Jakiś czas temu pojechałam do samotnego seniora,firma przedstawiła mi mi miejsce pracy w ciekawych barwach.Po rozmowie telefonicznej z opiekunką, którą miałam zmienić, nic nie wskazywało na to ,że miejsce będzie trudne.Z dworca odebrała mnie sąsiadka dziadka wscipska bardzo i już w aucie wypytywała mnie czy gotuję , co lubię ,mówiła co senior jada.Po przyjeździe zmienniczka oznajmila mi ,że dużo prawdy mi nie powiedziała bo bała się ,że nikt jej nie przyjedzie zmienić, wiecie co KOBIETA KTORA JEZDZILA OD 10 LAT Z DOBRYM NIEMIECKIM NIE POTRAFIŁA POWAKCZYC O SWOJE?!!!! Pieniędzy było mało 35 euro na 2 osoby na tydzień .Ja robiłam zakupy a senior w okularach z lupą sprawdzał co kupiłam nawet paragon na 2 bułki!!!Porozmawiałam z nim grzecznie że tak nie może być bo jak zgłoszę do firmy to zaraz zabiorą mnie do Polski a że mnie polubił bo z natury pogodna jestem i na prawdę dużo czasu z nim spędzałam doszliśmy do kompromisu.Znalazlo się więcej kasy na jedzenie.Ale dziadek też chciał gotwać.Masakra!!!

Próbował czasem mnie do dodatkowej pracy zaciągać ale nie było to w umowie(garaż ,strych)Życie to szkoła kompromisu.Firma swoje uslyszała,pdp.chcial żebym koniecznie wróciła a ja pojechałam z nową firmą w nowe miejsce
