Mam wyniki histopatologiczne- zlosliwie jest i z przerzutami... odechcialo mi sie wszystkiego :-/

Mam wyniki histopatologiczne- zlosliwie jest i z przerzutami... odechcialo mi sie wszystkiego :-/
Mam wyniki histopatologiczne- zlosliwie jest i z przerzutami... odechcialo mi sie wszystkiego :-/
Mam wyniki histopatologiczne- zlosliwie jest i z przerzutami... odechcialo mi sie wszystkiego :-/
Jestem po wizycie u mojego profesora i w COI( bardzo przygnebiajace miejsce) w Warszawie- 17 września pierwsze jodowanie, czyli trzeba walczyc... a mialam nadzieje, ze sie rozejdzie po kosciach...chociaz zle napisane- bo po kosciach to on akurat lubi sie "rozchodzic" i ani do pracy, ani corki wychowywac- wszystko sie posypalo. na zdrowiu musze sie skupic.
Spokojnie, rak tarczycy (jest ich duzo odmian, no jeden jest nieciekawy...) jest wyleczalny. Głowa do góry, badzie dobrze. Myśle,że masz w całości usunietą tarczyce i przylegajace wezły..., wiec raka tez już nie ma...Teraz najprawdopodobniej bedzie terapia jodem radioaktywnym ( wszystko zalezy, gdzie są przerzuty, czy tylko naciekał okoliczne wezły...). Swojego czasu bardzo dużo czytałam, rozmawiałam z lekarzami, profesorami na temat raka tarczycy..., gdybys chciała pogadac, mój e-meil jest w profilu. Trzymaj sie.
Jestem po wizycie u mojego profesora i w COI( bardzo przygnebiajace miejsce) w Warszawie- 17 września pierwsze jodowanie, czyli trzeba walczyc... a mialam nadzieje, ze sie rozejdzie po kosciach...chociaz zle napisane- bo po kosciach to on akurat lubi sie "rozchodzic" i ani do pracy, ani corki wychowywac- wszystko sie posypalo. na zdrowiu musze sie skupic.
Jestem po wizycie u mojego profesora i w COI( bardzo przygnebiajace miejsce) w Warszawie- 17 września pierwsze jodowanie, czyli trzeba walczyc... a mialam nadzieje, ze sie rozejdzie po kosciach...chociaz zle napisane- bo po kosciach to on akurat lubi sie "rozchodzic" i ani do pracy, ani corki wychowywac- wszystko sie posypalo. na zdrowiu musze sie skupic.
Jestem po wizycie u mojego profesora i w COI( bardzo przygnebiajace miejsce) w Warszawie- 17 września pierwsze jodowanie, czyli trzeba walczyc... a mialam nadzieje, ze sie rozejdzie po kosciach...chociaz zle napisane- bo po kosciach to on akurat lubi sie "rozchodzic" i ani do pracy, ani corki wychowywac- wszystko sie posypalo. na zdrowiu musze sie skupic.
Debiutantko - śliczna, młoda kobieto! Bardzo dobrze Cię rozumiem - Twój strach, lęk i obawy o przyszłość. Znam to z autopsji... Jeszcze w tym momencie mam w gardle globus histericus... Ostatnie cztery miesiące też i mnie prawie wykończyły psychicznie. A zaczęło się od położenia mojego wnusia do łóżeczka. Coś strzyknęło w kręgosłupie lędźwiowym, bół, drętwienie nogi, rezonans a w nim poza opisem urazu małym druczkiem "liczne torbiele ogniskowe na obu płatach wątroby". Serce stanęło...Pewnie zmiany o charakterze meta...Za tydzień następny rezonans. Jamy brzusznej. I wizyta u hepatologa, USG i potwiedzający tomograf - torbiele proste. Nic złego. Taka widocznie moja uroda. Za pół roku do kontoli. Ale, że cierpły mi ręce więc dostałam skierowanie na rezonans kręgosłupa szyjnego. Opis - zgodnie z peselem ale znowu dopisek "guzek na prawym płacie tarczycy". I znowu serce stanęło... Mam mutacje genu CZK2, który m.in. odpowiada za raka tarczycy... Wizyta u endo, skierowanie na badanie hormonów i USG - okazuje się, że nie mam jedego tylko dwa guzki i do tego ATPO powyżej 600. Zalecenie- biopsja... I znowu steres w oczekiwaniu na wynik... Dzięki Bogu - guzek jest łagodny. Do kontroli za rok. W międzyczasie robić mam kontrolne TSH, FT3 i FT4. Opisałam Ci moje perypetie zdrowotne, żebys uwierzyła, że nie jesteś w walce z chorobą osamotniona, że trzeba wziąć ją za bary i powalić, zdeptać i dalej cieszyć się życiem. A Ty masz dla kogo walczyć i dla kogo żyć! Jest taki ciekawy blog dziewczyny, która wygrała z rakiem tarczycy - jak nie czytałaś, to zajrzj tam. Podniesie Cię na duchu https://kinka.com.pl/category/rak-tarczycy/ Życzę Ci z całego serca siły i wygranej z tym gadem! Przytulam i pozdrawiam serdecznie :aniolki:
Wywal to słowo ze swojego słownictwa . Nic sie nie posypało, trzymaj sie mocno życia - będzie rewanż .
A ja bym Ci proponowała pić herbatkę z lakownicy lśniącej. Jak chcesz to podam Ci namiary na producenta - powołasz się na mnie (Malgi) i dostaniesz ekspresowo w cenie hurtowej. Mojemu kuzynowi z czerniakiem złośliwym dawali 3 miesiące, a teraz mija już dwa lata od operacji i jego stan jest stabilny - ale pije tego grzybka codziennie.
Jestem teraz bez pracy, bez zadnego zrodla dochodu, a i corka musi sie wyprowadzic... wszystkie wiemy, ze oszczednosci szybko sie koncza.. na razie ( mimo ze mam czas czekajac na jod) nie moge pracowac, bo nie powinnam dzwigac.... mam nadzieje, ze po jodowaniu bede juz na tyle dobrze sie czuc, ze cos popracuje, bo inaczej umre z glodu ...
Jestem teraz bez pracy, bez zadnego zrodla dochodu, a i corka musi sie wyprowadzic... wszystkie wiemy, ze oszczednosci szybko sie koncza.. na razie ( mimo ze mam czas czekajac na jod) nie moge pracowac, bo nie powinnam dzwigac.... mam nadzieje, ze po jodowaniu bede juz na tyle dobrze sie czuc, ze cos popracuje, bo inaczej umre z glodu ...