Ale z Ciebie dyplomata:-)


Ale z Ciebie dyplomata:-)
nie tak do końca :-) dodałem jeszcze ze jak tak dalej pojdzie to jesli rodziny w Niemczech beda chcialy opiekę z Polski to beda musiały załatwiac wizy :-)
Nie wiem czemu mówicie,że to ohyda ,a już zupełnie nie rozumiem czemu to gotowane było w folii ? :smiech3:. Robi się bardzo prosto i szybko . Zakupuję ( prawie w każdym markecie) tzw.semmelbrot czyli pokrojoną w kromeczki i podsuszoną bułkę. To wszystko robi się na tzw.oko. Wsypuję do miski ową bułkę ,ja dodaję przyprawy typu wegeta, trochę pieprzu ( Niemcy tylko sól) i zalewam ( szumnie powiedziane :-)) ciepłym mlekiem na powiedzmy 10 minut . Z tym mlekiem to ostrożnie ,bo wyjdą nam za rzadkie, dlatego lepiej później dolać .Po tym czasie dodaję rozbełtane 2 jajka i wyrabiam masę ( te 2 jajka to jest mniej więcej na pół torebki tej bułki) i wtedy czuję pod ręką czy muszę dolać mleka czy dosypać bułeczki. Masa ma być zwarta,ale nie za bardzo zbita i nie za rzadka ,bo się rozpuści podczas gotowania.Dodaję wtedy jeszcze inne dodatki np. siekany szczypiorek lub pietruszkę.Właśnie ta gęstość masy ma ogromne znaczenie w końcowym smaku,czy będą pulchne czy beznadziejne. Gotować 15 - 20 minut w osolonym wrzątku.:-)
Hm...Trump tez ich interesowal...
Dzisiaj odebrałam swoją Pdp z Heimu. Była tam 10 dni, a ja pojechałam do Polski. Dla niej i dla mnie było to nowe doświadczenie. Ona przez pierwsze 3 dni była tam ponoć mocno oporna , ale jakoś przywykła i myślę, że ta próba wypadła pomyślnie ( dla mnie i opiekuna prawnego-córki), jako alternatywa. Ja jeszcze miałabym kilka uwag co do sprawowania opieki w kwestii higieny. Pdp jest mobilna, ale nie samoobsługowa. Moje dzisiejsze spostrzeżenia (gdy zajechałam po nią, to była jeszcze w łóżku). Jak mnie zaczęła obejmować przy powitaniu, to odrzucił mnie smród z buzi i ten inny oraz kapcie na nogach. Oprócz brudnego pampersa miała jeszcze w środku dwie podpaski, jakby każda z innego "dania", no i oczywiście czerwona skóra. Pokój i łazienka wskazywały na to, że obsługa niewiele tam pomagała. W prysznicu leżały jej brunetki ciuchy, czyste majtki, pampersy i jej ulubiony kocyk. Ja jeszcze nigdy nie miałam styczności z takimi zbiorowymi domami opieki, więc może to normalne, choć miał to być z tych lepszych. No i jeszcze ,do jednego sweterka była przypięta broszka, po której zostały tylko dziurki- to zgłosiłam, a reszta w walizce do prania.
Dzisiaj odebrałam swoją Pdp z Heimu. Była tam 10 dni, a ja pojechałam do Polski. Dla niej i dla mnie było to nowe doświadczenie. Ona przez pierwsze 3 dni była tam ponoć mocno oporna , ale jakoś przywykła i myślę, że ta próba wypadła pomyślnie ( dla mnie i opiekuna prawnego-córki), jako alternatywa. Ja jeszcze miałabym kilka uwag co do sprawowania opieki w kwestii higieny. Pdp jest mobilna, ale nie samoobsługowa. Moje dzisiejsze spostrzeżenia (gdy zajechałam po nią, to była jeszcze w łóżku). Jak mnie zaczęła obejmować przy powitaniu, to odrzucił mnie smród z buzi i ten inny oraz kapcie na nogach. Oprócz brudnego pampersa miała jeszcze w środku dwie podpaski, jakby każda z innego "dania", no i oczywiście czerwona skóra. Pokój i łazienka wskazywały na to, że obsługa niewiele tam pomagała. W prysznicu leżały jej brunetki ciuchy, czyste majtki, pampersy i jej ulubiony kocyk. Ja jeszcze nigdy nie miałam styczności z takimi zbiorowymi domami opieki, więc może to normalne, choć miał to być z tych lepszych. No i jeszcze ,do jednego sweterka była przypięta broszka, po której zostały tylko dziurki- to zgłosiłam, a reszta w walizce do prania.
Dzisiaj odebrałam swoją Pdp z Heimu. Była tam 10 dni, a ja pojechałam do Polski. Dla niej i dla mnie było to nowe doświadczenie. Ona przez pierwsze 3 dni była tam ponoć mocno oporna , ale jakoś przywykła i myślę, że ta próba wypadła pomyślnie ( dla mnie i opiekuna prawnego-córki), jako alternatywa. Ja jeszcze miałabym kilka uwag co do sprawowania opieki w kwestii higieny. Pdp jest mobilna, ale nie samoobsługowa. Moje dzisiejsze spostrzeżenia (gdy zajechałam po nią, to była jeszcze w łóżku). Jak mnie zaczęła obejmować przy powitaniu, to odrzucił mnie smród z buzi i ten inny oraz kapcie na nogach. Oprócz brudnego pampersa miała jeszcze w środku dwie podpaski, jakby każda z innego "dania", no i oczywiście czerwona skóra. Pokój i łazienka wskazywały na to, że obsługa niewiele tam pomagała. W prysznicu leżały jej brunetki ciuchy, czyste majtki, pampersy i jej ulubiony kocyk. Ja jeszcze nigdy nie miałam styczności z takimi zbiorowymi domami opieki, więc może to normalne, choć miał to być z tych lepszych. No i jeszcze ,do jednego sweterka była przypięta broszka, po której zostały tylko dziurki- to zgłosiłam, a reszta w walizce do prania.
Wiekszości naszych pdp przydałoby się takie spotkanie pierwszego stopnia z Altesheimem,może nie byliby tak rozkapryszeni . Wiekszość niestety nie docenia tego ,że mają w domu osobista opiekunkę.
Z tego co opisałaś, to nie wydaję mi się, że to był dobry Heim, raczej kojarzy mi się z polskimi prywatnymi domami opieki, gdzie PDP nie wyciąga się z łóżek na dzienne bytowanie i pampersy zmienia się 2 razy w ciągu doby.
Ja w ostatnim czasie pracowałam w dwóch niemieckich Heimach i nie zauważyłam takiego "opiekowania się" staruszkami. Wręcz przeciwnie, nie mogę nic złego napiać, co do opieki i obsługi hogienicznej Bewohner.
Dobrze piszesz Ivanilia.Dla przykładu tak na dwa tygodnie zobaczyłaby taka Pdp jak to jest w zbiorowej opiece ,a jak jest mieć prywatną w domu.Sama znam kilka przykładów jak Pdp szybko umierał po oddaniu go do heimu.Ale tak jak pisała Zofija są heimy i heimy.
Moja Pdn była w domu opieki, w oddziale pobytu krótkoterminowego. Heim ten istnieje od 1977 roku , ma 101 miejsc w pokojach 1-osobowych, jest położony na granicy dużego dortmundzkiego parku. Na tym jej oddziale było 15 osób, w tym ok. połowa na wózkach, a reszta przy chodzikach i chyba tylko 4 osoby poruszajace sie samodzielnie . 2 osoby pozostawały w pokojach, a reszta była przyprowadzana na posiłki i do takiej ogólnej sali spędzania czasu. Miałam okazję być tam cały dzień, jak odwiozłam tam Pdp i kilka godzin jak ją zabierałam, więc też obserwowałam jak to wygląda. W tym czasie były też różne zmiany z obsługi- chyba w całości niemiecka. Nie oceniam bynajmniej, tylko opisuję co widziałam, a to tylko wyrywkowe. Spostrzeżenia i odczucia natury psychcznej przebijają te, które opisałam. Tego , to nawet trudno opisać . Nie mogłam patrzeć tym ludziom w oczy.
Ale dostrzegam jedną zaletę takich placówek - towarzystwo rówieśników. Mozna sie nagadać do woli i posiedzieć wspólnie, pomilczeć wśród swoich rodaków, zwlaszcza. Opiekunka tego nie zapewni, w nawet gdyby bardzo sie starała to nie bedzie to samo . Ale czy to jest ważny argument, to juz trzeba by pytac pdp.