Albo ja tracę cierpliwość, albo po prostu szanuję się??, raczej to drugie,,, Wczoraj byłam z ''Paolo'' na zakupach, Dziadek pchał wózek, ale jakimś cudem ja znalazłam się za ''sterami'' wózka. Dziadek pokazuje mi, żeby podjechać, ''rysuje jakieś kółka ręką ', ze mam obrócić wózek,, Myślałam, że go palnę w ''tyte'',,,. Poniżające to bardzo było. Dzisiaj z kolei , powiedział, że przyjedzie Wnuczka na obiad. OK, przygotowałam obiad, podałam do stołu, po jedzeniu poznosiłam do kuchni, między czasie jedli jeszcze deser, ale ja miałam co robić, ponieważ przygotowałam ciasto na racuszki , ale zachciało mi się siusiu , więc mówię zaraz wracam,, a Dziadek pokazuje mi na stół, ze jeszcze trzeba salaterki i inne duperelki pozanosić do kuchni. Oj przepraszam powiedziałam Ja jestem Opiekunką Pana żony a nie pomoc domowa,,,,,,,,,,,,,przesadziłam? i poszłam na górę, ciasto wyrosło zeszłam z powrotem nasmażyłam racuchów , Dziadek coś pisał w notesie, możliwe, że donos chce zgłosić na mnie,,,? Nic się nie boję! Ja nie jestem tzw ''przynieś, podaj, zanieś i pozamiataj qwa,,, no,,,