To ja się ciesze Binorku, że masz "bułeczki". Masz rację, nie zamieniaj na chlebek. Daaawno Cię nie czytałam, oj daawno :-)
To ja się ciesze Binorku, że masz "bułeczki". Masz rację, nie zamieniaj na chlebek. Daaawno Cię nie czytałam, oj daawno :-)
Na pocieszenie tym co to dni świątecznych nie lubią przypominam że dzisiaj jest także : światowy dzień bez majtek i światowy dzień cytrynówki. Ja osobiście wybieram cytrynówkę aczkolwiek w biegu do niej mogę gacie zdjąć :lol1: Trochę późno się dowiedziałam ale jeszcze parę godzin dzionka zostało.
Bo też i daaaawno tu nie skrobnęłam nic konstruktywnego.
Nie mogłam się zdecydować, ale przyzwyczajenie drugą naturą człowieka, więc tym bardziej z ochotą tutaj wróciłam, będąc teraz w De.
No nie przesadzaj. Ja już nie pamiętam kiedy i czy wogóle pisałam coś konstruktywnego. Najważniejszy jest wzajemny kontakt i pisanie "pierdół" :-)
No , i wreszcie nie jestem prawie najstarsza foremka:-)niech żyje forum! Myślę że się fajnie rozwinęło, sporo ciekawych nowych foremek zawitało. Parę starszych się też uvhowalo:aniolki:
Ja jestem do tego forum przyzwyczajona. Nawet nie wiedziałam, że aż tak :-) Foremki zawsze się znajdą, wszystko jedno z jakim stażem.
Chciałam Ci powiedzieć, że burza wymyła okna ale do drzwi nie dosięgła. Widzę że znowu jakieś chmury krążą, no chyba nie te same co w nocy narozrabiały. Tak od tygodnia trwa zabawa :-)
No nie przesadzaj. Ja już nie pamiętam kiedy i czy wogóle pisałam coś konstruktywnego. Najważniejszy jest wzajemny kontakt i pisanie "pierdół" :-)
Witam wszystkich serdecznie.
Nie jestem tu 'nowa'...są tacy co mnie znają.
Kochani chciałam Was ostrzec pzed głupią sytuacją jaka może spotkać opiekunki.
Ja pracowałam 4 lata u jednego pacjenta.....serce i duszę mu oddałam.
Niestety po jego śmierci przeżyłam horror.
Problem polegał na tym,że jego sytuacja spadkowa nie była wyjaśniona....to po pierwsze.....
Po drugie zmarł w niedzielę,lekarz domowy był nieosiągalny więc zostałam....chcąc nie chcąc.....morderczynią 92 latka....taka jest procedura niemiecka jak dzwonicie po karetkę.
Chciałam Was tylko ostrzec....gdybyście się znalezli w podobnej sytuacji...
Jeśli kogoś zainteresują strzegóły to powiem więcej.
Pozdrawiam
Ewelina, wg tego, co piszesz, to każda z nas może zostac potencjalną morderczynią swojego Pdp.
Rozumiem, że ta jego niewyjaśniona sytuacja spadkowa niejako miała niby przyczynić się do tego, że teoretycznie chciałaś się go niby pozbyć, licząc na ten spadek:-). Wiem, to na pewno nie jest zabawne dla Ciebie, ale nie bardzo rozumiem, co ma z tym wspólnego procedura dzwonienia po karetkę. Też kiedyś zadzwoniłam, jak zmarł mój Pdp, ale nikt mnie nawet nie próbował podejrzewać o to, że przyczyniłam się do jego śmierci. Dlatego, gdybyś mogła, to napisz na ten temat coś więcej.
A tak na przyszłość, to serce i duszę zostaw dla swojej rodziny. I tak nadal będziesz dobrą albo nawet bardzo dobrą opiekunką.
Uwierz mi, tak też można, a nawet jest wskazane:-). Sama doszłam do takich wniosków doiero po kilku latach w opiekunkowej branży i teraz o wiele łatwiej mi się pracuje, a nawet jakby bardziej obowiązkowa i odpowiedzialna się zrobiłam.
W każdym razie życzę Ci pomyślnego rozwiązania tej sytuacji, w której się znalazłaś. Trzymaj się ciepło.
Witam wszystkich serdecznie.
Nie jestem tu 'nowa'...są tacy co mnie znają.
Kochani chciałam Was ostrzec pzed głupią sytuacją jaka może spotkać opiekunki.
Ja pracowałam 4 lata u jednego pacjenta.....serce i duszę mu oddałam.
Niestety po jego śmierci przeżyłam horror.
Problem polegał na tym,że jego sytuacja spadkowa nie była wyjaśniona....to po pierwsze.....
Po drugie zmarł w niedzielę,lekarz domowy był nieosiągalny więc zostałam....chcąc nie chcąc.....morderczynią 92 latka....taka jest procedura niemiecka jak dzwonicie po karetkę.
Chciałam Was tylko ostrzec....gdybyście się znalezli w podobnej sytuacji...
Jeśli kogoś zainteresują strzegóły to powiem więcej.
Pozdrawiam
Skarbie ja wiem dla kogo mam zostawiać moje serce...potrafię to podzielić,moja rodzina jest na miejscu pierwszym...mój Syn ponad tym,-co nie znaczy,że nie mogę mieć serca dla podopiecznego.
11 lat pracuję w tym 'temacie'...
Ja nie miałam nic wspólnego ze spadkiem PDPnego...lekarz domowy był nieosiągalny a z pogotowiem przyjechała młoda i niedoświadczona lekarka,-i jej zdaniem dziadek nie umarł sam.
Przyjechało krimi polizei i oni zadecydowali o dalszych losach Dziadka....wpakowali go do czarnego worka i zabrali....do momentu gdy lekarz domowy nie zadzwonił i nie potwierdził zgonu.
W chwili gdy sytuacja spadkoa nie jest wyjaśniona opiekunka ląduje pod mostem...to ma dużo wspólnego z procedurą dzwonienia po karedkę!!
Nawet nie można zabrać swoich prywatnych rzeczy jak się tego od razu nie zrobi....
Wieżcie mi...
Podejrzewam ,że była policja? Takie mają procedury. Napisz ku wiadomości.
Jestem krótko opiekunką. Wielu rzeczy nie wiem. To może te, co się lepiej orientują wytłumaczą, co ewentualnie w takiej sytuacji robić? Mowa była o wylądowaniu pod mostem i niemożności zabrania swoich rzeczy. To jak to w takim przypadku rozegrać, żeby zminimalizować problemy?