Tina masz świetny patent na wcześniejsze wolne wieczory ;-) U mnie niestety nie zadziała, gdyż babcia nie może już czytać, więc od rana słucha radia, a od 16 zaczynają się seanse w tv. Zegarki są wszędzie, więc szkoda zachodu

Na początku denerwowało mnie strasznie, to robienie wszystkiego pod odpowiednią godzinę, z czasem przywykłam i nawet twierdzę, że dzięki temu czas mi szybciej leci. Staruszkowie mają swoje przyzwyczajenia i ciężko cokolwiek zmienić w planie dnia. Miałam taki przykład z kurczakiem z rożna, babcia zawsze w sobotę kazała kupować kurczaka na obiad (gotowego z rożna), potem zaczęła tracić zęby i nie mogła go jeść tak jak kiedyś. Żuła, mlaskała, ciumciała i co tylko, ale za Chiny nie mogła go dobrze pogryźć, więcej go polizała niż pojadła ;-) Którejś soboty zaproponowałam jej, że może będę robić kurczaka w sosie, duszonego, będzie jej łatwiej. Zrugała mnie, że ona zawsze w soboty je z rożna i tak ma zostać. I tak się męczy do dziś. Nie pytam, nie wnikam, jak sama będzie chciała coś zmienić to powie.