No i nie znalazłam tego Konwaliowego przepisu, bo tak żeście się tutaj smakowicie porozpisywali, że myślałam, że samym czytaniem się najem
No ale babcię nakarmić trzeba, a tu późno się zrobiło, więc bieguśko do kuchni się udałam, na własną kreatywność skazana. Wiedzialam tylko,że pozostałe z wczoraj zielone szparagi chcę spożytkować.
Szparagi umyłam, końcówki odłamałam,pokroiłam na kawałki, główki piękne, całe zostawiłam .
W jednym garnku makaron szybko gotować, na Maccheroni,czyli pocięte ,cienkie rurki trafiło, bo pod ręką był i do spiżarni udawać się nie trzeba było na poszukiwania.
Na patelni rozpusciłam masło, na to pokrojoną drobno cebulkę i "przeprasowany" czosnek, zeszklić, pilnować, żeby nie przypalić. Do tego wrzucić szparagi,krótko podsmażyć, wlać kilka łyżek wody z makaronu,który obok już się pięknie gotuje .Tak 5-8 min pogotować .Wlać słodką śmietanę i jeśli akurat znajdziecie w lodówce resztę sera plesniowego, to rozdrobnić i dodać do sosu .Ja znalazłam, ale można, jak najbardziej w tym celu w sklepie nabyć.
Wszystko na tej patelni mieszałam ,obok makaron odcedzony już na swoją kolej czekał, a ja dalej mieszałam w tej patelni ,spoglądając na zegar, co by za wcześnie obiadu babci nie zaserwować, bo jakby wcześniej poszła spać po obiedzie, to wcześniej też by wstała, a tego nie lubię po porostu
Widząc, że pora właściwa, wrzuciłam makaron na patelnię, wymieszałam pięknie razem, że prawie każda rurka z osobna, w tym pysznym sosie się wyturlała.Podałam na białych talerzach od Mari Weiss i za widelce chwyć.
Słuchajcie, przeeepyyyszneee!!!
Nawet się nie spodziewałam .
Ja podobnie robię makaron z brokułami,a że były szparagi, to przecież nie będę warzyw ba lepszy i gorszy sort dzieliła.