Powitał mnie dzisiaj poranek bez słońca, pochmurny, ale na szczęście ciepły-18 st.Wyszłam na balkon i jakoś, podobnie jak wczoraj u Mleczko, jesienią mi zapachniało. Szkoda, że lato powoli zaczyna miejsca jej ustępować .
Codzienny,poranny rytuał, trzeba było zacząć.Babcia windą na górę do łazienki, winda na dół do kuchni, śniadanie z kawą, prasówka, opowieści babci, ile razy siku wstawać musiała i czy to nie dlatego, że ciągle jej coś do picia podsuwam.
Nie byłam wczoraj takim pracusiem, jak wielu tutaj piszących, więc i po zakupy musiałam się udać i coś na obiad zrobić od podstaw. Przynajmniej się przespacerowałam.
Po obiadku babcia lula, więc do 15 wolne, bo nawet jeśli wcześniej wstanie, to sama się sobą zajmuje.
Przydałoby się gdzieś wyjść i trochę poruszać, ale nie chce mi się, to nie będę się przecież zmuszała.
Miłego popołudnia
