U mnie też dzień fajnie minął .
Mnie upał nie przeszkadza, no chyba że musiałabym dźwigać Pdp lub pchać wózek z nią pod górkę.
A tak,zawsze można pod prysznic wskoczyć i zdecydowanie szybciej się ochłodzić niż rozgrzać, gdy się przemarznie.
Program dnia wykonany, żadnych ekstra prac,tylko to,co konieczne.
Był więc czas i na poobiednią drzemkę i na 30 min wylegiwania się w słońcu. Kawa na "dolnym"balkonie pod markizą, tam też kilka rundek Rummikubika, to w sumie tak,jakby pauza trwała nadal,i nie wiadomo kiedy "nadejszła "pora kolacji-u nas o 18,w te upały czasami trochę później.
A do jedzenia zrobiłam to,co chętnie i w domu jadam-twarożek z rzodkiewkami i szczypiorkiem,chleb z masłem, herbata ziołowa.
Znowu mnie Pdp zaskoczyła, bo ona nigdy sama "czegoś takiego "nie robiła ,tylko gotowe kupowała!Ważne, że jej smakowało

Teraz sobie kobieta śpi spokojnie na dole, a ja na górze na balkonie.
Znów zachwycam się wieczorem,wsłuchuję w jego odgłosy, wyciszam się .Lubię to miejsce i pracę tutaj ,wiem,że jutro też będzie dobry dzień ,bo w dużej mierze, zależy to przecież ode mnie.