Na przerwie, jak planowałam, poszłam na spacer, żeby po drodze zahaczyć o sklep ogrodniczy, a tam do jutra włącznie zamknięte. Urlopują ogrodnicy jeszcze.
Jutro u nas Sperműll. Wystawilłam kilka połamanych krzeseł ogrodowych, jakieś stare skrzynki na owoce, sokownik i parę innych dupereli. Należałoby przy okazji pół piwnicy wywalić, trochę mogłabym nawet popracować, ale niestety, każdą rzecz musiałam przed wyrzuceniem pokazać Pdp. Ogląda, zastanawia się nad każdym zardzewiałym garnkiem czy patelnią, czy może się jeszcze komuś przyda, np boliwijskiemu ogrodnikowi:-(
Jakoś nieprzyjemnie mi się zrobiło, że jeszcze takie myślenie panuje, że inni to byle g...o wezmą i będą się cieszyć. Straciłam zapał, odechciało mi się dyskutować o tym, że tego co chciałam wyrzucić, na pewno nikt nie zechce. Koniec wyrzucania, ktoś inny kiedyś, kiedy już Pdp nie będzie, zamówi kontener i z zamkniętymi oczami wywali tutaj wszystko,co się na strychu czy w piwnicy znajduje.
Miałam tyle energii w sobie, ale już gdzieś uciekła.
Ja też uciekam, Abendbrot trzeba szykować
Możesz się jeszcze zdziwić kto zechce te zapomniane szpargały, ale nie musisz ogarniac piwnicy, bo pokazywanie kazdej rzeczy pdp zajmuje duzo czasu. Nie twój byznes to jest- że tak powiem. Nie masz najmniejszego powodu do "nerw"

