Jak minął dzień 5

08 września 2019 08:06 / 5 osobom podoba się ten post
Werska

Wczoraj był dzień rozmów telefonicznych. Trochę zatęskniłam... Zmienniczka przysłała zdjęcia nowej fryzury i zamku, w którym balowała- wyglądała świetnie! Dziś na leniwie raczej- pogoda barowa raczej. Z jednej strony to wygodne i bezstresowe, jak przyjeżdża się na to samo- w sensie miejsca i czynności. Z drugiej- nużące przez swoją powtarzalność. Nosi mnie już... Czas pomyśleć o innym miejscu.

Wiem o czym mówisz. Teraz byłam ponownie w tym samym miejscu. Niby tylko miesiąc ale nudziło mnie to miejsce. Szacun dla tych, którzy jeżdżą po kilka lat w jedno miejsce. Ja napewno już tam nie pojadę. Szukam czegoś innego. 
08 września 2019 10:12 / 4 osobom podoba się ten post
Pytam wczoraj mojej Pdp czy może i czy chce zjeść jutro na śniadanko jajecznicę - mówi tak tak, chętnie. No to ja dzisiaj rano rozbiłam jajek, rozbełtałam i czekam aż On się pojawi, przyszła, spojrzała i mówi że nie, Ona poprosi swoją ulubioną marmoladę . Biedna ja musiałam zjeść całą jajecznice i teraz spać z przejedzenia mi się chce okrutnie
08 września 2019 10:15 / 4 osobom podoba się ten post
Ja najdłużej 6 razy jeździłam do tej samej podopiecznej. Chociaż sama seniorka była humorzasta, to chętnie do niej wracałam. A właściwie, nie tyle do niej ,co w te same miejsce. Raz w tygodniu cały dzień ,zaraz po śniadaniu i spacerze z psem, do wieczora, nawet późnego, miałam wolne. Taki czas, można sobie fajnie zorganizować. Dużo zwiedzałam,spotykałam się ze znajomymi ,chodziłam do kina ,odwiedzałam muzea. Jak trafiło mi się mieć wolne w plażową pogodę, to szłam na pobliski basen. Teraz jestem znowu w tym samym mieście, ale tylko kilka godzin wolnych po południu,dwa razy w tygodniu . Bonn może nie jest jakimś wielkim miastem, ale bardzo rozległym i dużo czasu zajmuje przemieszczanie się. Trochę denerwujące jest to ciągłe spoglądanie na zegarek, ile czasu mi jeszcze zostało. Najczęściej jadę do centrum, tam umawiam się czasem  ze znajomymi, albo biorę książkę czy gazetę i rozsiadam się gdzieś w kawiarnianym ogródku, czy na ławce nad Renem .
Miasto ma to do siebie, że kusi -sklepami, bo przecież, jak bije po oczach wielki napis, że wszystko do 70% taniej, to koniecznie trzeba zajrzeć. Kusi fajnymi kafejkami, lodziarniami czy wózkami z Crepes. Minusy bycia w mieście są takie, że zwyczajnie wydaje się wiecej pieniędzy. 
Dwa razy byłam na wsi, w okolicy Offenburga. Piękne tereny, wiele tras trekkingowych i rowerowych,Pdp dwa razy w tygodniu chodziła do "przedszkola",a ja poznawałam w tym czasie okolicę. Bardzo miło wspominam tamte pobyty, dużo zobaczyłam, dużo się nachodziłam ,dotleniłam, miałam więcej energii, nie wydałam kasy,bo nie było gdzie. Same plusy . Minusem była odległość . Nie zdecydowałabym się na prawie 25,a nieraz i dłużej, godzin jazdy busem. Transport organizowany we własnym zakresie ,to połączenie samolot +pociąg albo Flixbus . Dużo drożej, niż gwarantowany zwrot kosztów podróży. 
Dlatego zrezygnowałam,chociaż było mi trochę żal. Pisząc teraz o tym,zdałam sobie sprawę, że zatęskniłam za jakimś spokojnym miejscem, chociaż może niekoniecznie na całkowitym odludziu.
 
08 września 2019 12:20 / 3 osobom podoba się ten post
Podopieczna dalej w szpitalu. Prześwietlili na wszelkie strony, no i zdiagnozowali raka wątroby. W sobotę jade na tydzień do domu troszku odpocząć i wracam do nich . Lekarze stwierdzili że już nic nie darldzą rady zrobić ( nie ten stan, nie ten wiek). A że rodzina i sama pdp nie widzi nikogo innego przy chorej , no cóż , może mam za miętkie serce , ale jak mogłabym w tym momencie odmówić?
08 września 2019 13:47 / 3 osobom podoba się ten post
No tak, w tej pracy zmiany są na porządku dziennym. Z różnych przyczyn. Nie wiem, jak pójdą mi poszukiwania nowego miejsca, ale chciałabym być tam, gdzie są fajne tereny do zwiedzania i spacerowania. Są tu dziewczyny, które poza trasami dom-ławeczka- sklep nigdzie nie wyruszają. Często siedziałam z nimi z powodu jednej, ale teraz zobaczę- w zależności od tego, jakie się okażą te dwie nowe. Mam dość marudzenia i narzekania. Jak mam dobrowolnie przebywać, to z pozytywnie nastawionymi ludźmi!
08 września 2019 16:51 / 2 osobom podoba się ten post
Co tak mało nas tutaj? Jeszcze ludzie pauzują, czy śpią razem z podopiecznymi,czy leniwi i pisać się nie chce?
Niedziela,to dzień, na który nie czekam będąc w pracy w DE. 
Niby taki sam dzień, jak każdy inny, a jednak trochę się różni od pozostałych. Jest nudniej i leniwiej. Poza porannym duszowaniem babci i przygotowaniem posiłków, w sumie nie ma co robić. Sprzątanie, czy prasowanie w niedzielę jest verboten. Pdp po obiedzie śpi, a resztę dnia spędza na telefonowaniu czy oglądaniu telewizji. 
A ja snuję się po domu i czas odmierzam od śniadania do obiadu, od obiadu do kawy ,a teraz czekam do 18 na kolację. Pdp mnie nie potrzebuje, ale potrzebuje mojej obecności . Mogę spać, czytać, gapić się na ten sam ciagle widok za oknem, ale mam być w domu. Tak lubi i tyle. Mam wrażenie, że czuje się lepiej i "ważniej ", ma poczucie władzy-pani płaci, stać ją na opiekunkę, to niech ta będzie w zasięgu, jeśli nawet nie wzroku, to głosu. 
Zauważyłam, że w ogóle moja Pdp nie lubi jak wychodzę ,nawet wtedy,kiedy mam wolne popołudnie. Nie mam jednak z tego powodu wyrzutów sumienia i nie mam zamiaru ze swojego wolnego rezygnować . Jestem tutaj drugi raz i najprawdopodobniej jeszcze wrócę. Ale takie podejście, jest dla mnie trochę dziwne. Wszystkie moje poprzednie babcie, cieszyły się, że wychodzę, podpowiadały, gdzie ewentualnie się wybrać, czy co warto zobaczyć, a jeśli same nie opuszczały domu, to ciekawe były tego, co się zmieniło w ich okolicy. Tutaj żadnego zainteresowania życiem poza własnym domem .
A jak jest u Was? Też Wasi podopieczni trzymaliby Was najchętniej przy sobie?
 
08 września 2019 16:54 / 2 osobom podoba się ten post
Śledzę mecz Polek i cieszę się tym razem, że nie oglądam tylko czytam. Przy oglądaniu pewnie więcej nerw bym zjadła i q...rwy pewnie by się posypały . Nie wygląda dobrze 
08 września 2019 17:28 / 3 osobom podoba się ten post
Gusiu, też odpoczywam, nie mam verboten, ale też dziś nic nie robię. Pdp śpi, budzi się, ogląda tv, a raczej jeździ palcami po pilocie, dalej śpi, zawoła czasem... Wieslaw, ich muss pinkeln, to lecę w końcu za coś pieniądze się bierze.. Z premedytacją zrobiłem dziś dzień wolny sobie, tzn bez spaceru czy przejażdżki, chociaż pogoda w sam raz. A o meczu już nawet nie czytam..

 
 
08 września 2019 17:52 / 2 osobom podoba się ten post
Nie warto było czytać, nie ma medalu, nie ma podium.
Wygrały lepsze
08 września 2019 18:50 / 3 osobom podoba się ten post
Gusia, tutaj mówię, gdzie byłam, pokazuję zdjęcia. Babcia sama dużo chodziła, teraz nie może, to chociaż spacery robimy. Jak chcę przesunąć godzinę, czy wieczorem z jakiejś okazji wyjść (np. urodziny koleżanki) na jakieś półtorej godziny- to nie ma problemu. Ale byłam w miejscu, gdzie miałam dwie przerwy po godzinie, bo tak chciała pdp. Wtedy mi to pasowało, ale teraz, jak się rozchodziłam w poprzednim miejscu i tutaj, to niekoniecznie. Z kolei poprzednia niby niewiele mówiła, wolała sama jeść, nie narzekała- a na koniec okazało się, że za mało z nią siedzę. Na tej zasadzie, o której piszesz- skoro ma opiekunkę, to niech ona jest na każde skinienie, bo krzyczeć, to za duży wysiłek. Ale przerwę miałam tam 3 godziny i piękne okolice wokół... Tu jedyną wadą jest wczesne wstawanie- po 6-ej już trzeba z łóżka ją wybierać.
08 września 2019 19:26 / 5 osobom podoba się ten post
Dobry wieczor Opiekunkowo powitajki zaginely
08 września 2019 20:10 / 4 osobom podoba się ten post
Gusiu, u mnie tez to tak wygląda, moja babcia układa puzzle 5 tysięcy sztuk, siedzi na werandzie przy ogromnym stole i układa, czasami przyśnie. Potrafi też nagle wstać, pójść do swojego pokoju, zamknąć się i czytać albo drzemać. Rano przychodzi do kuchni o 8:15 i to tylko dlatego że zakładać rajstopy przyjeżdżają 9-11. Nie mam dnia wolnego, ale mam za to całe popołudnie wolne i mogę gdzieś wyjść, więc chodzę na kijki albo jadę do Cactusa. I na razie tyle atrakcji mam. Zakupy robi rodzina, Esperanza przychodzi sprzatać raz w tygodniu, więć ja tylko jedzonko i pranie i prasowanie. Jestem tu dopiero tydzień i już mi nudno...i nikogo tu nie ma do pogadania, żadnej koleżanki ani kolegi ani nawet zwierza żadnego do pogłaskania Ale nie narzekam, lepsze takie miejsce niż jakiś szalony senior
08 września 2019 21:30 / 2 osobom podoba się ten post
A mnie upłynął bardzo pracowicie,mimo że to niedziela.W miasteczku kończyło się świeto,zwane Brunenfest i pchałam za procesją kilka kilometrów moją seniorkę.Jesssu,myślałam,że mi nogi odpadną,ale sama byłam ciekawa końca-na szczęście pogoda też dopisała.Na koniec kupiłam dwa pączki na popołudniową kawę i hajda z powrotem.Podopieczna wniebowzięta,ja ledwo żywa.Ale wiecie co ?Warto było.Przed pójściem do łóżka objęła mnie mocna i powiedziała-Beate,dziękuję,że tak daleko mnie wiozłaś.Noo,nie powiem,zrekompensowało mi to moje wcześniejsze nerwy.A w sobotę za to jadę na Flohmarkt do najbliższego miasta!Ale sie cieszę
08 września 2019 21:41 / 2 osobom podoba się ten post
Flohmarki uwielbiam! Też bym chętnie pojechała...
08 września 2019 22:08 / 4 osobom podoba się ten post
Ciągnęła się ta niedziela jak flaki z olejem (chociaz nie wiem,skąd to powiedzenie,bo nigdy nie widziałam, jak to sie ciągnie ).
Już miałam Wam zacytować wiersz L. Staffa,o tym jak "O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny, i pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny...",bo tak dzisiaj było, prawie przez cały dzień. Stąd pewnie wzięły się te moje wywody,na temat niedziel na wyjeździe . A przecież, jak poczytam czasami, czy posłucham, co inni opowiadają o swoich sztelach czy podopiecznych, to chyba zgrzeszyłam,i to przy niedzieli, marudząc i narzekając. Ale chyba każdego z nas, od czasu do czasu, jakieś doły dopadają. 
W sumie, każdego dnia od 12:30 babcia śpi ,czasem 1,5 czasem 2 godziny. Ja po ogarnięciu kuchni po obiedzie ,mam wolne do 15-15:30 i mogę w tym czasie wyjść. 
Dwa razy w tygodniu ok 14:30 czy 15 mogę wyjść na dłużej, bo do 18:30-19. Piszę, że mogę i często to robię. Chciałam tylko powiedzieć, że mogę, tyle że widzę i wiem to od znajomej Pdp, że ona jest z tego powodu niezadowolona i nie lubi, kiedy wychodzę.
To ta  znajoma Pdp przychodzi 2 x w tygodniu i zostaje z nią ,kiedy mnie nie ma. Jestem jej wdzięczna, bo nie musi, ale to robi. Obie panie znają się wiele lat,obie samotne, tyle, że moja babcia jest jakieś 25 lat starsza. Mnie taki układ pasuje, bo nie dość, że nie oglądam niezadowolonej miny,wiem,że babcia ma towarzystwo, a ja dodatkowo dostaję Fahrkarte i nie muszę płacić za przejazdy.
Nie lubi też, jak spotykam się z opiekunami jej znajomych,a sa takie dwie w pobliżu. Mam wrażenie,ze obawia się, żebym przypadkiem nie opowiadała o niej
Czasami, jak mam patrzeć na jej "wydłużoną "minę i usłyszeć burknięcie "bis spàter", to wolę zostać . A czasami nie wychodzę, bo mi się nie chce. Czyli aż tak źle nie jest, jak to po południu przedstawiłam. 
Denerwujące jest tylko to,że niby respektuje i akceptuje warunki umowy, a potrafi z tego powodu strzelić focha .
Dzisiaj po kolacji zagrałam z nią w Rummikubika, a jak wróciła przed telewizornię, to ja korzystając z tego, że nie pada, wybrałem się na szybki marsz, żeby trochę świeżego powietrza zatankować. Szybki,w sensie tempa, bo trasa zajęła mi prawie 1,5 godziny . Wróciłam zadyszana, spocona, ale szczęśliwa i od razu wszystko się widzi w innym świetle. Jaśniejszym