Dobry wieczór. Ostatni wieczór w polskim domu. Jestem spakowana i jutro już wyjeżdżam. To był ważny dzień w kwestii mojego rodzinnego dramatu, ale nadal nic nie wiadomo i nadal muszę czekać. Jestem zmęczona, zakręcona i zestressowana do tego stopnia, że dzisiaj omalże nie straciłam telefonu, a to jak się domyślacie byłaby katastrofa przed wyjazdem do DE. Przed zamknięcięm poczty wysyłałam list i tam korzystałam z telefonu. Potem pojechałam na zakupy. Po 2 godzinach chciałam użyć telefonu i odkryłam, że nie mam go przy sobie. Omalże nie zeszłam na zawał. Od razu skojarzyłam, gdzie mogłam go zostawić. Jednak poczta była już zamknięta. Na szczęście jeszcze myślę konstruktywnie i pobiegłam do sąsiadki, która pracuje na poczcie. Ona zadzwoniła do koleżanek i ....ufff, telefon odnaleziony, a nawet przekazany do kogoś z mojej rodziny. Ufff, mam dość, zaraz idę spać. Jutro wyjeżdżam w południe, to zdążę wszystko ogarnąć.