No to pierwsze koty za płoty, dzień minął spokojnie i przyjemnie. Nie ,żeby jakieś atrakcje, ale nawet miło.
Babcia chyba mnie polubiła, bo już "du " mam do niej mówić

Po południu był syn z żoną, mili i sympatyczni, wpadli tylko na chwilę, żeby zobaczyć, kto się nowy w domu ich matki pojawił ,a siedzieli 1,5 godziny. Prikaz był od B.-gości nie rozpieszczać, ewentualnie butelkę z wodą i szklankę postawić. Qrcze, nie podporządkowałam się

Prosili żebym została, bo ze mną chcą porozmawiać, no to zapytałam, czy się czegoś napiją. Myślałam, że o wodzie powiedzą, a oni ,że herbaty pfefamincowej chętnie się napiją

A babcia, że Ona też chętnie, a dopiero co od kawy i bułki słodkiej odeszłyśmy.
Nie wiem,czy afery nie będzie, jak się B.dowie? Bo jeszcze z jednego punktu się wyłamałam, nie będę babci manikurów robiła, bo nie jestem w tym dobra. A ,jeszcze fryzur układać nie umiem, a B.umie i co tydzień pięknie babcię stylizuje. No to syn na to,że mama pieniądze ma, na manikiry, fryzjery profesjonalne ją stać. Jak gdzieś dalej, to taksi zamawiać i jechać.
Syn hausgeldy zostawił, szczodrze nawet, nie powiem, pokazał gdzie babcia zaskórniaki trzyma, jakby co, to brać, pisać ile , a on cichaczem podłoży, żeby się mama nie denerwowała.
No i jak takiemu herbaty nie dać?

Myślę, że to dobry adres, jeśli kolejne dni będą podobne do dzisiejszego, to będzie całkiem przyjemnie. Dzień zaczynam o 8 ,a kończę o 20:30.
Od 12:30 Do 15 pauza, raz w tygodniu od 13 do 20 ,a w ciągu dnia sporo czasu dla siebie.
Te 4 czy 5 tygodni powinno szybko zlecieć