Oj wątpię bo znowu pada. A i dobrze. Ziemia potrzebuje wody. U mnie na działce niby zielono ale to jest marna zieleń bo spragniona deszczu. Może po tym deszczu kolor liści się ożywi i niestety trawa urośnie i trzeba będzie kosić. :trawnik:

Oj wątpię bo znowu pada. A i dobrze. Ziemia potrzebuje wody. U mnie na działce niby zielono ale to jest marna zieleń bo spragniona deszczu. Może po tym deszczu kolor liści się ożywi i niestety trawa urośnie i trzeba będzie kosić. :trawnik:
Qcze, chyba nikt z Was nie miał tyle schodków do zaliczenia co ja.... 42.
Z kuchni na moje apartamenta:gwizdanie:
Forma ekspresji może się różnić. Liczą się intencje. Bywa , że czas jest potrzebny, aby się zrozumieć wzajemnie.
U mnie to raczej tacy "rozbrajający" :lol1: saperzy z błyskiem w oku i ciętym językiem- jest ogień w dyskusjach i to lubimy. Z sąsiadami mamy podobnie. Oprócz tego nikt od nas nie odejdzie głodny czy spragniony.
Nawet skryty parówkożerca :matrix::lol1:
Trzeba być ponad to.
Na parterze jest kuchnia, wyjście na cigareta, garaż, pralka. Piętro to dziadka sypialnia, góra czyli drugie piętro moje. Sypialnia, salon z tv, duża łazienka. Na półpiętrach kibel, czyli cztery razy klo i dwie kabiny prysznicowe, a u dziadka wanna z liftem. Od dziadka na dół lift schodowy. Ale rzadko ma ochotę zjechać na dół. Za mnie jeszcze ani razu, bo i spacery teraz odpadają. Obiad wnoszę po schodach, żaden problem. Rodzina zarządziła... żadnych odwiedzin znajomych i wnuków. W każdym klo płyn. Tak, że super tu mam. Dziadek dużo czyta, tv itd. A z obowiązków to tylko pomoc przy dużej potrzebie i rano mycie przy umywalce. Pipi robi sam, ma Flasche:-)
:super1:
Sarenkom trawkę zostaw :lol2:
Jak wszystko będzie dobrze, to wtedy będę mógł powiedzieć, że byłem na szteli marzeń:-)
Ta część temperamentna mnie lubi przytulanki a druga zachowuje dystans :-)Muszę się dobrze zastanowić którą użyć w danym momencie :hihi:A co do odwiedzających jak u Ciebie zawsze byli ugoszczeni mniej ,lub więcej, zależało to od sytuacji jednak zawsze szczerze. :-)Więc cieszmy się z tego co mamy i z tego że jesteśmy różni, nudy nie ma :yahoo:
Witam się z Wami, chociaż to już czas na dobranoc. Jednak teraz wdepnęłam na forum i podzielę się z Wami parama sprawami. Wściekam się na tę pieprzoną kwarantannę, która uniemożliwia mi wyskok do domu na parę dmi. Jest to dla mnie wręcz dramat i dodatkowo dobija moją psychę, i tak obciążona na maxa innymi problemami.
29.04.2020 wszyscy pracownicy naszego domu (Heimu) zostali przetestowani na okoliczność corona wirusa. Wszyscy mamy wynik negatywny. Obowiązują tu rozsądne wymogi sanitarne i jak dotychczas nie mamy żadnego przypadku zachorowania na tę nową chorobę. Miałam nadzieję, że ze świeżym świadectwem o moim negatywnym wyniku na corona wirusa, będę miała szansę na przyjechanie do domu od 04. do 10.maja, bez konieczności poddania się kwarantannie. Niestety powiatowy inspektor sanitarny z mojego miasta (rozmowa telefoniczna) kategorycznie wykluczył taką możliwość.
Boże, kiedy ten koszmar, reżimowy ucisk skończy się, mam tego dość. Normalnie w grafiku mam wolne od 1.-10 maja. Na najbliższe Wocheende już przejęłam dyżury od jednej koleżanki. Jednak cały następny tydzień będę miała wolny i nie wiem co ja ze sobą zrobię. Chyba zwariuję tutaj bez zajęcia i uwięziona bezsensownymi ograniczeniami.