Już pauza. Chyba śmignę się autkiem. Od rana miałem kontrolę, dzieci przyjechały:klotnia::smiech3:
A serio to jest superowo. Syn przywiózł napoje, dziadkowi piwo, mi chciał Tyskie kupić, ale wybrałem napoje jabłkowe.. Dzieci są ok, córkę poczęstowałem mielonym z młodymi ziemniaczkami.... Smakowały jej, wyczuła czosnek... Jeszcze nie jadła tak. Dziadek zadowolony, a to w końcu on jest najważniejszy w tym towarzystwie. A ich kuzynka pracuje w gabinecie samej Angeli M. :-)I to ona przeprowadzała ze mną telefoniczną akceptację

Przynajmniej rodzina ma spokojna głowę teraz. To się nazywa weryfikacja. Sito pewnie gęste, żadna mysz się nie prześlizgnie
