Powitajki przy kawie 60

08 maja 2020 12:16 / 9 osobom podoba się ten post
Dusia1978

Wiem o czym mówisz. Coraz częściej teZ się zastanawiam nad wyjazdem na stałe do DE. Widzę, że człowiek, który pracuje poza polską ziemią i tylko od czasu do czasu przyjeżdża do domu jest piętnowany, na boi się czy może swobodnie i bez zamykania w domowym.wiezienuy wrócić do domu. Chore to wszystko jest dla mnie. Mam nadzieję, że ktoś poniesie konsekwencje tych ucisków i zniewolenia. Oby tak było. 

Dusiu, myślę że to ta cała, obecna sytuacja w Polsce ma wpływ na Twoje rozgoryczenie. Nie obraź się, ale czy leciutko nie przesadzasz? Spójrz na to z innej strony ,a zobaczysz pozytywy. Jak jesteś w DE tęsknisz za swoją córką, o czym czesto piszesz. Teraz jesteście razem, macie czas tylko dla siebie. Korzystacie z tego i cieszcie się wspólnymi chwilami. Nie jesteście zamknięte w mieszkaniu ,choćby i z dużym  balkonem na 4 piętrze, co czeka mnie po przyjeździe, tylko masz dom, przestrzeń, bliskość natury. Uwierz ,wiele ludzi ma Tobie czego zazdrościć. 
Po za tym, za "chwilę "kończy się czas Twojego "więzienia".
Trzymaj się  ,dasz radę i kiedyś będziesz z uśmiechem wspominała tę kwarantannę
08 maja 2020 12:24 / 7 osobom podoba się ten post
Kika67

Nie chce nikogo cytować bo nie chce, żeby ktoś uważał, że jest to skierowane do niego, a słowa kontekst nie cierpię wręcz :nerwowa1:
Moim skromnym zdaniem człowiek powinien umierać w domu (jeżeli jest taka możliwość). Wiem jest to ogromne przeżycie a nawet można powiedzieć wstrząs ale sama przeżyłam już śmierć moich rodziców i nie mogę sobie darować tego, że nie było mnie przy nich w chwili śmierci.
Oczywiście jest to całkiem inna sytuacja jak to z którą czasami przychodzi nam się zmierzyć w naszej pracy. Uważam, że jak ktoś czuję, że nie da rady psychicznie powinien zrezygnować ze zlecenia. 

A ja się odniosę do twego wpisu- właściwie nie jako komentarz, tylko pytania.
Zrezygnować z wyjazdu, w sytuacji, gdy ma się podpisaną umowę, a lekarka mówiła, że ta już pani umiera? Dziś, jutro? Jak to widzisz. Można do firmy napisać, że np. rezygnuję. Ale i tak trzeba znaleźć zmiennika. Kto przyjedzie w takiej sytuacji? Wyjść opiekunka nie może i zostawić- i prawo, i moralność, poczucie obowiązku, itp. trzymają. Firma może poprosić rodzinę o opiekę i zwolnienie opiekunki. Ale jak rodzina się nie zgodzi? Tu, moim zdaniem firma powinna zadziałać- pod warunkiem, że wie, jak jest.
Jeśli rodzina czuje się na siłach być przy umierającej osobie, zapewnić jej potrzebne warunki, to tak, dom jest najlepszy. Ale niekoniecznie siły psychiczne na to pozwalają, chęci, inne zobowiązania- mogą być też bardzo ważne, choć nie tak egzystencjalne.
Jak to widzisz? Opiekunka nie jest rodziną, a towarzyszenie w odchodzeniu traumatyczne.  Może nie być czasu na zmianę, wyjazd. Jeśli rodzina nie chce/nie może wspomóc, to hospicjum- moim zdaniem jest dobrym wyjściem. Ale tu firma powinna konsultować, działać, sprawdzać, co jest w stanie znieść opiekunka, a co może dać rodzina...
08 maja 2020 12:32 / 5 osobom podoba się ten post
Werska

A ja się odniosę do twego wpisu- właściwie nie jako komentarz, tylko pytania.
Zrezygnować z wyjazdu, w sytuacji, gdy ma się podpisaną umowę, a lekarka mówiła, że ta już pani umiera? Dziś, jutro? Jak to widzisz. Można do firmy napisać, że np. rezygnuję. Ale i tak trzeba znaleźć zmiennika. Kto przyjedzie w takiej sytuacji? Wyjść opiekunka nie może i zostawić- i prawo, i moralność, poczucie obowiązku, itp. trzymają. Firma może poprosić rodzinę o opiekę i zwolnienie opiekunki. Ale jak rodzina się nie zgodzi? Tu, moim zdaniem firma powinna zadziałać- pod warunkiem, że wie, jak jest.
Jeśli rodzina czuje się na siłach być przy umierającej osobie, zapewnić jej potrzebne warunki, to tak, dom jest najlepszy. Ale niekoniecznie siły psychiczne na to pozwalają, chęci, inne zobowiązania- mogą być też bardzo ważne, choć nie tak egzystencjalne.
Jak to widzisz? Opiekunka nie jest rodziną, a towarzyszenie w odchodzeniu traumatyczne.  Może nie być czasu na zmianę, wyjazd. Jeśli rodzina nie chce/nie może wspomóc, to hospicjum- moim zdaniem jest dobrym wyjściem. Ale tu firma powinna konsultować, działać, sprawdzać, co jest w stanie znieść opiekunka, a co może dać rodzina...

Dokładnie  tak....dokończyć  zlecenie, na  zmienniczkę,busa i tak trzeba poczekać.../ przy szczęściu ok.tygodnia/
08 maja 2020 12:33 / 4 osobom podoba się ten post
Werska

A ja się odniosę do twego wpisu- właściwie nie jako komentarz, tylko pytania.
Zrezygnować z wyjazdu, w sytuacji, gdy ma się podpisaną umowę, a lekarka mówiła, że ta już pani umiera? Dziś, jutro? Jak to widzisz. Można do firmy napisać, że np. rezygnuję. Ale i tak trzeba znaleźć zmiennika. Kto przyjedzie w takiej sytuacji? Wyjść opiekunka nie może i zostawić- i prawo, i moralność, poczucie obowiązku, itp. trzymają. Firma może poprosić rodzinę o opiekę i zwolnienie opiekunki. Ale jak rodzina się nie zgodzi? Tu, moim zdaniem firma powinna zadziałać- pod warunkiem, że wie, jak jest.
Jeśli rodzina czuje się na siłach być przy umierającej osobie, zapewnić jej potrzebne warunki, to tak, dom jest najlepszy. Ale niekoniecznie siły psychiczne na to pozwalają, chęci, inne zobowiązania- mogą być też bardzo ważne, choć nie tak egzystencjalne.
Jak to widzisz? Opiekunka nie jest rodziną, a towarzyszenie w odchodzeniu traumatyczne.  Może nie być czasu na zmianę, wyjazd. Jeśli rodzina nie chce/nie może wspomóc, to hospicjum- moim zdaniem jest dobrym wyjściem. Ale tu firma powinna konsultować, działać, sprawdzać, co jest w stanie znieść opiekunka, a co może dać rodzina...

Wiele pytań zadałaś. Wyraziłam swoje zdanie a uważam tak bo ciężko bardzo ciężko takie cos przeżyć a i skutki psychczne mogą być bardzo poważne o to mi tylko chodziło. 
Większość z nas nie ma wykształcenia medycznego i większość nie miała styczności z takimi sytuacjami oczywiście chodzi mi o osoby obce bo w rodzinie to co innego. 
 
08 maja 2020 12:34 / 5 osobom podoba się ten post
Marilyn

Dzień dobry,  u mnie kolejny  dzień czekania. Podopieczna   robi się głośna.  Na złość  wszystkim  i samej sobie  wciąż  żyje  . Kolejny dzień  poruszania  się jak w  jakimś  zamkniętym  opakowaniu  pt." ŚMIERĆ ".  Dom zmienił się  w hospicjum.Już  tu jest czuć  słychać  widać.  Ciało jednak walczy.
 Z utęsknieniem  czekam na wizytę drugiego  człowieka...  Dlatego uwazam, ze powinno się umierać  w hospicjum  A nie w domu  gdzie jestem wiele  godzin  z tym sama. 

08 maja 2020 12:37 / 7 osobom podoba się ten post
Dusia1978

Wiem o czym mówisz. Coraz częściej teZ się zastanawiam nad wyjazdem na stałe do DE. Widzę, że człowiek, który pracuje poza polską ziemią i tylko od czasu do czasu przyjeżdża do domu jest piętnowany, na boi się czy może swobodnie i bez zamykania w domowym.wiezienuy wrócić do domu. Chore to wszystko jest dla mnie. Mam nadzieję, że ktoś poniesie konsekwencje tych ucisków i zniewolenia. Oby tak było. 

Ja przenosić się nie chcę. Ale już jakiś czas temu synom mówiłam, że będę ich wspierać w ich pomysłach, i że świat przed nimi otwarty. Niech szukają sobie miejsca bez oglądania się na patriotyzm lokalny... Na razie studia przed nimi, co będzie- nie wiem.
Ale mam w pamięci słowa brata mego dziadka. Otóż pradziadkowie poznali się i pobrali w USA. Mieli domek, pracę, zaczęły się im rodzić dzieci. Praprababcia napisała, żeby wracali, co się będą tam po innych krajach włóczyć.  W totalną biedę, wojnę, choć na początku wydawało się, że nie będzie tak źle. I wnuczek owej mojej przodkini mowił, że żałowali tej decyzji. Nie wiadomo, jak będzie, co się wydarzy, gdzie lepiej. Można wspierać, dawać rady, ale decyzje każdy sam podejmuje i się z nich rozlicza.
Dlatego synom mówię, że niech próbują różnych rzeczy, różnych miejsc- nie trzymają się kurczowo jednego.
08 maja 2020 12:57 / 6 osobom podoba się ten post
Kika67

Wiele pytań zadałaś. Wyraziłam swoje zdanie a uważam tak bo ciężko bardzo ciężko takie cos przeżyć a i skutki psychczne mogą być bardzo poważne o to mi tylko chodziło. 
Większość z nas nie ma wykształcenia medycznego i większość nie miała styczności z takimi sytuacjami oczywiście chodzi mi o osoby obce bo w rodzinie to co innego. 
 

Ale rezygnacja z takiego zlecenia nie oznacza wyjścia z jednym dniem- bez dopełnienia formalności. A skoro lekarka mówiła, jak się okazuje nie miała racji, że to już ten moment, to moim zdaniem nie ma technicznej możliwości zmiany. I opiekunka jest zostawiona w sytuacji mega trudnej sama sobie- takie wrażenie odnosżę. Dlatego stwierdzenie, że podopieczna w takiej sytuacji powinna znaleźć się w hospicjum- skoro rodzina nie bierze tego na swoje barki- uważam za zasadne.
W sumie odniosłam wrażenie, może mylne- jeśli tak, to popraw, że ciąg tu był taki- teza, że hospicjum w takiej sytuacji jest lepsze- twoja odpowiedź, że hospicjum jest złym wyborem- moje pytanie, to jak to w takiej sytuacji zorganizować, skoro szybszy zjazd do domu, czy w inne miejsce nastąpi i tak prawdopodobnie po tym, jak pdp. odejdzie?
08 maja 2020 13:11 / 10 osobom podoba się ten post
Powiem Wam szczerze,  że już nic  nie wiem. PDP zaczęła nawet więcej pić  wody  i rozmawiać.  Lekarka robi wielkie  oczy i mówi komisch . Jeśli chodzi o rodzinę  to n pdp jej nie ma, oprócz brata 900 km stąd. Wszystkiego dogląda  przyjaciel  jej nieżyjącego  męża.  
Może się okaże,  że to umieranie  będzie trwało  do końca  zlecenia? Już bym  się nawet  nie zdziwiła.  Już się prawie  przyzwyczaiłam. 
08 maja 2020 13:18 / 6 osobom podoba się ten post
Luke

Och te oczy... :oklaski1:... Twoje... piękne som
:smiech3:

Oczy jak oczy a te usteczka "całuśne"  miód, malina. 
Dzień dobry Opiekunkowo. Cieplej się za oknem zrobiło 
08 maja 2020 13:20 / 7 osobom podoba się ten post
Marilyn

Powiem Wam szczerze,  że już nic  nie wiem. PDP zaczęła nawet więcej pić  wody  i rozmawiać.  Lekarka robi wielkie  oczy i mówi komisch . Jeśli chodzi o rodzinę  to n pdp jej nie ma, oprócz brata 900 km stąd. Wszystkiego dogląda  przyjaciel  jej nieżyjącego  męża.  
Może się okaże,  że to umieranie  będzie trwało  do końca  zlecenia? Już bym  się nawet  nie zdziwiła.  Już się prawie  przyzwyczaiłam. 

Różnie może być. Czasami ktoś odchodzi w jednej chwili a czasami to umieranie ciągnie się nawet miesiąc albo i dużej. Nawet lekarzowi trudno określić ile to może potrwać. Jak już się powoli do takiego stanu przyzwyczaiłaś to jestem pełna podziwu bo to Twoje pierwsze zlecenie z tego co pamiętam
 
08 maja 2020 13:24 / 5 osobom podoba się ten post
Kika67

Różnie może być. Czasami ktoś odchodzi w jednej chwili a czasami to umieranie ciągnie się nawet miesiąc albo i dużej. Nawet lekarzowi trudno określić ile to może potrwać. Jak już się powoli do takiego stanu przyzwyczaiłaś to jestem pełna podziwu bo to Twoje pierwsze zlecenie z tego co pamiętam:-)
 

Pierwsze,  za to jakie.  Istny rollercoster  już  jestem na wszystko (chyba, bo  co może być jeszcze) przygotowana. 
08 maja 2020 13:30 / 8 osobom podoba się ten post
Kika67

Nie chce nikogo cytować bo nie chce, żeby ktoś uważał, że jest to skierowane do niego, a słowa kontekst nie cierpię wręcz :nerwowa1:
Moim skromnym zdaniem człowiek powinien umierać w domu (jeżeli jest taka możliwość). Wiem jest to ogromne przeżycie a nawet można powiedzieć wstrząs ale sama przeżyłam już śmierć moich rodziców i nie mogę sobie darować tego, że nie było mnie przy nich w chwili śmierci.
Oczywiście jest to całkiem inna sytuacja jak to z którą czasami przychodzi nam się zmierzyć w naszej pracy. Uważam, że jak ktoś czuję, że nie da rady psychicznie powinien zrezygnować ze zlecenia. 

Też uważam podobnie , czyli męczyć się nigdzie nie będę a jeżeli zaczynam , to planuję zjazd. To gdzie jestem i co robię to mój wybór i dobra wola . Nie lubię się biczować . Nawet jak jest w porządku, i tak jestem zmęczona obcowaniem z Niemcami i ogólnie pracą, jaka by ona nie była. Więc jak dochodzą jeszcze ekstremalne syt czy ciężka atmosfera , wycofuję się bez żalu. Nie mam noża na gardle , nic nie muszę . Mam wsparcie rodziny i oni uważają podobnie. Tata zawsze powtarza- jak ci jest źle to wracaj. Tak robię .  Natomiast przy umieraniu nie będę, jak sobie chcą niech to będzie w domu, ale jeśli mam być, to zwołuję rodzinę lub dzwonię do szpitala, że opieka jest paliatywna i przy tym nie będę, bo się nie nadaję i nie umiem. Koniec kropka . W Niemczech jakiś czas mogłabym mieszkać ale pod warunkiem że nie sama . Ale na przyszłość to tylko na własnej ziemi I podwórku . Bo tam mam swoje klimaty, chałupy, widoki itp itd. I czuje się dobrze. Muszę mieć wszystko znajome , bo ja stały człowiek jestem więc jak podejmuje decyzję to na dłużej i ciężko mi się przestawić i klimatyzować. Lubię mieć bazę.    
08 maja 2020 13:49 / 6 osobom podoba się ten post
Gusia29

Dusiu, myślę że to ta cała, obecna sytuacja w Polsce ma wpływ na Twoje rozgoryczenie. Nie obraź się, ale czy leciutko nie przesadzasz? Spójrz na to z innej strony ,a zobaczysz pozytywy. Jak jesteś w DE tęsknisz za swoją córką, o czym czesto piszesz. Teraz jesteście razem, macie czas tylko dla siebie. Korzystacie z tego i cieszcie się wspólnymi chwilami. Nie jesteście zamknięte w mieszkaniu ,choćby i z dużym  balkonem na 4 piętrze, co czeka mnie po przyjeździe, tylko masz dom, przestrzeń, bliskość natury. Uwierz ,wiele ludzi ma Tobie czego zazdrościć. 
Po za tym, za "chwilę "kończy się czas Twojego "więzienia".
Trzymaj się  ,dasz radę i kiedyś będziesz z uśmiechem wspominała tę kwarantannę :-)

Dlatego córka wolała się ze mną zamknąć na kwarantannie na wsi. Już miska dość mieszkania w bloku. Ale to jeszcze tydzień. 16 maja mam busa i nowe miejsce. Otwieram zlecenie więc też pewnie dużo niespodzianek może być. Denerwuje mnie tylko ta sytuacja ze będąc wolnym człowiekiem nie mogę wsiąść w auto i pojechać sama do sklepu tylko muszę 2 debilne tygodnie przesiedzieć bez sensu. Aby do poniedziałku wtedy auto i wio. 
08 maja 2020 15:44 / 6 osobom podoba się ten post
Dusia1978

Dlatego córka wolała się ze mną zamknąć na kwarantannie na wsi. Już miska dość mieszkania w bloku. Ale to jeszcze tydzień. 16 maja mam busa i nowe miejsce. Otwieram zlecenie więc też pewnie dużo niespodzianek może być. Denerwuje mnie tylko ta sytuacja ze będąc wolnym człowiekiem nie mogę wsiąść w auto i pojechać sama do sklepu tylko muszę 2 debilne tygodnie przesiedzieć bez sensu. Aby do poniedziałku wtedy auto i wio. :ferrari:

Dusiu, jak wspomniała Gusia, jesteś z córką,, nacieszcie się sobą do woli, bo znów rozłąka między Wami się zapowiada.
A kwarantanna, cóż... takie rozporządzenie. Rządzący powinni inaczej to rozwiązać... Po powrocie pierwszy wymaz i np córce, z którą przebywasz. Za kilka dni kontrolny i gdy masz, macie znów ujemny, to kończycie  kwarantannę
08 maja 2020 15:50 / 6 osobom podoba się ten post
Marilyn

Pierwsze,  za to jakie.  Istny rollercoster  już  jestem na wszystko (chyba, bo  co może być jeszcze) przygotowana. 

Z chwilą śmierci podopiecznej, od razu powiadamiaj agencję i busa, czy sama, czy przez agencję. Skrócisz do minimum smutny ten czas.
Przed trzema laty byłem drugi raz na tym samym zleceniu w Darmstadt. Kilka dni po wyjścia podopiecznej ze szpitala było już wiadomo, że niedługo nastąpi koniec. W sumie jeszcze trzy tygodnie żyła, chociaż już prawie nie kontaktowała. Miała przy sobie wspaniałe dzieci, które wraz ze mną towarzyszyły jej do końca