doroteeOtóż to , koordynator na miejscu tylko podeślę formularz do rodziny , jaki szpital , oddział to już nikogo nie interesuje .
Mam nadzieję , że Dusia trafi na swoje zlecenie . Gdzie się dobrze będzie czuła i pracowała .
Jak się wie od początku to nawet mniej doświadczonya oo może dC radę , że wsparciem medyczny i rodziny , oczywiście nie 24h .
Dom mojej pdp był jak twierdzą . Wszystko na klucz . Kiedyś zapomniałam zamknąć mojego poddasza , katastrofa . I jeszcze te niskie okna dachowe , no u mnie nie było blokad . A p Charlotte czasami po schodach zjeżdżała . Akrobatka taka .
Ale na zakupach , w mieście wyviszala się . . Do pewnego momentu . Potem już był tylko ogród . Aż podupadła i trafiła na wózek . Z pasem bezpieczeństwa .
W ogóle podopieczni po powrocie z jakiegokolwiek oddziału szpitalnego, choć przez kilka wymagają intensywniejszej opieki z powodu swojego stanu. Nawet rytm dzień-noc może być zaburzony i to u ludzi względnie świadomych. Na oddziały chorób wewnetrznych, kardiologii trafiaja też i osoby z otępieniem, bo z racji wieku posiadają też choroby towarzyszące i je trzeba też leczyc. Te po powrocie są trudniejsze. Istotna jest informacja dla opiekunki, że podopieczna w ogóle cierpi na otępienie, bo wtedy można sobie wyrobić opinię , odnośnie tego, czego się można spodziewać. A wachlarz jest szeroki.
Dlatego dla osob nie chcących z wielu względów zajmować się takimi podopiecznymi, firmy powinny szykować sprawdzone miejsca pracy.
Nauczyć się z marszu wchodzenia w świat pdp, wcale nie jest sprawą prostą dla nikogo, a osoby nie majace rozeznania w tym kierunku, mogą się czuć same zirytowane i zdezorientowane. A jak wiesz- tacy podopieczni wyczuwają taki nastrój u osoby opiekujacej, co może dodatkowo wyzwalać niepokój.
Chorymi cierpiącymi na chorobę Alzheimera też się opiekowałam. Pamiętam taką panią. Chodzącą ,już z zaawansowanym otępieniem tego typu. Jak przyjechałam, położyłam komórkę na stole . Babcia po dokładnym jej obejrzeniu, próbowała ją ugryźć

Zgodziła się na transakcję wymienną za 2 plastikowe kolorowe kubki i malego pluszaka .
Nie byla agresywna, ale nie pozwalała się Pflegom wykąpać- chciała sama po swojemu . Odwrócenie uwagi od sytuacji za pomocą jakiegoś interesującego przedmiotu działało, ale było czasochłonne . Kuchnia była pod kluczem, drzwi na ogród tez, bo lubiła sobie pojeść to, co się do jedzenia nie nadawało. Na spacerach bezproblemowa, ale zadajaca mnostwo pytan co do otaczającego ją swiata, pogodna. Mówiła często dzień dobry znakom drogowym- jak się okazało -kiedy była zdrowa, lubiła jeżdzić autem

Ogólnie tacy pacjenci wymagaja duzo cierpliwości i bacznej uwagi.
Nie każdemu to odpowiada i jesli ktoś sobie zdaje z tego sprawę od początku-to dobrze. Bo zaoszczędzi nerwy, czas i pieniądze, które , choć może mniejsze, zarobi w spokojniejszym miejscu.