Upłynął na trzymaniu kciuków, bo jeden syn miał egzamin zawodowy rano, drugi po południu. Jutro maturzysta ma fizykę rozszerzoną- to kciuki dalej pracują

, a w piątek zawodowy praktyczny i będzie już technik mechatronik. A w przyszły wtorek młodszy będzie miał zawodowy praktyczny- i wtedy sezon egzaminów zakończony! A potem wyniki i rekrutacja...
Walizki wyciągnięte, pakować się zaczęłam, już prawie wszystkie zakupione duperele schowane. Jeszcze miejsce jest, można skoczyć coś dokupić

Ale już dość!
Obgadałam już z takim pracownikiem i zarazem pomocą od wszystkiego (ogród i pies na jego głowie, drobne naprawy) piątkowe popołudnie- będzie w pracy te 2-3 godziny pomiędzy moim wyjazdem a przyjazdem młodego. Jakoś tak lepiej się czuję, jak przekazuję podopiecznego, a nie zostawiam... Stosujemy ten system z naszymi rodzinnymi dziećmi- jak jest duża grupa i trochę się tych małolatów kręci, to zawsze ktoś ma na oku konkretne dziecko, a jak chce coś innego robić, to komuś je przekazuje. Zaczęło się to od moich dzieci i tak nam zostało. Od czasów, gdy spędzaliśmy gromadnie czas nad jeziorem Hańcza- najgłębszym w Polsce. System działa do tej pory. Dzieci nowe jeszcze dochodzą- najmłodszy teraz ośmiomiesięczny Adaś. Kuzynów jest tak dużo, że niektórzy wnuków się doczekali, a inni jeszcze dzieci rodzą

Jest nas 26 sztuk...