Do 13 czas zleciał jak z bicza strzelił. Śniadanie, sprzątanko małe, pakowanie , szykowanie się i trzeba było ruszać . Teraz myślę o tym, jak ja, wieczny pędziwiatr, wysiedzę tyle godzin?
Ale tam, kwarantannę przesiedziałam to i teraz dam radę. Żal mi tylko, że licznik co kroki odmierza,smutno będzie wyglądał :-(
Ściągnęłam sobie taką aplikację Pacer, co kroki liczy, kilometry i spalone kalorie pokazuje. Wpisałam swoją wagę i wzrost i wyszło mi, że powinnam 10 tys kroków dziennie robić. To już wiem, czemu to ja mało zjeść nie mogę, a nie ma mnie jakoś za dużo. Toż ja tych kroków minimum 12 tys robię, co daje ok 9-10 km dziennie. A przecież cały czas z telefonem do tyłka przyklejonym nie chodzę. To ile jeszcze tych zarejestrowanych ?
Nie wiem, czy to plus czy minus, że do autobusu, w cenie biletu, można zabrać 30 kg i bagaż podręczny. Dla mnie okaże się pewnie, minusem będzie to, że za dużo ciuchów nabrałam i wielu pewnie nawet nie założę. Duży plus, że mogłam zabrać więcej kosmetyków, typu żele, szampony, balsamy, toniki i inne pizdryki,które to zawsze kupowałam zaraz po przyjeździe na miejsce ,bo do podręcznego w samolocie zabrać nie można, a w tym nadawanym miejsca brakowało.
Słuchajcie, jak Wy się na podróż ubieracie? Coś mi się zdaje, że straszną gafę popełniłam. Spodnie szare dresowe, bawełniany, biały tishert (tak się pisze?) z jakimś tam nadrukiem i sandały. W plecaku mam bluzę dresową,skarpetki i lekkie tenisówki, gdyby w nocy było mi za zimno. Qrcze, tym Sindbadem to elegantki jeżdżą. Wystrojone, obcisłe jeansy, makijaż wyjściowy, a ja tylko podkładem trochę się maznęłam. Dobrze, że chociaż brwi wyregulowane i przyciemnione :oczko:
Kilka par "najków"zauważyłam , a tak to sandałki i owszem, ale koturny, paseczki i obcasiki.
Przy okazji, dzisiaj dzień popularnych imienin, jeśli są tu jakieś Janki czy Danki, to najlepszego :kwiatek dla ciebie:
Gorąco dziś, podopieczny nie chciał wyjść na "spacer"- czyli obejście domu z balkonikiem. Ale siedzi teraz na tarasie i ogląda rybki. Simon dwa dni oczyszczał wodę, to piękna teraz. To nie takie hop- siup, odkąd pracuję robił to już kilkakrotnie. Ale efekt świetny. Rośliny ozdobne też są, i dwa nenafary (choć chyba nazwa jest inna) kwitną- różowy i kremowy. Uroczy zakątek sobie panowie zrobili. Nie dziwię się tym śniadaniom na tarasie
