Myślę, że kierowca ten fakt zgłosił do swojej firmy przewozowej, a co dalej się z tą informacją stało to już inna sprawa. Być może wszyscy wyszli z założenia, że firma opiekuńcza z którą jechał powinna się tym problemem zająć. A jeżeli to był wyjazd prywatny to zaczynają się schody. Ogólnie wg ich regulaminu to pasażer ma ubezpieczenie w czasie podróży od nieszczęśliwych wypadków, a że tutaj zaistniała taka a nie inna sytuacja to wyszło jak wyszło. Przykre ale prawdziwe. Gdyby zmarł na zleceniu u rodziny to firma musiałaby zająć się sprowadzeniem zwłok do Polski(o ile dobrze by ubezpieczyła pracownika, bo w przeciwnym wypadku koszty pozostałyby po stronie jego rodziny) i wszystkim innym. Tutaj pasażer nie zmarł w busie tylko źle się poczuł, a oni zrobili to co do nich należało- tak to widzę. Wedlug mnie rodzina powinna w pierwszej kolejności zadzwonić do firmy przewozowej czy pasażer wsiadł faktycznie do tego zamówionego busa, następnie skontaktować się z firmą z którą jechał albo niemiecką rodziną (o ile ktoś umie mówić po niemiecku). Żyjemy w takiej, a nie innej rzeczywistości, że wszystko musimy sami się dowiedzieć, sprawdzić czy wszystko jest ok czy coś załatwić. Ja w takiej sytuacji nie liczyłabym na innych, gdybym nie uzyskała żadnych sensownych informacji to wtedy odpowiednie służby należy poinformować, że dana osoba najprawdopodobniej zaginęła. Wyjeżdżając do pracy myślimy o pieniądzach, ale czasami też dobrze pomyśleć o tym, że gdyby się nam coś stało to co w takiej sytuacji ma zrobić rodzina/ partner/ dzieci. Wypadki chodzą po ludziach, ale nad tym nikt się nie zastanawia, co by było gdyby to mnie coś takiego spotkało ?...Przed wyjazdem pomyślmy też o tym, bo nikt o nas tak dobrze nie zadba jak my sami o siebie .