Akurat dziś wymyślił młody wspólne zakupy. Z czego jestem zadowolona, bo samochodem więcej ciężkich rzeczy przewieźliśmy. Ale byłam umówiona z dziewczynami i potem z językiem na brodzie latałam, żeby zdążyć... Jedna walizka spakowana, patrzę na nią z ogromną przyjemnością

Mąż wziął urlop na te dni po 11.11, chłopaki też w domu, to się "popławimy" trochę w tej rodzinnej atmosferze.
Pierwszy potwierdzony przypadek koronawirusa w rodzinie. Kaśka pisze, że paskudnie się czuje. Powiedziałam mamie, żeby się teraz przypadkiem nie spotkała ze swoją siostrą, owej Katarzyny mamą, niech trochę na wszelki wypadek odczeka.
Trudne to jest. Bracia mojej mamy rzadko tak bez okazji się spotykają. Ale siostry- tak. Najstarsza nie żyje, kolejna leczy raka, moja jest po 70-tce. Z jednej strony- są w grupie ryzyka. Z drugiej- kto wie, ile pożyją. I teraz zaprzestać spotkań, a może już którejś nie spotkają potem? Na pewno teraz muszą uważać na tę w trakcie leczenia. A młodsza musi odczekać i zobaczyć, czy nie ma objawów- bo się z córką widziała. Spotkań- jak najmniej. Ale czy to nie jest czasem wylewanie dziecka z kąpielą?