Toż nie Tobie dowaliłam- dałam lajka przecież :-)
Clio napisała dość kąśliwy post wplatając w to opiekunkę z Rumunii,który zresztą miałaś na mysli . Jej nie dałam lajka :)
Kiedyś opisywałam w jakim stanie jest tutejszy dziadek- dość oględnie, bo nie należę do tych osób, które zbyt szczegółowo opisują sytuacje w miejscu pracy. Zdaję sobie sprawę z internetowej rzeczywistości i sama prowadząc stronę internetową mam świadomość takich ciekawych przypadków, co montują po kilka kont na kilku portalach i mają z tego fun.
Jednakże postaram się coś przybliżyć, aby nie sprawić wrażenia zarozumiałej, czy kogoś jeszcze gorszego :)
Dziadek jest po udarze krwotocznym. Dość rozległym. Niebezpieczenstwo zostało w porę szczęsliwie zażegnane, ale pozostawiło takie ślady jak prawostronny paraliż, niedowidzenie połowicze. Zaburzenia świadomości i afazję plus ataki epilepsji od czasu do czasu. W praktyce to wygląda tak, że na dzień dzisiejszy, przy regularnych ćwiczeniach z fizjo i endo i własnemu samozaparciu dość dobrze funkcjonuje. Raczej siedzi na wózku, ale przy dobrym samopoczuciu i przy rolatorku podrepcze. Lubi się myc, ale trochę panikuje przy myciu, bo z jednej strony ma zaburzenia widzenia z powodów neurologicznych i się boi , że ktoś mało wprawny, lub chcący zrobić coś na chybcika , zrobi mu krzywdę. Wykazuje też pewną męczliwość z powodów krążeniowych. Łazienkowe rytuały potrafią być dla niego prawdziwym stresem. Dlatego w łazience wisi rozpiska - sporządziłam coś w rodzaju algorytmu- co robić i dlaczego, aby mycie poszło bezstresowo dla każdej ze stron. Inna sprawa, że zdarza się ktoś , kto nie raczy się nawet z tym zapoznać.
Skąd mam te praktykanki? No były tu zawsze, ale przychodziły z opiekunem i pod ich okiem się szkoliły. Sytuacja epidemiczna sprawiła przetasowania w personelu i lekkie braki. Szefowa Spitexu poprosiła mnie zatem o nadzór nad młodymi.
Zgodziłam się, interesownie trochę bo zamierzam się w przyszłosci u nich zatrudnic, ale i dlatego, że wspomniana szefowa to bardzo wporządku kobitka , choć nie ciu ciu ciu :)
Co do tego , kto potrzebuje więcej czasu, a kto się chce poślizgać na czyichś plecach- to jest bardzo łatwo rozpoznać. Kiedyś tu przychodził młody chłopak, co miał trudności z przyswojeniem informacji, ale bardzo się starał i przede wszystkim koncentrował się na dziadku, a nie na klikaniu w tablet. Ten po dłuższym czasie, ale nie bardzo-zatrybił o co chodzi.
Co do mojej ulubienicy...pierwszym razem starała się przyglądac co i jak, ale sprawiała wrażenie zainteresowanej czym innym. Ja dziadka wtedy umyłam , ubrałam- następnym razem miała sama próbować. Niestety, nie przejęła się tym zbytnio i myslała , że następnym razem ja zrobię wszystko od początku do końca. Wdrożyłam ją podstępnie lekko, zrobiła z ociąganiem. Za trzecim razem oddaliłam się do swoich zajęć, a jej pozwoliłam działać. Po skutkach opłakanych dość - użyłam aluzji w nadziei , że coś tam pojmie. No i się okazuje że chcieć ( choć z bólem) , to móc. Można punktualnie się zjawić i się postarać.
A ja odkryłam w sobie zdolności pedagogiczne-albo mi się tak wydaje
