Dzień dobry, u mnie zapłakany wtorek :-(.
Na szczęście tylko niebo płacze, mnie guta launa się trzyma :-),wolne całe popołudnie aż do 20-tej przede mną.
Jak ja zazdroszczę tym wszystkim, u których śniegiem sypnęło .
Wczoraj był syn dowodzący i ustaliliśmy datę mojego wyjazdu. Zmienił się rozkład lotów. Mogę lecieć 21 albo 23 grudnia. Samolot dopiero o 21:55,w domu będę ok 2:30 ,więc gdyby 23.12 ,to już byłaby wigilia. Zmienniczka przyjeżdża (ta sama) 22 ,zapytałam "na piśmie " czy może dzień wcześniej, odpisała ze nie może. Syn weźmie urlop i zostanie z mamą w nocy oraz we worek ,poczeka aż B.przyjedzie (swoim autem, więc nie wiadomo o której).
No i bilet zabukowany, za 3 tygodnie o tej porze, może będę jeszcze odsypiać podróż, albo do świąt się przygotowywać. Trochę smutne będą dla mnie te święta, pierwszy raz żadne z dzieci nie przyleci :-(.
A ja będę świętować trochę u siostry, trochę u brata. Brat z bratową liczą na to, że wigilia będzie już w ich nowym domu, gdzie trwają prace wykończeniowe. Fachowcy obiecali, że dadzą radę. Fajnie by było, bo dom na podolsztyńskiej wsi, pod samym lasem. Gdyby jeszcze śniegiem sypnęło, to sceneria wymarzona.
A jak nie zdążą, to może u mnie poświętujemy, bo u nich w mieszkaniu, to już na kartonach siedzą.
Przyjemnego dnia Wam życzę :angel3:




