Po obiedzie już. Dziś niedziela ,to kuchnię ogarnia babka

Potem będą ćwierkać z dziadkiem przy kawie. Mam pauze do 17.
To tak -jeszcze raz walizki przejrzeć-ew przepakować, żeby żadnych niespodzianek na lotnisku nie było. Jedną już zamknąc na amen i zważyc, czy nie przekracza limitu.
Muszę jeszcze coś kupić dla babci mojej synowej. Za pyszne wałóweczki ( podczas mojej nieobecności dla mojego męża też) i śliczne bombki robione na szydełku.
No i nie mam pojęcia co. Na razie kupiłam domowy słony karmel w słoiczku-ona dużo tez piecze. Do sernika, czy deserów będzie miała jak znalazł. Nie wiem co jeszcze-jakiś dobry krem, apaszkę, sweterek-bo kobieta elegancka. Sama nie wiem. Może do jutra coś mi do głowy wpadnie rozsądnego, bo chciałabym aby się ucieszyła, ale nie czuła skrępowana.