Do obiadu zleciało nie wiem kiedy. Skończyłam sprzątać piętro opiekunek, przeniosłam się o jedno niżej do gościnnego, a później to obiad i bezuch, też na obiedzie. Miło, w środę przyjechała jedna siostra babci, dzisiaj przyszła druga, z "zajączkami ",geldami "na kawę w drodze "I upominkami drobnymi. Nie wydam wszystkiego na kawę, bo chyba bym padła, jakbym miała się jej tyle nażłopać :lol1:. Herbatę sobie kupię :oczko:. A teraz siedzimy sobie z babcią i popijamy kawkę właśnie. Trochę później, bo wszystko dzisiaj trochę później, przez tego obiadowego bezucha.
Dzwoniłam przed chwilą do jednej z moich podopiecznych z Bonn. Pierwszy raz w życiu gratulowałam komuś z okazji 100 urodzin!. Ale się ucieszyła,że pamiętałam. Pooglądałyśmy się na VhatsAppie, jest akurat opiekunka, z którą się dwa lata temu zmieniałyśmy. Fajna dziewczyna. Byłam w szoku, bo jubilatka wygląda tak, jak wtedy, kiedy się poznałyśmy. Nadal umysł sprawny, błysk w błękitnym oku, tylko nogi nie chcą jej słuchać. Ale tak już było ,kiedy otwierałam tamtą sztelę. Zatęskniłam trochę, z sympatią wspominam czas tam spędzony (ponad rok) ,miejsce, wielki ogród. I oczywiście zmienniczkę. Ona chyba już ostatni raz tam jest. Chce odejść z tych samych powodów, z których ja odeszłam-mało kasy. Przez dwa lata nie dostała żadnej podwyżki, a zarabia ciągle i tak o 100 euro mniej, niż ja miałam, chociaż szprecha już całkiem dobrze.
Wiecie co, czekam już na wieczór. Tak jakoś trwam jakby w zawieszeniu.
Jeszcze kolacja, tv i ułożyć babcię do snu. A jutro już wolne. Co ja będę robiła do 17-tej ?:-(Godzinę spędzę w łazience ,godzinę na posprzątanie po sobie i dopakowanie ostatnich rzeczy i co dalej? Chyba skorzystam z zaproszenia i pójdę na obiad do siostry pedepci, dwie godzinki poszwendam się z koleżanką w czasie jej pauzy, no i będzie 16.oby tylko bus nie spóźnił się. Godzinę przed przyjazdem kierowca ma do mnie dzwonić. Jakoś zleci.


Dzwoniłam przed chwilą do jednej z moich podopiecznych z Bonn. Pierwszy raz w życiu gratulowałam komuś z okazji 100 urodzin!. Ale się ucieszyła,że pamiętałam. Pooglądałyśmy się na VhatsAppie, jest akurat opiekunka, z którą się dwa lata temu zmieniałyśmy. Fajna dziewczyna. Byłam w szoku, bo jubilatka wygląda tak, jak wtedy, kiedy się poznałyśmy. Nadal umysł sprawny, błysk w błękitnym oku, tylko nogi nie chcą jej słuchać. Ale tak już było ,kiedy otwierałam tamtą sztelę. Zatęskniłam trochę, z sympatią wspominam czas tam spędzony (ponad rok) ,miejsce, wielki ogród. I oczywiście zmienniczkę. Ona chyba już ostatni raz tam jest. Chce odejść z tych samych powodów, z których ja odeszłam-mało kasy. Przez dwa lata nie dostała żadnej podwyżki, a zarabia ciągle i tak o 100 euro mniej, niż ja miałam, chociaż szprecha już całkiem dobrze.
Wiecie co, czekam już na wieczór. Tak jakoś trwam jakby w zawieszeniu.
Jeszcze kolacja, tv i ułożyć babcię do snu. A jutro już wolne. Co ja będę robiła do 17-tej ?
