No i koniec piątku . Kiedyś, pracując 8 godzin, cieszyłam się na piątek, teraz, kiedy pracuję w opiece, nie ma większego znaczenia jaki to dzień tygodnia,a na tej Stelli to już wszystkie dni takie same. Dopiero 15 minut temu ułożyłam pdp w łóżku. To cały rytuał,babcia musi swoje odhaczyć?
-musi ułożyć się w takiej pozycji,żeby stopy nie były za blisko krawędzi łóżka
-pod boczki poduchy odpowiednio upchane czy zrolowane kocyki
-nogi odpowiednio ułożone
-kolderka nie za blisko brody,ale też nie za daleko
-szklanka z wodą i budzik w odpowiedniej odległości od siebie
-dzwonek, co by Gusię przywołać,zawieszony na odpowiedniej wysokości, żeby przypadkiem nie dyndał za nisko, ale też nie może dyndać zbyt wysoko
Komedia normalnie ?,a za jakiś czas powtórka, bo przecież pipi będzie się chciało. I tak co najmniej 2 razy w nocy i ok 6-tej, a o 7-ej wstaje. Kurcze, tak się w tym wszystkim wyćwiczyłam, że z 15 minut na początku, udaje mi się to wszystko w 10-ciu minutach zamknąć

Może instruktorką zostanę?.?
Jutro zostaje z pedepcią jedna z córek. Ta bardziej energiczna i stanowcza. Oj,będzie się działo! Dłużej niż kilkanaście minut przebywać ze sobą nie mogą, a tu jutro 8 godzin!!! Pedepcia już cały wieczór nadąsana, i chociaż nie mówi wprost, to widzę że baaardzo jej te moje wolne nie pasuje.
Współczuję i córkom i babci, bo czekają je ciężkie chwile po moim wyjeździe. Nowej dziewczynie ,o ile się znajdzie chętna, nie wróżę długiego turnusu.
A ja się cieszę na sobotę, chociaż jak na złość pogoda się psuje, wieje i pada. Co tam,jutro żadna aura straszną mi nie będzie
