To był stresujący dzień, dosyć że się nalatalam i narobiłam, to w końcu nie wytrzymałam To, że starsza od lat je późne śniadanie a potem obiadokolacje o 19 tej, to nie znaczy, że mam być tyle godzin o suchym pysku. Po jej dwugodzinnej rozmowie z psiapsiolka, podałam jej te nieszczęsne zrazy ze szpeclami plus miseczkę sałaty, usiadłam na sofie i zaczynam monolog. Konkretnie, że tak nie może być, żebym tyle godzin czekała na obiad, to po primo. Secuundo, że w domu to ja jem normalny obiad w południe a kolację najpóźniej do 18 tej. Mówiłam to spokojnie ale stanowczo. Wysłuchała i że to żaden problem, ona będzie jadła jak zawsze. Idąc już do siebie słodkim głosem oznajmiła, że w sobotę przyjdzie jej przyjaciółka i żebym dokładnie sprzątnęła salon. Ja jej na to z uśmiechem nr 655 na twarzy, że zawsze sprzątam dokładnie i z gracją królowej wyszłam. Ale ile ja jobow pod nosem jej rzuciłam.Nosz kurka felek, jeszcze mnie trzęsie, bo najbardziej to ona brudzi tymi papierochami. No, koniec, uff.