Gusia29U wszystkich spokojnie, lajtowo, a u mnie dzień zakręcony.
Pierwsze dni po powrocie seniorki ze szpitala ,trzeba wszystko zorganizować, poustalać terminy, zmienić, a właściwie wzbogacić jadłospis. Codziennie biegam po śniadaniu do praxis, bo ciągle o czymś zapomną jak się poprosi telefonicznie. Leki zmienione, szpitalne zalecenia zanioslam do lekarza rodzinnego, a ten wypisał receptę tylko na te, które brała wcześniej. Wczoraj już wypisał nowe, ale nie załączył planu ich przyjmowania tylko dał starą rozpiskę. Dzisiaj w końcu zamknęłam temat leków. Narzekamy na polską służbę zdrowia a jak widać ,w niemieckiej też Ordnungu brak. Wczoraj pdp miała o 13-tej wizytę w szpitalu w Düren, o 14:15 była gotowa, a na transport, zamówiony, ustalony, czekały z córką 3 godziny!
Dzisiaj fryzjerka, fizjoterapeuta, Caritas dwa razy, piekarnia z super wypiekami (szczególnie chleb pyszny),i takie zwykłe pieczywo, a dla babci wydarzenie tygodnia. Pól godziny pisania listy zakupów, ciągłe zmiany w rodzajach pieczywa i ciasta a i tak musialam jeszcze osobiście zajrzeć do busa ,bo może coś dodatkowo wybiorę. A między tym wszystkim przygotowanie posiłków w maleńkiej kuchni, bez zmywarki ,gdzie nie ma jak z czymkolwiek się rozkręcić.
Pilnuję żeby piła, ona sama też przywiązuje do tego wagę, a jak pije to i pipi musi częściej. A jak pipi, to bez pomocy Gusi ani rusz. Terapeuta,bardzo fajny,energiczny Holender,dał mi kilka tipów ,jak ułatwić sobie pracę, jak motywować pdp do ćwiczeń. Mówi, że trzeba jeszcze tygodni ćwiczeń, narazie prostych,cierpliwości i chęci, a będzie mogła stawać na chorej nodze-trzykrotnie operowana złamana kość udowa! Na szczęście chęci szybkiego powrotu do jako takiej sprawności, babci nie brakuje. Na razie jestem zmęczona, niewyspana, bo do 22 pedepcia siedzi przed telewizorem. Muszę więc po nią zejść, wjechać na górę, pipi, mycie zębów, rozbieranie, przebieranie, samo ułożenie w łóżku zajmuje 10-15min, i robi się 23. Trochę poczytam, a o 2-giej,później o 5-tej pipi i o 7 już wstaje. Przestawilam caritasówki od pończoch z 7:30 na 9:30 bo nie miałabym nawet kiedy sama wziąć prysznica. Fajne dziewczyny więc nie było problemu, a seniorce powiedzialyśmy,że albo regularnie o 9:30,albo o różnych godzinach, bo innej możliwości nie ma. Córkom tylko wyjaśniłam w czym rzecz ?.
To moja pierwsza Stella przy osobie wymagającej takiej opieki. Dotąd byłam bardziej prowadzącą dom i do towarzystwa niż opiekunką.
Nie odbierajcie tego proszę, jako narzekania. Naprawdę się nie skarżę. To dla mnie wyzwanie ,nowe doświadczenie, nauka która może się kiedyś jeszcze przydać. Sama jestem zaskoczona tym, jak dobrze sobie radzę. Nie, żebym wpadała w samozadowolenie ,ale poczucie własnej wartości, którego mi i tak nie brakuje ?,jeszcze wzrosło ?. Z czystym sumieniem mogę siebie nazwać Opiekunką Osób Starszych ?
Gusiu ja właśnie wybieram takie miejsca gdzie trzeba byc bardziej opiekunka niz gospodynią (kuchnia to nie jest moja mocna strona)