Wchodzę z rana i co widzę? Że nasza Malgi biegała do toalety , jakby ją jakiś bisurmanin gonił . Allah Akbar! Zdrówka, kuruj się. Przejdzie.
Po wczorajszym obspacerowaniu Zurychu spałam jak zabita . Pogoda sprzyjała, słonecznie choć chłodno, ale już było czuć ten tajemniczy klimat na starówce . W zasadzie w każdym miescie szwajcarskim tak jest, gdyż ten kraj nie został zniszczony podczas wojny. Blichtr zuryski był widoczny bardziej niż kiedykolwiek, ale ja się wylamalam , bo po oględzinach w perfumerii na jednym nadgarstku miałam Karolinę Herrere, a na drugim Allure. Te ostatnie chyba kupię, bo mi leżą ?. Po powrocie z Zurychu zastałam babke walcząca ze skutkami pracy jednej niedojdy, która już miała nieprzychodzic ,ale z braku laku wcisnęli ja w weekend. Pomogłam babce ogarnąć skutki ekscesów, dziadkowi dałam pilota do łapki i poszłam do siebie.
Mam nadzieję że dziś przyjdzie ktoś porządny , a nie taki, który nas będzie chciał w głupio- mądry sposób wydymać i tym samym uczciwie pracujących koleżanki i kolegów.
Maluda. Dobrze że trzymacie się w rodzince razem. Dacie radę ze wszystkim.
Dobrego dnia i spokojnej niedzieli wam życzę. Dziś mam dzień refleksyjny- rocznica śmierci mojego taty. Pewnie pójdę do kościoła . To do później
