Nie wiem nic o ciastkach:lol1: do mnie jeszcze nie doszło

Nie wiem nic o ciastkach:lol1: do mnie jeszcze nie doszło
Że pierniki są juz stare :-)
Oj nie wiesz jak.Papryka pomidory i jakies mięsko i mieszasz potem jesz.:chaplin:cały przepis:lol2:
O busie pamiętać nie muszę. Firma pamiętała i już mi zamówiła. 27 kwietnia, między 4-7 rano. Zmienniczka przyjedzie 26 kwietnia wieczorem, najpóźniej o 21. Ja raczej nie pójdę normalnie spać, trochę się tylko zdrzemnę. Tak już mam przed wyjazdem, nieważne dokąd i skąd, z domu czy do domu. Dzisiaj rano syn babci wpadł na chwilę. Jego niemiecka firma też już o planie zmiany poinformowała. Chyba dobrze współpracują ,ta polska i niemiecka agencja ze sobą, bo przepływ informacji, od początku zlecenia przebiega bez zarzutów. Ja mam kontakt z moją, a syn z tą na miejscu. Druk A1 przysłano do syna, on wydrukował i mi dostarczył.
Zaskoczona jestem tym,o czym wczoraj pisał Luke. Zaskoczona pozytywnie, oczywiście. Pierwszy raz spotykam się z tym, że koordynator, a nawet para koordynatorów, pomagają przy pielęgnacji podopiecznych. Ja tutaj koordynatora nie widziałam,ba,nawet nie słyszałam. Może dlatego, że w sumie to nie ma po co do nas przyjeżdżać. Rodzina na miejscu, jak coś do załatwienia, to ogarniam ja, albo dzieci babci.
Jak już mam busa potwierdzonego, to widać dzień wyjazdu coraz bliżej. Wolałabym jechać nocą, jakoś szybciej leci, ale w ciągu dnia przynajmniej Niemcy pozwiedzam przez okno ?
Zaraz tam przez okno. Poczeka Gusia kilka dni na Tank :dwa piwa: szteli, wracam autem z mężem kilka dni później- możemy zabrać :-)
Gusiu, tak jest, gdy pracuje się na niemieckiej umowie. Oczywiście poprzez Veritas. Tych koordynatorów znam jeszcze sprzed dwóch lat. Przywożą zawsze rękawiczki i płyny.
A ostatnio też byłem z V. we współpracy z Pflegehelden.de, koordynatora jednak na tej kijowej szteli w Fuldzie się nie doczekałem. Bo byłem na polskiej umowie. :-)
Tutaj też Pflegehelden?. To czy przyjeżdża niemiecki koordynator,raczej nie ma nic wspólnego z rodzajem umowy. Wyjeżdżałam z innymi agencjami na takich samych zasadach jak teraz. Na jednym ze zleceń koordynatorka raz w tygodniu przyjeżdżała a jak nie mogła, to przynajmniej dzwoniła. Wpadała z ciastem, zawsze znalazła czas żeby porozmawiać z nami przy kawie, i chwilę z każdą osobno. Do Bonn miała 50 km.
Zalatwiała opiekunkom rowery, jeśli nie miały a chciały mieć, inne rzeczy wg potrzeb. To Ona tłumaczyła seniorom,że opiekunom należy się dzień wolny,jesli takiego nie miały. I wszyscy Jej opiekunowie wolny dzień albo dwa popołudnia (tak było w moim przypadku) mieli.Raz w miesiącu organizowała w Kolonii spotkania dla "swoich "opiekunów.
Wszystko zależy od człowieka ,jego podejścia do pracy i świadomości tego, jaka jest rola koordynatora. Seniorzy bardzo Ją szanowali, czuli się zaopiekowani, wiedzieli za co Jej płacą.
To miłe z Twojej strony, ale podziekuję?. Może będziecie chcieli gdzieś po drodze dłużej się zatrzymać ,bo np kolejka do Tanka ? i co? Znów będę czekać? Przecież nie powiem, tylko się pośpieszcie, bo ja taktowna jestem bardzo ?
Gusiu. Zgadza się. Tylko tyle chciałem powiedzieć, że gdy to jest niemiecka umowa i firma z Itzehoe, to zawsze tu przyjeżdżają. Przywożą też i Flussigkeitsbilanzierung, umowy, kartę AOK itp. A te inne Pflegeheldeny, z reguły są na franczyzie z Pfl.de Itzehoe, więc mają chyba to gdzieś. :-)