MalgiTinóś koffana, na razie nie mam ani zebranych muchomorków, ani nastawionej nalewki. Na razie "studiuję" temat, a na pewno zanim poczynię radykalne kroki skonsultuję to z Panią Dr Mykologii Anną Kujawą. Jej zdanie w każdym temacie dotyczących grzybów wielkoowocnikowych jest dla mnie świętością. To ona nauczyła mnie rozróżniać jadalne i smaczne gatunki grzybów, których inni nawet nie zauważają w lesie...
Nie bój się o mnie, bo ja żadną szamanką, ani narkomanką nie zamierzam zostać.
A tymbardziej królikiem doświadczalnym... Ani Wielkanocnym...:wielkanoc3:
O czymś jeszcze nie napisałam :) To są skutki uboczne smarowania kończyn miksturą z muchomorem

Malgi , wiem , że nie masz zamiaru się odurzać ,chyba , że jesteś z trygonu wodnego czyli: ryba, rak, skorpion :)
A już bardziej poważnie to nie chciałabym aby ktokolwiek został królikiem doświadczalnym receptur udostępnianych w eterze, gdzie dodatkową frapującą otoczkę budują jacyś własnie niespełnieni farmaceuci czy typy pokrewne. Takie wrażenie szybko odniosłam czytając te materiały. A nieświadomi wierzą w czambuł i wypróbowują. Owszem taki guru coś tam wie, tyle , że ma szczątkowy już instynkt samozachowawczy, więc jak może czuć się choć w niewielkim stopniu odpowiedzialny za tych, którzy skorzystają z jego informacji. Czytasz co się dzieje więc pewnie wiesz o co chodzi. Wiem, że z Ciebie doświadczona grzybiarka, ale ci co nie zbierają nieznanych im gatunków grzybów robią rozsądnie. I ja tego też nie robię, poza tym mam swoje preferencje. Prawdziwki, kurki, kozaki, kozia broda, podgrzybki tzw siniaki, czyli borowiki ceglastopore, kanie i to nie te z ogrodu. Te zbieram i pieczarki w sklepie :) Muchomor czerwieniejący wiem , że jest jadalny, ale mogłabym go pomylic z innym, dlatego zostawiam go w spokoju . Na pewno się na nim poznają :)
I za jednym zamachem dobry wieczór i dobranoc mówię, jutro śpię do oporu, bo wolne.