MleczkoDzisiaj u mnie PESEL się odezwał .Cus:-) zmęczona jestem, co u mnie rzadko występuje .Chyba, że lekarz mi zapisze taki stan . Teraz sobie leżę, odpoczywam i ciut myślę. Pogoda dzisiaj była cudna, cieplutko i słonecznie .Ogólnie fajny dzień nie ma co narzekać .
A mój PESEL chyba gdzieś się ostatnio schował, albo ktoś mi go podmienił

W sobotę ok 12tej wyjechałam z siostrą, bratem i bratową na rodzinną uroczystość. Nasz kuzyn, u nas nazywa się takie powinowactwo bratem ciotecznym, świętował hucznie 40tą rocznicę ślubu. Mieszkają pod Warszawą ,a impreza była w Głuchowie. Zabawa trwała do 3ciej nad ranem. Nagadałam się z dawno niewidzianą dalszą rodziną, ale przede wszystkim wytańcowałam za wszystkie czasy

. Szpilki zdjęłam dopiero o 2giej w nocy i tylko dlatego , że bezmyślnie zsunęłam je lekko w czasie przerwy w tańcach i....nie mogłam ich z powrotem założyć. Stopy mi chyba urosły

.
Tańcząc dalej barfuß,musiałam bardzo na palce uważać
W niedzielę po śniadaniu (nocowaliśmy w hoteliku gdzie była impreza),postanowiliśmy pojechać ok 100 km dalej i odwiedzić jedyną żyjącą siostrę naszej mamy. Najstarsza z rodzeństwa, 89 lat skończy w styczniu, już bardzo słabiutka, kto wie, może to było nasze ostatnie spotkanie?
Ależ się ciocia i wujek ucieszyli z naszych odwiedzin! Był śmiech, wspomnienia, łzy wzruszenia i smutek pożegnania. Zaopatrzeni w kwiaty i znicze, odwiedziliśmy jeszcze grób dziadków ze strony mamy. Przy okazji zabawy zrobiliśmy sobie taką sentymentalną wycieczkę. Każde z naszej trójki ma swoje wspomnienia związane z tamtą okolicą, domem dziadków i ciotek. Przez wiele lat spędzaliśmy tam część wakacji.
Wróciliśmy do domu późnym wieczorem, zmęczeni, ale zadowoleni. Szczególnie wdzięczne jesteśmy naszemu bratu, bo to On robił za kierowcę. Jest przykładem tego, że można się świetnie bawić nie pijąc alkoholu .