A u mnie spokojnie, żadnych niespodzianek pod łóżkiem, żadnych wesołych czy nerwowych przepychanek z podopiecznymi. Już coraz mniej dni takiego luksusu przede mną, wyjazd zbliża się coraz większymi krokami.
Ze strachem czekałam na ból kiedy znieczulenie minie, a tu do tej pory nic się nie dzieje

. Żadnych tabletek nie musiałam brać. Trochę lekceważąco podeszłam do zaleceń lekarza, żebym oszczędzała prawą rękę przez najbliższe dni, a nawet w domu na temblaku nosiła. A tam, pomyślałam, co ma ręka do rany na plecach? A jednak ma. Znamię było na prawej łopatce i kiedy ruszam, coś podnoszę ,pracuję prawą ręką to mięśnie na plecach też pracują. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym. A dzisiaj krojąc pierś z kurczaka i warzywa czułam jak pod plastrem coś ciągnie, lekko kłuje (pewnie te nitki, bo mam tych kilka szwów),ogólnie dyskomfort . Aż żałowałam ze nie jestem leworęczna ?. Zmęczyłam sie trochę gotując i uważając na rękę. A muszę, bo w przeciwnym razie szwy się porozłażą i zamiast małej blizny zostanie duża i brzydka. Qrcze, przysnęło mi się po obiedzie, i to porządnie, bo aż na 3 godziny! Dwie ostatnie noce mało spałam ze strachu przed "operacją "

i w końcu organizm upomniał się o swoje. Teraz pewnie znów do późnej nocy nie zasnę.
Wam życzę już spokojnej i dobrej nocy
