To był długi dzień. Aaa,to wczoraj, bo jest już dzisiaj . Większą część dnia na kanapie z telefonem przy uchu. Z rana otrzymaliśmy smutną wiadomość,zmarła ciocia Helenka, najstarsza siostra mojej mamy. Helenka, bo maleńka, drobniutka staruszka. W tym miesiącu skończyłaby 88lat,o całe 20 lat przeżyła swoją najmłodszą siostrę, naszą mamę, która odeszła w wieku 68 lat ?. Z siostrami mamy byliśmy, ja i moje rodzeństwo a póżniej też nasze dzieci, bardzo zżyci. Obie mieszkały na wsi, jedna w podwarszawskiej,a Helenka trochę dalej, blisko Nowego Miasta nad Pilicą. Wakacje naszego dzieciństwa i jeszcze długo później, dopóki nie pozakładaliśmy własnych rodzin, związane były z tymi miejscami. Jesteśmy w dobrym i częstym kontakcie ze wszystkimi naszymi kuzynami. A trochę ich mamy, ciocia Mania miała troje a Helenka piątkę dzieci. W piątek raniutko jedziemy na pogrzeb i zostaniemy na wsi do soboty. Bardzo się cieszę że w październiku, goszcząc pod Warszawą na 40 leciu małżeństwa naszego kuzyna, pojechaliśmy następnego dnia odwiedzić Helenkę. Czuliśmy, że to może być nasze ostatnie spotkanie,mogliśmy jeszcze porozmawiać i nacieszyć się sobą.
Między telefonami z rodziną, telefony z agencji. Wczoraj info, że wyjazd 13 a nie 14 luty. Dzisiaj zmiana, jednak 14 w nocy, a trochę później kolejna zmiana, że owszem, 14 luty, ale z innym przewoźnikiem i wyjazd już między 13tą-15tą. Pierwszy raz zawitam u podopiecznej tak wcześnie nad ranem, możliwe że już o 4tej. Oj,będzie zamieszanie, babcia się zerwie i nie będzie wiedziała o co się rozchodzi ?,kto ja jestem i co tu robię

. W dzień odeśpimy. Albo i nie ?.O matko,już 2 dzień lutego, czas popindala coraz szybciej ☹