No muszę powiedzieć,że cud jakiś się stał ! Zmontowałam aku i całą elektrykę od wózka na nowo,uruchamiam i...działa

. No qrcze ,cud prawdziwy a ja już brzydkie słowa w myślach pod adresem serwisanta,który się do tej pory nie zameldował ,wysyłałam

. Ale nie będę nikogo o tym informowała ,niech przyjedzie i posprawdza . Piękny,słoneczny poranek przeszedł w pochmurne,deszczowe popołudnie. A ja mam mus wyjścia. Pedepcia dzisiaj zmęczona ,drzemiąca ,nie będę Jej po restoranach ciągać ,chociaż wczoraj miała wielką ochotę na gambasy w sosie pomidorowo-paprykowo - fetowym w greckiej . Przełożymy to na inny dzień . Dzisiaj coś nam ugotuję. Zaraz idę do rzeźnika ,zobaczę co tam dobrego jeszcze mają z gotowych,świeżych dań (można jeść u niego na miejscu albo kupić na wynos), albo coś wymyślę . Pdp najpierw biadoliła ,że w domu musi siedzieć,a teraz jak wózek na chodzie,to nie ma ani siły ,ani ochoty na szykowanie się i wychodzenie . I bardzo dobrze,ja też nie mam. Mając Ją cały czas na oku,cichutko pracowałam ,żeby pozwolić Jej spokojnie pokimać w fotelu. Porządkowałam sekretarzyk z papierami . Tysiące kartek i karteluszek,po 10 z tym samym nr telefonu,a jak czegoś potrzebujemy,to szukam i znaleźć nie mogę . Jestem tutaj na tyle długo,że już wiem,co ważne,co nie potrzebne bo przyjaciele odeszli na drugą stronę tęczy ,albo numery pozmieniali. Sama więc mogę entscheidować,co potrzebne a co nie. Nawet nie myślałam,że to takie czasochłonne . Część papierów wyrzucona,inne posegregowane i opatrzone karteczkami dla córki ,część niech sama powkłada do segregatorów a inne przejrzy i zobaczy czy ważne,czy już nieaktualne i do kosza trafi. Uff,trochę znudziła mnie ta praca . Idę na zakupy,trochę się rozerwać

. Przyjemnego popołudnia życzę

,oj,posiedziałabym przy kominku w bujanym fotelu,ale taki luksus mam tylko u mojej przyjaciółki . Kiedy Ja odwiedzam,bujak jest mój!
