Taaaaaaak :bezradny:
Tylko faceci są nienormalni :-).
Stąd pewnie ten wysyp pseudofeministek.

Taaaaaaak :bezradny:
Tylko faceci są nienormalni :-).
Stąd pewnie ten wysyp pseudofeministek.
Taaaaaaak :bezradny:
Tylko faceci są nienormalni :-).
Stąd pewnie ten wysyp pseudofeministek.
Nienormalnym może być każdy . Zależy przez kogo jest klasyfikowany.:yo:. Dzień dobry :buziaki2: wszystkim , niezależnie od tego, co wyżej.
I to zależy tylko od opinii "klasyfikatora"???
"Klasyfikatora" , obojga płci z jego przekonaniami osobistymi, politycznymi, religijnymi, i tą całą resztą :smutny:
Taaaaaaak :bezradny:
Tylko faceci są nienormalni :-).
Stąd pewnie ten wysyp pseudofeministek.
Misiu!Jeśli spotyka się dwoje ludzi,w pewnym wieku,to...No właśnie...co?On ma swoje przyzwyczajenia i ona też.Czasem jest próba podporządkowania sobie drugiej osoby.Dobrze jeśli potrafią dojść do porozumienia.Czasem zaczynają się schody.Wszystko zależy od tego czego od siebie oczekują.Nie tylko faceci są pier...dal...nięci.Kobitki tyżżżżżżż.:-) A najprościej,to usiąść i pogadać.
No to mogę się tylko pochwalić, że mnie się udało :-)
Taaaaaaak :bezradny:
Tylko faceci są nienormalni :-).
Stąd pewnie ten wysyp pseudofeministek.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale masz rację, kobiety też są często zwariowane, trudne i nie nadające się do stabilnego związku. Ja tylko napisałam to, co mi moja córka ostatnio powiedziała. Osobiście uważam, że obecnie młodzi zbyt łatwo poddają się i przy pierwszym lepszym problemie rezygnują z walki o związek.
Moja córka walczyła trzy lata o związek i przegrała tę walkę. Związek , to kompromis, niestety dwojga ludzi.
Ja tam za walką nie jestem... Na głowie mam stawać czy co ??? Albo jest zrozymienie i ta chemia, i chęć bycia właśnie z tym (tą) i taki mechanizm, który pozwala razem budować, przeskakiwać, doznawać... Nie można chodzić tylko w jednym dobrym bucie... to musi jakoś do siebie pasować... )))))
Chciała, spróbowała i się rozwiodła. Ja temu związkowi nie dawałam szans od początku,ale , żeby nie było ,powiedziałam tylko raz co o tym myślę, nie ingerowałam. " Wyszło na moje" i nie mam z tego żadnej satysfakcji. Uczymy się wyłącznie na własnych błędach,a i to nie zawsze. A tak w ogóle ,zgadzam się z tym co napisałaś.
Tego się nie przeskoczy, każdy musi dorosnąć do swojego rozumu, a uparciuchowi (żeby go odwieść od głupoty) możesz zaoferować tylko smaczniejszą i większą marchewkę... Skąd matka wytrzaśnie (na czas) taką marchewkę ?...))))
Misiu!Jeśli spotyka się dwoje ludzi,w pewnym wieku,to...No właśnie...co?On ma swoje przyzwyczajenia i ona też.Czasem jest próba podporządkowania sobie drugiej osoby.Dobrze jeśli potrafią dojść do porozumienia.Czasem zaczynają się schody.Wszystko zależy od tego czego od siebie oczekują.Nie tylko faceci są pier...dal...nięci.Kobitki tyżżżżżżż.:-) A najprościej,to usiąść i pogadać.