Wychować dorastające dziecko

20 lipca 2012 22:43
Mam sobie taką 12-latkę. Strasznie butną, nastawioną opozycyjnie do wszelkich propozycji, które wymagają od niej wysiłku, leniwą generalnie...
Czasem zachowuje się jak dziecko, czasem już jak panienka...
Wszystko to mniej więcej od pół roku
Czy to taki wiek? Może ja gdzieś popełniam błędy, no ale nad tym muszę zastanowić się sama :) Macie może dziewczynki w podobnym wieku albo już starsze "po tego typu przejściach"?
Dzieci wychowuję raczej intuicyjnie, bez czytania poradników, zagłębiania się w psychologię. Z synem nie było żadnych problemów,( jest już dorosły), ale w przypadku córki intuicja zaczyna zawodzić :(
21 lipca 2012 11:37
porto - przerabiałam okres buntu i niechciejstwa z moją dziś 27latka.Ponieważ moja mama wychowywałam mnie i siostrę w koszmarnym drylu i karności ,ja założyłam sobie inny model wychowania/tatus był nieobecny odkad córka skonczyła 1,5 roku ,więc praktycznie sama byłąm z dziećmi/.Z synem nie było tak jak u ciebie zadnych problemów,natomiast corka to było wychowawcze wyzwanie!!!Po trosze winię za to system oswiaty - dzieci 12-13letnie konczą podstawówkę i zdaje się im ,że są DOROSŁE i juz im wolno wszystko!!!!Ja moim dzieciom zawsze pozwalałam na wszystko,uznałąm ,że bezpieczniej tak będzie bo jesli wszystko wolno to nie ma już "jabłek" zakazanych i zadnej radochy z przekraczania zakazanych progów...I to się sprawdziło,przynajmniej w przypadku moich dzieci -a zwłaszcza Joanny-dziś kiedy gadamy o tamtym czasie - ona sama mówi-mamo,ale ja głupia byłam!!!!!!Zawsze miałąm z dziecmi bdb relacje - gadamy o wszystkim od zawsze,do dzisiaj.Np.pozwalałam córce w wieku 14lat isc na dyskotekę ,wracać nad ranem/zawsze taksówką/,jechac w plener z paczką,ona tak bardzo chciała mi pokazac ,że jest dorosłą i odpowiedzialna ,że nigdy nic głupiego nie zrobiła!Po maturze wyjechała w ciemno z chłopakiem do Irlandii na 6 lat,tam dopiero zobaczyła i doceniła moją troske.Dzis obie uważamy ,że to była świetna szkoła życia,wyjechała dziewczynka a wróciła dorosła kobieta.

Syn w klasie maturalnej ,w listopadzie wyprowadził sie do dziewczyny i od tej pory już zawsze mieszkał poza domem,skonczyl 2 kierunki studiow,utrzymywal sie wlasciwie sam w tym czasie.Generalnie jestem zwolenniczka szybkiego odcinania pępowiny-im szybciej tym lepiej dla wszystkich.

Cóż Ci moge poradzić - cierpliwośc i rozmowy ,rozmowy ,rozmowy - zdaża się ,że dziecko unika rozmów albo ty monologujesz i zero odzewu - mi sie 1x zdarzyło,że Asia gorzej jak sciana,ja gadam a ona nic - no to siadłąm i list napisalam do uparciucha,poskutkowało!!!! I zasada nr 1 - żadnych tematów zakazanych czy tabu ,no i nawet jak padasz na dziób zawsze musisz znalezc czas na pogaduchy,jak corka raz czy drugi usłyszy zaraz ,potem ,jutro to juz do ciebie z problemem nie wróci....a czas pędzi,za 2-3 lata juz może być za póżno na naprawianie relacji

Życzę ci dużo siły i powodzenia!!!!!!!!
21 lipca 2012 13:51
Porto - Kasia ci napisała o wiele wiecej niż ja chciałam. Pamietaj że jestesmy ludzmi i popełniamy błędy. Jak spojrze wstecz to wiem ze i ja sie nie ustrzegłam błędow wychowawczych jeśli chodzi o mojego syna.
21 lipca 2012 14:51
Porto, mój syn kiedy był w wieku Twojej córki stwierdził, że nie będzie się uczył i słowa dotrzymuje praktycznie do tej pory, ma 21 lat, wykształcenie podstawowe, zaliczył po bojach 2 lata liceum, wcześniej był w technikum, ale co z tego. Jest przemiłym, błyskotliwym chłopakiem, ale od dawna chodzi swoimi drogami. Nie broi, pracuje, ma dziewczynę bardzo fajną i ona go trochę przywróciła do pionu. Może kiedyś zmęczy to liceum, to jego życie, byle nie był na garnuszku rodziców całe lata. Nie wiem, może jako matka jesteś zbyt zamordystyczna, moje dzieci miały podobnie jak u Kasi dużo swobody i teraz gdy są starsze wspominają to dobrze. Syn i córka nam ostatnio powiedzieli;

-nas nie ciągnęło ani do fajek, ani do narkotyków, bo w domu nie było psychozy, że nie wolno, że to straszne-

choć mówiliśmy, co myślimy na ten temat-

Spytaj męża co on sądzi o buncie córki, może powie coś mądrego. Moje dzieci nie buntowały się, oprócz niechęci syna do nauki nie było z nimi problemu. Ale córka koleżanki dość ostro pilnowana ze szkołą i ogólnie, zostawiła ją w wieku 17 lat, zajęła się tym co kocha i teraz jest wybitna w muzyce folkowej. Jednak dla rodziców było to trudne, rodzina profesorska, tradycje itd. a mała przez lata tylko z podstawówką na koncie. Wśród moich znajomych widzę, że jak jest duży nacisk na coś, to w pewnym momencie młody stawia silny opór. Grzeczne dziecko, olimpiady, sukcesy, a tu nagle irokez i różowe włosy, rodzice w szkole na dywaniku itd. Rzeczywiście jak nie chce młoda gadać, to pisz do niej. Moja sąsiadka przez rok tak rozmawiała ze swoim synem. Powodzenia!

21 lipca 2012 15:03
Wiesz, mam też sąsiada w wieku mojego syna, lat 21, zawsze rodzice cele mu stawiali i wymagania, na spokojnie, bez przemocy, a on posłuszny, taki chłopiec do pochwalenia się i dumy. Ma teraz 21 lat, zostawił jedne studia, potem drugie, widzę go ostatnio i mówi mi:

- Ciociu, rodzice chcą, abym miał dobry zawód, a ja nie wiem, co naprawdę chcę w życiu robić.-

Chłopiec kocha teatr, ale dla rodziców to jest niepraktyczne, więc się szarpie.

Trudno znaleźć złoty środek, aby w dziecku nie zabić też inicjatywy.
22 lipca 2012 13:16
Dzięki dziewczyny za odzew :)

Wszystko biorę pod uwagę :)
10 września 2017 16:05
Nie trzymać dziecka pod kloszem. Dzieciak musi mieć zajęcie, znać wartość każdego grosza. Bez zajęcia może wpaść w złe towarzystwo, pić, ćpać. Od tego nie ma odwrotu, trudno wyjść na prostą.