Opowiedziałam wam kiedyś o Jaśminie -koniu który był legendą za życia .Dzisiaj opowiem wam o ,,koniu-profesorze ''
Jaki był Lawir - był niby tylko NN - czyli bez ,,papierów'' . Tak było napisane na jego tabliczce -nawet bez roku urodzenia bo nikt go nie znał. Podobno został odkupiony od jakiegoś rolnika , podobno za młodu świetnie skakał . .Nie był hucułem -wysoki ,siwy ,,w hreczce '' , w typie konia małopolskiego . Na ujeżdżalni-siła spokoju , cierpliwie znoszący błędy początkujących , na nim większość stawiała pierwsze kroki w skokach . Ale za to w terenie ,,egzaminował'' jeźdźców .Wszystko było zwykle w porządku do pierwszej łąki.I tam Lawir lekko brykał .Kto się w siodle utrzymał - za parę minut przeżywał powtórkę. Jeśli wytrzymał i to -do końca jazdy miał tak pewnego i posłusznego wierzchowca że tylko pomarzyć Jeśli jeździec spadł to Lawir odbiegał kawałek i skubał trawę . Jeździec chciał wsiadać a tu hola ! Gdy podchodził do Lawira ten odbiegał trochę dalej i jakby się bawił nie pozwalając się złapać .W końcu uciekał galopem do stajni a jeździec wracał pieszo .Lawir był szczególnie ,,ceniony'' przez instruktorów .Za upadek z konia stawiało się wtedy ,,flaszkę'' - a Lawir trochę ich dla nas zarobił .Już jako starszy koń mało pracował ale z racji spokojnego usposobienia występował czasem w pokazach - nosił nawet na grzbiecie husarza w pełnym rynsztunku ,ze skrzydłami i nie bał się wcale .Byłam kiedyś instruktorem jazdy na obozie jeździeckim i kadra postanowiła zrobić uczestnikom ,,zieloną noc'' .Parę dni wcześniej przygotowaliśmy grunt opowiastkami o Białej Damie z Beskidów ,która po śmierci tuła się za karę po górach , na białym koniu i szuka zdradzonego ukochanego .No i ,,robiłam'' za Białą Damę '' w powiewnej szacie z obrusów ze stołówki , jeżdżąc o północy po obozie a wychowawcy w krzakach potępione dusze odgrywali .Stracha to miałam żeby się z koniem w linki od namiotów nie zaplątać gdyby poniósł ale on był posłuszny i spokojny .A obozowicze do końca nie byli pewni co to było bo rano wszyscyśmy zgodnie zaprzeczyli że cokolwiek w nocy miało miejsce.Miał w stajni koleżankę- starą klacz której nawet na pastwisku na krok nie opuszczał .Lubiłam patrzeć na te dwa stare konie już powolne ,nie takie ładne ale tak ze sobą zżyte , mądre i w jakiś sposób szczęśliwe .Lawir dożył w stadninie do końca swoich dni .Ot ,taki zwykły NN ale dla tych którzy go znali ,,koń profesor ''.