Mój pierwszy wyjazd

06 września 2014 19:53 / 2 osobom podoba się ten post
Chyba niektóre panie na to liczę. U moich dziadków była w lipcu przez tydzień opiekunka z innego biura. Nic nie mówiła po niemiecki. I nadawała dziadkom po polsku:)
06 września 2014 21:01 / 3 osobom podoba się ten post
Ale jest tego dobra strona.Babcia nie mogła się do niej werbalnie przyczepić:)Kobita miała mniej stresu:)
06 września 2014 21:01 / 2 osobom podoba się ten post
wichurra

Chyba niektóre panie na to liczę. U moich dziadków była w lipcu przez tydzień opiekunka z innego biura. Nic nie mówiła po niemiecki. I nadawała dziadkom po polsku:)

hahaha, no nie mogę :P
nie wiem jak to inaczej skomęcić, serioszka :)
06 września 2014 21:13 / 3 osobom podoba się ten post
tina 100%

Ale jest tego dobra strona.Babcia nie mogła się do niej werbalnie przyczepić:)Kobita miała mniej stresu:)

Dobre:) Toteż podobno chodziła zadowolona i dziadków rozmową (po polsku) zabawiała. A nie jak ja, że mnie babcia stresuje. Jeszcze się dziadkowie cieszyli, że ciągle chodziła do sąsiadów Polaków - mogli trochę odetchnąć, a ona się wygadała.
A tak serio to biuro nawaliło - jak można wysłać do Niemiec osobę, która w ogóle po niemiecku nie mówi. I jeszcze nie uprzedzić o tym dziadków. 
 
06 września 2014 21:21 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

Dobre:) Toteż podobno chodziła zadowolona i dziadków rozmową (po polsku) zabawiała. A nie jak ja, że mnie babcia stresuje. Jeszcze się dziadkowie cieszyli, że ciągle chodziła do sąsiadów Polaków - mogli trochę odetchnąć, a ona się wygadała.
A tak serio to biuro nawaliło - jak można wysłać do Niemiec osobę, która w ogóle po niemiecku nie mówi. I jeszcze nie uprzedzić o tym dziadków. 
 

Oj Wichura, można, na prawdę mozna :))))) Moja pierwsza zmienniczka nie mówiła w ogole po niemiecku, a przyjechała jako opiekunka z komunikatywnym językiem :)))) Skończyło się tak, że przez 4 tygodnie babcia i opiekunka przezyły gehennę, a mnie probowano wczesniej sciagnąc z urlopu. I pomyslec, że pracowałam wtedy, w na prawdę dużej i  wydawałoby się dobrej firmie, umowa o pracę, składki od sredniej krajowej, ekwiwalent za urlop i takie tam inne :))))))))))))))) Liczy się klient, który zapłaci, a nie opiekunka czy podopieczny. Finał - rozwiązanie umowy z firmą. Kto stracił? Na pewno nie ja :))))))
06 września 2014 21:21 / 4 osobom podoba się ten post
Biura akurat w tym sensie trochę nawalają.Spotykałam takie kobiety wysłane przez biuro nie mówiące po niemiecku,albo bardzo słabo.
Muszę zastosować tą metodę jak babcia ze szpitala wróci.Jak cos jej się nie spodoba,albo będzie mi kazała rosołek wołowy z nieobraną marchewką gotować to powiem -Ich verstehe nichts.
Pewnie pomyśli,że sfiksowałam:)
06 września 2014 21:33
doda1961

Oj Wichura, można, na prawdę mozna :))))) Moja pierwsza zmienniczka nie mówiła w ogole po niemiecku, a przyjechała jako opiekunka z komunikatywnym językiem :)))) Skończyło się tak, że przez 4 tygodnie babcia i opiekunka przezyły gehennę, a mnie probowano wczesniej sciagnąc z urlopu. I pomyslec, że pracowałam wtedy, w na prawdę dużej i  wydawałoby się dobrej firmie, umowa o pracę, składki od sredniej krajowej, ekwiwalent za urlop i takie tam inne :))))))))))))))) Liczy się klient, który zapłaci, a nie opiekunka czy podopieczny. Finał - rozwiązanie umowy z firmą. Kto stracił? Na pewno nie ja :))))))

Wiem, ze można - u poprzedniego dziadka też przysłali kobietkę, która niemal nic nie mówiła, a była oferowana jako z zaawansowanym niemieckim. Też do domu szybko musiała wracać. 
06 września 2014 21:37
kasia63

Glupota,naiwnośc i nadzieja ,że jakoś to będzie bywa beztroska i bezdenna.....

....ale czasami może się udać -przedstawiłam prawdopodobny tok myślenia danej osoby.
06 września 2014 21:39 / 2 osobom podoba się ten post
didusia

....ale czasami może się udać -przedstawiłam prawdopodobny tok myślenia danej osoby.

Rzadko i tylko jesli PDP i jego rodzina ma na tyle cierpliwości ,żeby zaakceptować oszustwo i fakt ,że opiekunka poza kilkom podstawowymi słowami nic więcej nie umie....Albo nie mają czasu na szukanie kolejnej.
06 września 2014 21:55 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Rzadko i tylko jesli PDP i jego rodzina ma na tyle cierpliwości ,żeby zaakceptować oszustwo i fakt ,że opiekunka poza kilkom podstawowymi słowami nic więcej nie umie....Albo nie mają czasu na szukanie kolejnej.

..Zgadzam sie z Toba.... kłamstwo ma zawsze krotkie nóżki..., a naiwość ludzka nie ma granic...
ciagle na czasie... gdyby głupota miała skrzydła, toby fruwała....
06 września 2014 21:56 / 1 osobie podoba się ten post
AMOREK

..Zgadzam sie z Toba.... kłamstwo ma zawsze krotkie nóżki..., a naiwość ludzka nie ma granic...
ciagle na czasie... gdyby głupota miała skrzydła, toby fruwała....

nieeee,byłaby juz dawno w innej galaktyce:):):)Hi hi hi
06 września 2014 22:10
Ale jak bardzo zdeterminowane musza byc kobiety jadace na ,,obczyzne'' calkowicie nie znajac jezyka
06 września 2014 22:13 / 2 osobom podoba się ten post
joannaxd

Ale jak bardzo zdeterminowane musza byc kobiety jadace na ,,obczyzne'' calkowicie nie znajac jezyka

Przepraszam, ale to nie jest determinacja, to jest ogromna głupota! Nikt nie mowi, żeby znac język perfect, ale choć podstawy, żeby się porozumieć, to jest mus, po prostu mus. I przede wszystkim dla własnego komfortu i bezpieczeństwa, powiedziałabym, że nawet bardziej niz dla podopiecznych, bo jak my czujemy się bezpieczne to i podopiecznym włos z głowy nie spadnie!
06 września 2014 22:18 / 1 osobie podoba się ten post
doda1961

Przepraszam, ale to nie jest determinacja, to jest ogromna głupota! Nikt nie mowi, żeby znac język perfect, ale choć podstawy, żeby się porozumieć, to jest mus, po prostu mus. I przede wszystkim dla własnego komfortu i bezpieczeństwa, powiedziałabym, że nawet bardziej niz dla podopiecznych, bo jak my czujemy się bezpieczne to i podopiecznym włos z głowy nie spadnie!

Tez tak sadze, ale jednak sa osoby tak wyjezdzajace. Nigdy bym sie na to nie zdecydowala. Nawet jadac  do pacjenta zupelnie niekontaktowego, trzeba porozumiec sie z rodzina, personelem. Takie opiekunki sa realnym zagrozeniem. Jednak dla przyjemnosci, ani z checi szukania przygod nie decyduja sie na to. Jakis splot zyciowych wydarzen sklania ich do tego
06 września 2014 22:19 / 1 osobie podoba się ten post
Druga sprawa to to, jak pdp i ich rodziny oceniają znajomość języka. To zupełnie inna bajka.