Ja wyjechałam do De jak najmłodszy miał 11 miesięcy, średni 3 lata, a córka 12 lat. Dzieci zostały z tatą. Na komentarze znajomych odpowiadałam: Dzieci są z własnym ojcem, jakby on wyjechał to nikogo by to nie zdziwiło, a jaka to różnica, przecież dzieci ojca też potrzebują. Komentarze ucinały się. Ten średni na początku często pytał: przyjedziesz jutro? To było bardzo trudne dla mnie, ale tłumaczyłam mu, że jeszcze trochę muszę zostać. Nie wiem czy zrozumiał, ale przestał pytać. Cieszę się, że Maluch zaczął chodzić jak byłam na urlopie w domu. Pewne chwile nigdy nie wrócą....