Czy praca Opiekunki ma duży wpływ na życie osobiste?

30 czerwca 2013 11:57 / 7 osobom podoba się ten post
Jeżdżę do DE od 5 lat. Pracuję w swoim zawodzie, lubię to co robię. A przy okazji "urosłam" w oczach mojego męża! Kiedyś on sam pracował na całą rodzinę. Teraz, gdy córki skończyły studia i są już samodzielne, a on po podwójnym złamaniu kręgosłupa jest na rencie - ja przejęłam jego rolę. Jestem przez niego bardzo doceniana i szanowana! Nie lubi jak wyjeżdżam ale za to ten czas spędzony po powrocie rekompensuje wszystko i ... miłość kwitnie:)
Dziś właśnie mijają 34 lata od chwili kiedy ślubowaliśmy sobie "że Cię nie opuszczę aż do śmierci"...a my dalej.. jak nastolatki...Cudnie jest!
30 czerwca 2013 12:14
Ola,
nastepnych szczęśliwych 30 lat w zdrowiu i miłości.
Spełni się napewno.
30 czerwca 2013 12:16
Ola55

Jeżdżę do DE od 5 lat. Pracuję w swoim zawodzie, lubię to co robię. A przy okazji "urosłam" w oczach mojego męża! Kiedyś on sam pracował na całą rodzinę. Teraz, gdy córki skończyły studia i są już samodzielne, a on po podwójnym złamaniu kręgosłupa jest na rencie - ja przejęłam jego rolę. Jestem przez niego bardzo doceniana i szanowana! Nie lubi jak wyjeżdżam ale za to ten czas spędzony po powrocie rekompensuje wszystko i ... miłość kwitnie:)
Dziś właśnie mijają 34 lata od chwili kiedy ślubowaliśmy sobie "że Cię nie opuszczę aż do śmierci"...a my dalej.. jak nastolatki...Cudnie jest!

i oby tak dalej Olu i nigdy niebyło końca.najlepszego !!!
30 czerwca 2013 12:30
Ola 55..to prawda co napisałas..ja 33lata mam od naszego slubu..troche ubolewaja ze wyjezdzam...ale jak wracam jest cudownie i naprawde miłosc kwitnie jak napisałas...chociaz nie ktorzy patrza na mnie jak to mowie...ale co mi tam ja sama wiem najlepiej....w wasza 34rocznice dalszych dni w zdrowiu i miłosci wam życze...i miłej niedzieli...!!!
30 czerwca 2013 13:02
Ola55

Jeżdżę do DE od 5 lat. Pracuję w swoim zawodzie, lubię to co robię. A przy okazji "urosłam" w oczach mojego męża! Kiedyś on sam pracował na całą rodzinę. Teraz, gdy córki skończyły studia i są już samodzielne, a on po podwójnym złamaniu kręgosłupa jest na rencie - ja przejęłam jego rolę. Jestem przez niego bardzo doceniana i szanowana! Nie lubi jak wyjeżdżam ale za to ten czas spędzony po powrocie rekompensuje wszystko i ... miłość kwitnie:)
Dziś właśnie mijają 34 lata od chwili kiedy ślubowaliśmy sobie "że Cię nie opuszczę aż do śmierci"...a my dalej.. jak nastolatki...Cudnie jest!

Ola, tylko pozazdrościć takiej wytrwałości , Gratuluję i żyjcie dalej tak zgodnie jak do tej pory.!!
30 czerwca 2013 19:10
Ola55

Jeżdżę do DE od 5 lat. Pracuję w swoim zawodzie, lubię to co robię. A przy okazji "urosłam" w oczach mojego męża! Kiedyś on sam pracował na całą rodzinę. Teraz, gdy córki skończyły studia i są już samodzielne, a on po podwójnym złamaniu kręgosłupa jest na rencie - ja przejęłam jego rolę. Jestem przez niego bardzo doceniana i szanowana! Nie lubi jak wyjeżdżam ale za to ten czas spędzony po powrocie rekompensuje wszystko i ... miłość kwitnie:)
Dziś właśnie mijają 34 lata od chwili kiedy ślubowaliśmy sobie "że Cię nie opuszczę aż do śmierci"...a my dalej.. jak nastolatki...Cudnie jest!

Podpisuje sie pod tym, u mnie jest tak samo. Moj maz jest starszy ode mnie o 6 lat i ma kiepski stan serca, mowy nie ma, zeby gdzies na saksy jechal. A w domu mlodsza corka, ktora wlasnie do liceum od wrzesnia idzie, dom, ktory wymaga jeszcze sporo nakladow, wiec ja jezdze, ale jestem doceniana i kochana.
Wracajac do tematu, moim zdaniem nasze wyjazdy w pozniejszym wieku (+50 ), w sytuacji, kiedy mamy rodzine - moga czasami poprawic sytuacje uczuciowa. Nie mowie o przypadkach takich, ze jest mus i nie ma innego wyjscia, tylko tak w miare normalnie, zeby jakos lepiej troche zyc. Natomiast dla mlodych malzenstw - uwazam, ze jednak jest bardzo duze zagrozenie, ze rodzina nie przetrzyma i male dzieci ... Jesli jest tak, ze sa dziadkowie do dyspozycji, to ok, ale jak ich nie ma ... Ale to tylko moje zdanie, ktore pozwalam sobie wyrazic.
30 czerwca 2013 21:49
Takie przypadki sie zdazaja i oby bylo ich jak najwiecej....
Duzo szczescia zycze ....
Obym kiedys tez mnie to spotkalo......
30 czerwca 2013 23:20
Ola55

Jeżdżę do DE od 5 lat. Pracuję w swoim zawodzie, lubię to co robię. A przy okazji "urosłam" w oczach mojego męża! Kiedyś on sam pracował na całą rodzinę. Teraz, gdy córki skończyły studia i są już samodzielne, a on po podwójnym złamaniu kręgosłupa jest na rencie - ja przejęłam jego rolę. Jestem przez niego bardzo doceniana i szanowana! Nie lubi jak wyjeżdżam ale za to ten czas spędzony po powrocie rekompensuje wszystko i ... miłość kwitnie:)
Dziś właśnie mijają 34 lata od chwili kiedy ślubowaliśmy sobie "że Cię nie opuszczę aż do śmierci"...a my dalej.. jak nastolatki...Cudnie jest!

Czyli jednak można? 
01 lipca 2013 00:41 / 1 osobie podoba się ten post
Może trochę nie na temat - dzisiaj dziadek mi powiedział, że polscy mężowie są taaacy wspaniałomyslni, bo zgadzają się,żeby ich zony za granicą pracowały.... no naprawdę - muszę podziękować narzeczonemu... podziękujcie mężom,że tak wspaniałomyslnie siedzą w domu:):)
01 lipca 2013 00:53
wichurra

Może trochę nie na temat - dzisiaj dziadek mi powiedział, że polscy mężowie są taaacy wspaniałomyslni, bo zgadzają się,żeby ich zony za granicą pracowały.... no naprawdę - muszę podziękować narzeczonemu... podziękujcie mężom,że tak wspaniałomyslnie siedzą w domu:):)

Hahahha...:) no pękam ze śmiechu, no płacze, no łzy mi cieczą...leze na podłodze.i trzymam sie za brzuch ze śmiechu..ale...tak dziekuje memu Manowi. Dziekuje że to była jego propozycja, że mogłam tu przyjechac że moglam uwierzyc w swoje mozliwości, że jestem wielka w oczach dziecka, ze sie rozwijam , ze sobie doskonale radze....ze przezywam teraz lekki kryzys ale i to przejde. dzieki ci Man...wielkie dzieki. 
01 lipca 2013 07:04 / 6 osobom podoba się ten post
Ola55

Jeżdżę do DE od 5 lat. Pracuję w swoim zawodzie, lubię to co robię. A przy okazji "urosłam" w oczach mojego męża! Kiedyś on sam pracował na całą rodzinę. Teraz, gdy córki skończyły studia i są już samodzielne, a on po podwójnym złamaniu kręgosłupa jest na rencie - ja przejęłam jego rolę. Jestem przez niego bardzo doceniana i szanowana! Nie lubi jak wyjeżdżam ale za to ten czas spędzony po powrocie rekompensuje wszystko i ... miłość kwitnie:)
Dziś właśnie mijają 34 lata od chwili kiedy ślubowaliśmy sobie "że Cię nie opuszczę aż do śmierci"...a my dalej.. jak nastolatki...Cudnie jest!

A ja jezdze od XV lat do pracy od chwili gdy moje miejsce pracy zostalo zlikwidowane i musialam szukac zajecia.Nie uwazam,ze praca opiekunki ma wplyw na zycie osobiste,poniewaz mozna pracowac na miejscu jako opiekunka i czy ma to wplyw?Wyjazdy ponoć maja ale ja tego nie odczulam.Jade teraz bo chce,nie musze,bo pieniadze zawsze sa potrzebne jak nie nam to dzieciom naszym trzeba w rodzinie sie wspomagac.Ja tam swoja praca" nie podnioslam sie"w oczach meza ani rodziny,wszyscy pracujemy,kazdy tam gdzie moze.Podziwiam swojego meza jest na emeryturze a jeszcze pracuje dodatkowo dba o nasz dom o ogrod, pierze, sprzata, gotuje ,mamy dwa psy i kota.Jak  przyjezdzam ma tez dla mnie cieple slowa i prezent, za ostatni jestem bardzo wdzieczna mowil mi ze zbieral na to przez caly rok.W naszym wieku trzeba dbac o zwiazek bo to juz jest przyjazn,milosc szalona kiedys byla ale dzieki szacunkowi jakim sie darzymy zostala przyjazn nie brzydsza od milosci.Dozyjecie porownacie.Zycze stabilnosci w uczuciach i silnej woli ktora w zyciu jest niezbedna.
 
01 lipca 2013 08:10 / 8 osobom podoba się ten post
Ja też nalezę do tych z długim małżeńskim stażem - 32 lata .Zawsze pracowaliśmy oboje z mężem , zarobki zwykle on miał lepsze , ale ja dorabiałam w wakacje . Wyjazdy - konieczne ze względu na studia syna to była moja propozycja i najrozsądniejsze rozwiązanie . Teraz jest łatwiej - właśnie czekam na ekipę od ociepleń zewnętrznych - na to ostatnio zarobiłam . Mąż doceniał od początku moją pracę a syn tym bardziej . Ale ja doceniam to , że na wyjeździe mogę spokojnie pracować , bo w domu on się wszystkim zajmie , wszystkiego dopilnuje .Niektórych to trochę nawet ,,boli''- stąd kiedyś ktoś z jego rodziny zadał mi pytanie :A co będzie , jeśli ci mąż jeździć za granicę nie pozwoli ? No to odpowiedziałam krotko : Jeśli sam tyle zarobi w PL co ja w Szwajcarii , to ja będe siedziec w domu , dbać o siebie i wypoczywac .No i więcej złośliwości nie było.
01 lipca 2013 08:17 / 1 osobie podoba się ten post
Jak dobrze słyszeć , że są szczęsliwe małżeństwa z długoletnim stażem. Bardzo wam zazdroszczę.
01 lipca 2013 10:49 / 1 osobie podoba się ten post
Dziękuję Wam wszystkim za życzenia. Cieszę się, że wśród nas są małżeństwa które potrafią, mimo rozłąki, żyć szczęśliwie, we wzajemnym zaufaniu, że potrafią przekuwać te wszystkie trudy związane z byciem osobno - na chwile pełne spokoju i radości z bycia razem...
01 grudnia 2013 13:55
Pracuję jako opiekunka ponad trzy lata. Mój mąż wyjeżdżał do pracy już wcześniej. Pracujemy w innych zupełnie branżach, ale to nie ma znaczenia. Ważne jest, że nasze zjazdy do domu i bycie razem jeszcze nas cieszy, mimo prawie 25letniego stażu. Na wyjeżdzie gadamy codziennie na skypie, albo dzwonimy do siebie. Taki system pracy sprzyja temu, że po powrocie do domu chcemy cieszyć się każdą chwilą bycia razem. Nie radzę jednak podejmować się takiej pracy małżeństwom lub parom, gdzie już wcześniej mają trudności by się dogadać, zrozumieć itd. bo rozstanie osłabi i tak słabe więzi. Oj, przepraszm, że tak trochę pouczającą nutą sobie zagrałam, ale z naszych wspólnych obserwacji życia rodziny i znajomych to tak się sprawy mają. Trudno jest też pogodzić się z myślą, że ten czas nam bezpowrotnie ucieka, a my musimy żyć osobno. Mam wrażenie, że większość opiekunek, to osoby samotne, bo spotykałam je, gdy sie zmieniałyśmy. Wiadomo, opowiadamy trochę o sobie. Zastanawiam się, czy takim osobom jest łatwiej? Nie muszą tak tęsknić za dziećmi, mężem. Myślę, że największy dramat jest wtedy, gdy trzeba zostawic małe dzieci i jechać na dłużej do pracy.