Ok, spróbuję opisać, jak to upichciłam. Ostrzegam tylko, że to było przygotowane bez najmniejszej kropli tłuszczu, mięsa i węglowodanów (tylko te, które znajdują się w użytych warzywach:-)).
Poddusiłam cebulę i czosnek na odrobinie wody. Dodałam drobno pokrojony kalafior i brokuły. Przyprawłam odrobina soli himalajskiej, kurkumy i biovegety. Na koniec dodałam gotowane i drobno posiekane warzywa (marchew, seler, pietruszka) z zupy jarzynowej oraz ogórka kwaszonego. Przyprawiłam do smaku i ten farsz nakładałam do sparzonych liści włoskiej kapusty.
Gołąbki ułożyłam ścisko w garnku podlałam wodą i gotowałam do miękkości kapusty. Na koniec dodałam passatę pomidorową (oczywiście bez żadnych innych dodatków). Jak pisałam wcześniej wyszły mi fantastyczne. Niebo w gebię, a może ja mam szczególne poczucie smaku po 23 dniach postu Daniela.:mniam:
