Pod Twoj Kasiu post sie podczepiłam, ale to nie dotyczy wybitnie Twojego wpisu..
O miłosci sie nie dyskutuje jaka by ona nie była,bo kazda z nas postrzega to inaczej.W dobie trojkatkow,czworokątow wszelkiego rodaju wynaturzeń i zboczeń moje malzeństwo wydaje sie nie z tej ziemi.Czy miłosc mierzy sie godzinami spędzonymi w sypialni?Czy przytulenie nie jest okazaniem miłosci?A kto sie nie sprzecza?a kto sie nie denerwuje na druga osobe w malzenstwie?Nie opisuje skrajnych przypadkow, bo ich nie doswiadczyłam. Dyskusja spelnia swoje zadanie wtedy jak dyskutujemy o tym co my przeszłyśmy, a nie na podstawie zasłyszanych odgłosów zza ściany.I nie wierzę w żadna slepą miłość,Trzeba odróznić pewne stany ducha,nie wszystko jest zakochaniem.Nie wyobrażam sobie,żebym miała zmienić partnera, bo własnie to jest dla mnie nie normalne ale przeciez nie wytykam tych ktorzy to robia.Dorosłe jestesmy, a za chwile przyjdzie starosc wtedy dobrze jest przy kims posiedziec i za reke potrzymac.