Miłość jest ślepa

26 maja 2014 18:02 / 4 osobom podoba się ten post
Uważam też,że nie jest sztuką umieć się ze sobą dogadywać ,bo zawsze można tu jakieś kompromisy wypracować -sztuką jest umieć ze sobą pomilczeć.Nie z nudów czy dlatego ,że nie ma o czym rozmawiać -pomilczeć dla samej przyjemności bycia z druga osobą:)
Ślepa miłość-może trzeba o niej mówić wtedy ,kiedy jest to zła,toksyczna miłośc która niszczy zakochana osobe i niczyje racjonalne argumenty na nie do takiej osoby nie docierają.Dobra miłość sprawia ,że chcemy "wspinać" sie w górę a nie z hukiem "spadać" na dno.
26 maja 2014 18:06 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko47

Pod Twoj Kasiu post sie podczepiłam, ale to nie dotyczy wybitnie Twojego wpisu..
 
O miłosci sie nie dyskutuje jaka by ona nie była,bo kazda z nas postrzega to inaczej.W dobie trojkatkow,czworokątow wszelkiego rodaju wynaturzeń i zboczeń moje malzeństwo wydaje sie nie z tej ziemi.Czy miłosc mierzy sie godzinami spędzonymi w sypialni?Czy przytulenie nie jest okazaniem miłosci?A kto sie nie sprzecza?a kto sie nie denerwuje na druga osobe w malzenstwie?Nie opisuje skrajnych przypadkow, bo ich nie doswiadczyłam. Dyskusja spelnia swoje zadanie wtedy jak dyskutujemy o tym co my przeszłyśmy, a nie na podstawie zasłyszanych odgłosów zza ściany.I nie wierzę w żadna slepą miłość,Trzeba odróznić pewne stany ducha,nie wszystko jest zakochaniem.Nie wyobrażam sobie,żebym miała zmienić partnera, bo własnie to jest dla mnie nie normalne ale przeciez nie wytykam tych ktorzy to robia.Dorosłe jestesmy, a za chwile przyjdzie starosc wtedy dobrze jest przy kims posiedziec i za reke  potrzymac.

Mleczko miałaś szczęście trafić na swoją drugą połówkę, więc to o czym inni piszą jest dla Ciebie egzotyczne. Ślepej miłości sama nie przeżyłam. 
Ale pamiętam drugi związek mojej teściowej kilkanaście lat temu, kiedy poznałam mojego męża. Była po 40 jak poznała Bolka. Szybko się okazało, że Boluś kantował ją jak tylko mógł, łącznie ze zdradami, kradzieżą biżuterii na alkohol. Ale dawał jej coś, czego widocznie potrzebowała, bo nie umiała zakończyć tego związku, a nawet chyba była przy nim szczęśliwa. Któregoś razu Boluś przegiął i sam zawinął się i zniknął. Pojawił się po jakimś czasie, teściowa powiedziała, że znowu się wprowadzi (mieszkaliśmy razem). Mąż był przeciwny, od słowa do słowa zrobiła się rozmowa i mąż zagroził, że jak Bolek wróci, my się wyprowadzimy. Dzięki ślepej miłości teściowej mamy swoje mieszkanie. Była z nim do jego śmierci, teraz jest sama.
26 maja 2014 18:16 / 1 osobie podoba się ten post
emi

Mleczko miałaś szczęście trafić na swoją drugą połówkę, więc to o czym inni piszą jest dla Ciebie egzotyczne. Ślepej miłości sama nie przeżyłam. 
Ale pamiętam drugi związek mojej teściowej kilkanaście lat temu, kiedy poznałam mojego męża. Była po 40 jak poznała Bolka. Szybko się okazało, że Boluś kantował ją jak tylko mógł, łącznie ze zdradami, kradzieżą biżuterii na alkohol. Ale dawał jej coś, czego widocznie potrzebowała, bo nie umiała zakończyć tego związku, a nawet chyba była przy nim szczęśliwa. Któregoś razu Boluś przegiął i sam zawinął się i zniknął. Pojawił się po jakimś czasie, teściowa powiedziała, że znowu się wprowadzi (mieszkaliśmy razem). Mąż był przeciwny, od słowa do słowa zrobiła się rozmowa i mąż zagroził, że jak Bolek wróci, my się wyprowadzimy. Dzięki ślepej miłości teściowej mamy swoje mieszkanie. Była z nim do jego śmierci, teraz jest sama.

A może to strach przed samotnoscia? mieszkać z rodzina a z "kimś" to jest roznica.Pewnie ten Bolek dawał jej namiastke kogos bliskiego.
26 maja 2014 18:36
mleczko47

A może to strach przed samotnoscia? mieszkać z rodzina a z "kimś" to jest roznica.Pewnie ten Bolek dawał jej namiastke kogos bliskiego.

może... nie wiem... ale gdyby wtedy zdecydowała się być sama, mogła kogoś poznać. dzisiaj jest sama... chce żeby ją odwiedzać, albo chce do nas przyjechać.
moim zdaniem przez ten związek straciła szansę na inny wartościowy, a rodzina- cóż mieszka sama i jest szczęśliwa i wdzęczna losowi za tą ślepą miłość..
26 maja 2014 18:44 / 2 osobom podoba się ten post
To tak w temacie wielkich miłości ;-)
26 maja 2014 18:54
Smutna historia Emi... ja po nieudanym małżeństwie nie szukałam nikogo... nie było czasu ... dzieci, praca studia.. etc. Potem trafiały sie przelotne znajomości... inwestowałam dużo uczucia... marzyłam, planowałam i dostawałam kosza.. Cieszę się że pracuję w DE( bo przynajmniej mój dziadek niemiec pochwali że ładna jestem i szik)... na każdej pauzie biegam do miasta i podziwiam wysokich przystojnych Niemców spacerujących za rączkę z żonkami... a co mi szkodzi.. tyle mojego co sobie popatrzę. Nie mam szczęścia i może tak już poprostu musi być. Ale... nawiązałam znajomość z pewnym Niemcem.. chce przyjechać ale jak mnie zobaczy pewnie się zlęknie biedaczek bo jestem duuuuuuużą kobietą. A może znacie jakies historie polsko- niemieckie?
26 maja 2014 18:58 / 2 osobom podoba się ten post
Bożenka

Smutna historia Emi... ja po nieudanym małżeństwie nie szukałam nikogo... nie było czasu ... dzieci, praca studia.. etc. Potem trafiały sie przelotne znajomości... inwestowałam dużo uczucia... marzyłam, planowałam i dostawałam kosza.. Cieszę się że pracuję w DE( bo przynajmniej mój dziadek niemiec pochwali że ładna jestem i szik)... na każdej pauzie biegam do miasta i podziwiam wysokich przystojnych Niemców spacerujących za rączkę z żonkami... a co mi szkodzi.. tyle mojego co sobie popatrzę. Nie mam szczęścia i może tak już poprostu musi być. Ale... nawiązałam znajomość z pewnym Niemcem.. chce przyjechać ale jak mnie zobaczy pewnie się zlęknie biedaczek bo jestem duuuuuuużą kobietą. A może znacie jakies historie polsko- niemieckie?

Smutne w tej historii było to, jak zdecydowała, że woli faceta, który ją oszukuje, a nie własnego syna i jego rodzinę. Ale patrząc z perspektywy czasu na dobre nam to wyszło. Po pół roku mieszkania w wynajętym mieszkaniu, wzieliśmy kredyt i kupiliśmy własne. A wiadomo, że nic tak nie cementuje małżeństwa jak wspólny kredyt :DDDDD. Oprócz miłości oczywiście :)))))
 
26 maja 2014 19:02
Bożenka

Smutna historia Emi... ja po nieudanym małżeństwie nie szukałam nikogo... nie było czasu ... dzieci, praca studia.. etc. Potem trafiały sie przelotne znajomości... inwestowałam dużo uczucia... marzyłam, planowałam i dostawałam kosza.. Cieszę się że pracuję w DE( bo przynajmniej mój dziadek niemiec pochwali że ładna jestem i szik)... na każdej pauzie biegam do miasta i podziwiam wysokich przystojnych Niemców spacerujących za rączkę z żonkami... a co mi szkodzi.. tyle mojego co sobie popatrzę. Nie mam szczęścia i może tak już poprostu musi być. Ale... nawiązałam znajomość z pewnym Niemcem.. chce przyjechać ale jak mnie zobaczy pewnie się zlęknie biedaczek bo jestem duuuuuuużą kobietą. A może znacie jakies historie polsko- niemieckie?

Kochanego ciała nigdy nie za wiele. Zresztą miłość to najlepsza dieta :)))  
26 maja 2014 19:27 / 3 osobom podoba się ten post
Ciała to ja mam (chyba)w sam raz moje drogie ... 182/80. I nazwijmy go ...Józek ma 182cm. Zobaczymy co on na to... Dzisiaj zaczepił mnie w miescie baaaardzo przystojny Niemiec aż głowe zadarłam do nieba. Prawdopodobnie reklamował coś bo było ich troje. Ja oczywiście z wrażenia nie zrozumiałam nic i odeszłam oczywiście wracałam tym samym szlakiem... ech ... nasze spojrzenia zwnowu się spotkały.
26 maja 2014 19:34 / 4 osobom podoba się ten post
Ja jestem szczęsliwa mój mąz jest równiez moim najlepszym przyjacielem :) Lubimy to samo i nigdy sie razem nie nudzimy:))Życzę Wam takiego związku :))A panie które miały zawód ,nie rezygnujcie szukajcie nadal tej połowy :)))
26 maja 2014 19:40 / 9 osobom podoba się ten post
 Ja znalazłam normalną drugą połowę. Teraz wiem co to znaczy kochać i być kochanym. To jest nagroda po ponad 23-letniej gehennnie w chorym związku .
29 maja 2014 13:09
Miłość jest ślepa a serce głupie niesatety... Joannagda gratuluje! Szczęscia!
29 maja 2014 13:15
Misiaka

Miłość jest ślepa a serce głupie niesatety... Joannagda gratuluje! Szczęscia!

Zawiodlas sie?
02 czerwca 2014 10:19 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Zapożyczyłam z posta Margolci:)
No ślepa ,ślepa jest jak kret na wiosnę!Te z nas ,które na szczęscie przejrzały na oczy ,wiedzą że żyją.Ale ile jest takich ,które najchętniej wyszłyby z domu i poszły daleko przed siebie?Nasi EX? Oooooo,temat rzeka:):):)Często sie zastanawiam czy dziś w ogóle zwróciłabym na tego pierwszego męża w ogóle uwagę.....może i tak ,ale szybko by mi przeszło:)

Mój pierwszy mąż to w ogóle porażka.Miałam 20 lat i naprawde byłam ślepa.Potrzebowałam 4 lat by oprzytomnieć i na szczeście rozwiodłam się za darmo w pół godziny.Kazanie tylko od sędziny miałam i się zawstydziłam :P Teraz mam mężczyzne,mamy dziecko,niby wszstko jest ok,ale.....Czuje się taka przetłoczona trochę.Zawsze ponoszę opowiedzialność finansową (nawet teraz!) a  mino to nie mam swobody w wydatkach.Potrzebuję kogoś kto będzie szedł me mna krok w krok,a nie ja będę ciągnać cały wóz.Do dziś nie jestem pewna ile on zarabia,jaka ma umowę :D Za to ja wiem ile muszę oddać :P Mam dosyć tego że staje sie lepsza i zaradniejsza z każdym związkiem...tak sobie myślę,ale przecież mnie nie zdradza...
02 czerwca 2014 10:21
Junonko, znam to doskonale... i 3mam łapki za Twoje otrzeźwienie :)