Piatek 13 - wierzycie w przesądy?

12 czerwca 2014 20:36 / 6 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Owszem miałam traumę i to jaką! Ale od kilku lat mam spokój,pewnie ktoś ezoterycznie wykształcony powiedziałby,że to mój ex powodował te nieszczęscia 27-go,a może to być prawdopodobne bo zaczęlo się 27 pażdziernika 1989 r. poznalam go wtedy.:)

Ja bym powiedziała tak: od myślenia się wszystko zaczyna. Przyciąga się wtedy konkretną energię ("pechową" lub "szczęśliwą"). Nic ezoterycznego i tajemniczego w tym nie ma. Zasada jest taka: cycki w górę i do przodu a szczęście samo przyjdzie :D:D:D
12 czerwca 2014 20:42 / 1 osobie podoba się ten post
Nie wiem Lenuś,czy to myslenie tak działa. Pracowałam kiedyś z babeczką 57 lat,kazdego 13-go drżała ,a my sie z niej śmiałyśmy,że przesądna. Opowiadała,że 13-go pochowała ojca,innego 13-go matkę, wszystkie nieszczęścia miała 13-go. My jej oczywiście nie wierzyłyśmy,bo to zbieg okoliczności,aż któregoś dnia nie przyszła do pracy bo zmarł jej 37-letni syn...
Po latach dowiedziałam się takze ,że jej zięć w wieku 47 lat zmarł na raka,a którego? Oczywiście 13-go.
12 czerwca 2014 20:52 / 1 osobie podoba się ten post
Ale coś w tym "myśleniu" jest. Mam koleżankę ezoteryczke. Kiedyś mi bardzo dużo opowiadała, tłumaczyła i wykładała. To nie jest mój świat, chociaż wszyscy czy chcemy czy nie, należymy do niego. Energia jaka mamy w dużej mierze zależy od nas.
12 czerwca 2014 20:53 / 1 osobie podoba się ten post
w ogóle nie załapałam że znów w tym mc wypada piątek 13.
jakoś mi to zwisa prawdę mówiąc
12 czerwca 2014 20:57 / 1 osobie podoba się ten post
Ja bym powiedziała więcej,że energia którą ma ktoś nam bliski ma duże znaczenie. Kiedyś czytałam o ludziach wysysających energię z domowników,czy z innych osób znajdujących się w pobliżu,jeśli chodzi o mojego exa to by się zgadzalo. Ja dopiero kilka lat temu uświadomilam sobie,że wszystko co złe 27-go działo się jak byliśmy małżeństwem. Teraz tzn od 9 lat 27 mi odpuścił,choć dłuuugo bałam się tej daty.
12 czerwca 2014 21:02 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

Nie wiem Lenuś,czy to myslenie tak działa. Pracowałam kiedyś z babeczką 57 lat,kazdego 13-go drżała ,a my sie z niej śmiałyśmy,że przesądna. Opowiadała,że 13-go pochowała ojca,innego 13-go matkę, wszystkie nieszczęścia miała 13-go. My jej oczywiście nie wierzyłyśmy,bo to zbieg okoliczności,aż któregoś dnia nie przyszła do pracy bo zmarł jej 37-letni syn...
Po latach dowiedziałam się takze ,że jej zięć w wieku 47 lat zmarł na raka,a którego? Oczywiście 13-go.

No nie wiem jak to wytłumaczyć... Może rzeczywiście miała pecha.
Nie! To nie ona miała pecha. Ona uważała subiektywnie że ma pecha, a wydarzenia życiowe są obojętne emocjonalnie (my sami stopniujemy czy coś jest pechem czy szczęściem). W innych okolicznościach i miejscu to samo zdarzenie może być odwrotnością pecha lub szczęścia dla danej osoby...
Trochę się zagalopowałam bo nie wiem już do jakiej konkluzji zmierzam... :P
12 czerwca 2014 21:03 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Ale coś w tym "myśleniu" jest. Mam koleżankę ezoteryczke. Kiedyś mi bardzo dużo opowiadała, tłumaczyła i wykładała. To nie jest mój świat, chociaż wszyscy czy chcemy czy nie, należymy do niego. Energia jaka mamy w dużej mierze zależy od nas.

Bo koleżanka ma rację. 
Wiem o czym Ci opowiadała :) Wierzę w to samo.
12 czerwca 2014 21:05 / 1 osobie podoba się ten post
lena7

Bo koleżanka ma rację. 
Wiem o czym Ci opowiadała :) Wierzę w to samo.

Kurcze, same czarownice na tym forum latają ;-))))
12 czerwca 2014 21:06
lena7

Bo koleżanka ma rację. 
Wiem o czym Ci opowiadała :) Wierzę w to samo.

Lena, przeczytałam w Twoim profilu, że stawiasz tarota. Czy to trudne? Długo się uczyłaś? :)
12 czerwca 2014 21:08 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Kurcze, same czarownice na tym forum latają ;-))))

Pani kochana, trochę szamanka ze mnie, trochę racjonalistka, ale wierząca i w kabałę i profesjonalne i odpowiedzialne wrożby oraz własne sny profetyczne jak i w zdroworozsądkowe myślenie. 
:)
12 czerwca 2014 21:13
lena7

Pani kochana, trochę szamanka ze mnie, trochę racjonalistka, ale wierząca i w kabałę i profesjonalne i odpowiedzialne wrożby oraz własne sny profetyczne jak i w zdroworozsądkowe myślenie. 
:)

No to dużo wiesz. W tym gronie nie wszyscy są odpowiedzialni, przede wszystkim odpowiedzialni ;-))))
12 czerwca 2014 21:19 / 7 osobom podoba się ten post
giunta

Lena, przeczytałam w Twoim profilu, że stawiasz tarota. Czy to trudne? Długo się uczyłaś? :)

Giunta, to jest szerokie, bardzo szerokie pojęcie i odpowiedź. Tarota uczy się cały czas. Ktoś kto powiedział, że już wszystko wie w tym temacie i wszystko poznał to kłamie i jest szarlatanem i niewiarygodnym tarocistą. Tarot uczy pokory dla życia, dla człowieka, dla slabości. Tarot jest psychoterapeutą, jest wskazówką, przyjacielem (dla mnie). Jest metodą dywinacji, której nie da się wrzucić w sztywne ramy. Bardzo dużo pisałam na ten temat gdzieś w sieci (na swoim forum i blogu) starając się tłumaczyć początkującym, że nie tylko można go wykorzystywać do podglądania przyszłości. 
 
Tak, jest to trudne i łatwe zarazem. Trudne bo trzeba przestawić się na język obrazkowy, na intuicję, wylączyć racjonalne myślenie przyczynowo-skutkowo-czasowe. Łatwe bo tarot to 78 kartoników obrazków, w ktorych zawarta jest cała historia starożytnej i nowożytnej cywilizacji europejskiej. Bo tarot opowiada o każdym aspekcie życia człowieka (poradzi jaką sukienkę kupić przez neta żeby korzystniej wyglądać, powie jaki ON będzie w łóżku, wskaże najkorzystniejsze rozwiązanie problemu, odnajdzie zgubioną obrączkę itp. ALE czasem nie da odpowiedzi, bo życie jest po to żeby je przeżyć i nie wszystkie tajemnice przyszłości mogą zostać odkryte).
Mogłabym tak pisac i pisać. 
Aha, nie zwariowałam. Jestem twardo stąpającym po ziemi człowiekiem :)
12 czerwca 2014 21:25 / 2 osobom podoba się ten post
lena7

Giunta, to jest szerokie, bardzo szerokie pojęcie i odpowiedź. Tarota uczy się cały czas. Ktoś kto powiedział, że już wszystko wie w tym temacie i wszystko poznał to kłamie i jest szarlatanem i niewiarygodnym tarocistą. Tarot uczy pokory dla życia, dla człowieka, dla slabości. Tarot jest psychoterapeutą, jest wskazówką, przyjacielem (dla mnie). Jest metodą dywinacji, której nie da się wrzucić w sztywne ramy. Bardzo dużo pisałam na ten temat gdzieś w sieci (na swoim forum i blogu) starając się tłumaczyć początkującym, że nie tylko można go wykorzystywać do podglądania przyszłości. 
 
Tak, jest to trudne i łatwe zarazem. Trudne bo trzeba przestawić się na język obrazkowy, na intuicję, wylączyć racjonalne myślenie przyczynowo-skutkowo-czasowe. Łatwe bo tarot to 78 kartoników obrazków, w ktorych zawarta jest cała historia starożytnej i nowożytnej cywilizacji europejskiej. Bo tarot opowiada o każdym aspekcie życia człowieka (poradzi jaką sukienkę kupić przez neta żeby korzystniej wyglądać, powie jaki ON będzie w łóżku, wskaże najkorzystniejsze rozwiązanie problemu, odnajdzie zgubioną obrączkę itp. ALE czasem nie da odpowiedzi, bo życie jest po to żeby je przeżyć i nie wszystkie tajemnice przyszłości mogą zostać odkryte).
Mogłabym tak pisac i pisać. 
Aha, nie zwariowałam. Jestem twardo stąpającym po ziemi człowiekiem :)

Uwielbiam takich ludzi jak Ty, miałam przyjaciółke tarocistke która też była zakochana w tarocie, mogłam jej słuchać godzinami i ciągle mi było mało. To jest pasja
12 czerwca 2014 21:27 / 1 osobie podoba się ten post
Tez uwielbiam tarocistów:)
12 czerwca 2014 21:37 / 2 osobom podoba się ten post
Lena, dla mnie stawianie kart to jest magia, czyli świat niebezpieczny. Wolę nie wchodzić w kontakt z siłami duchowymi silniejszymi ode mnie, których nie rozumiem. Bo wiem na pewno, że niektóre z nich potrafią skrzywdzić. Wchodzenie w te rejony najczęściej odbywało się pod okiem mistrza, własnie po to, aby uchronić siebie. Może za mało wiem, by uznać za bezpieczną wartość tarota czy kabały. Ale tez nie jestem na etapie szukania jakichkolwiek odpowiedzi w kartach. Chcę być sama dla siebie mistrzem, kierując się rozumem, wrażliwością i obserwacją. Trochę to może napuszone wszystko. Ale tak wyszło.