Na wyjeździe

07 marca 2013 11:56

U mnie słoneczko na zewnątrz i wewnątrz, bo buty do biegania kupiłam i teraz się zbieram w sobie, by dzieło sportowe zacząć. Marzę o tym, by stawek w moim parku we Wrocławiu, gdzie zwykle dzieciaki zadyszane na w-fie wokół niego, gonią nauczyciele okrutni, przebiec za miesiąc bez zadyszki. Na oko będzie miał jakieś pół kilometra. Mój syn Maciej obiega go parę razy i nie umiera po tym z wyczerpania.


Andrejka, wreszcie się trochę napracujesz w domu po urlopie w D! Ja zresztą też, ale dopiero za kilka tygodni.


Misiu, Twoje zabiegi i nasze pozytywne fluidy wyprostowały to, co było trudne. Dobrze, że na urlop jednak jedziesz!Do powieści też wróć, bo zamarła! Tyś naszą muzą niekwestionowaną!


Sylwuniu, samych miłych chwil z narzeczonym w Polsce życzę!

07 marca 2013 12:13
romana

U mnie słoneczko na zewnątrz i wewnątrz, bo buty do biegania kupiłam i teraz się zbieram w sobie, by dzieło sportowe zacząć. Marzę o tym, by stawek w moim parku we Wrocławiu, gdzie zwykle dzieciaki zadyszane na w-fie wokół niego, gonią nauczyciele okrutni, przebiec za miesiąc bez zadyszki. Na oko będzie miał jakieś pół kilometra. Mój syn Maciej obiega go parę razy i nie umiera po tym z wyczerpania.


Andrejka, wreszcie się trochę napracujesz w domu po urlopie w D! Ja zresztą też, ale dopiero za kilka tygodni.


Misiu, Twoje zabiegi i nasze pozytywne fluidy wyprostowały to, co było trudne. Dobrze, że na urlop jednak jedziesz!Do powieści też wróć, bo zamarła! Tyś naszą muzą niekwestionowaną!


Sylwuniu, samych miłych chwil z narzeczonym w Polsce życzę!

"Zabiegi" jeszcze nie skończone, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Wysyłajcie jeszcze te swoje fluidy - to pomaga. Urlop będzie, a do powieści muszę jeszcze trochę "dojrzeć".


 

07 marca 2013 12:36
romana

U mnie słoneczko na zewnątrz i wewnątrz, bo buty do biegania kupiłam i teraz się zbieram w sobie, by dzieło sportowe zacząć. Marzę o tym, by stawek w moim parku we Wrocławiu, gdzie zwykle dzieciaki zadyszane na w-fie wokół niego, gonią nauczyciele okrutni, przebiec za miesiąc bez zadyszki. Na oko będzie miał jakieś pół kilometra. Mój syn Maciej obiega go parę razy i nie umiera po tym z wyczerpania.


Andrejka, wreszcie się trochę napracujesz w domu po urlopie w D! Ja zresztą też, ale dopiero za kilka tygodni.


Misiu, Twoje zabiegi i nasze pozytywne fluidy wyprostowały to, co było trudne. Dobrze, że na urlop jednak jedziesz!Do powieści też wróć, bo zamarła! Tyś naszą muzą niekwestionowaną!


Sylwuniu, samych miłych chwil z narzeczonym w Polsce życzę!

Cudownie! :) Ja to zawsze się cieszę, jak ludzie garną się do biegania :) Pół kilometra po miesiącu przygotowań na luzie zrobisz. Moim zdaniem nawet prędzej.

07 marca 2013 14:10
Dzien dobry opiekunkowo ;)
dzien bez Was dniem straconym
Udajacym sie w rodzinne pielesze spokojnej i szerokiej drogi, a pracujacym usmiechu i sil :)
chce mi sie spaceru w sloncu z kijami a tu musze brzydko mowiac dzisiaj w domu warowac... ach.... zagryze zeby i do kawy zjem serniczka.
07 marca 2013 14:42
A ja juz zmeczona jestem ta nuda tutaj....cala ta etykieta,srebra i zastawy mnie mecza,te uprzejmosci od rana do wieczora,te caluski na dzien dobry i dobranoc(to zona mojego podopiecznego);te popoludniowe herbatki z mini filizanek.Te kanapki jedzone przy pomocy noza i widelca....jajka na kolacje bo na sniadanie to tylko dzemy...i te obiadki odgrzewane na codzien zeby sie nic nie zmarnowalo(po co gotowac mniej?)...i tylko:ojej skarbie nie te talerze do dzisiejszego obiadku,ojej nie tak uklada sie te lyzeczki,ojej nalesniki na obiad? Ojej kawa w kubku i do tego sypana! O ZGROZO salatka na tym samym talerzu co drugie danie? nie salatke sie jako vorspeisse skarbie...... a do tego to wszystko z usmiechem i z dobrego serca..... marudze? nie.... ja chce byc soba ale tutaj to nie mozliwe
07 marca 2013 15:19
Wiesiula

Dzien dobry opiekunkowo ;)
dzien bez Was dniem straconym
Udajacym sie w rodzinne pielesze spokojnej i szerokiej drogi, a pracujacym usmiechu i sil :)
chce mi sie spaceru w sloncu z kijami a tu musze brzydko mowiac dzisiaj w domu warowac... ach.... zagryze zeby i do kawy zjem serniczka.

Oj na kijki tez bym sie wybrala, takie piekne sloneczko u mnie. Smacznego, przeslij mi kawalek tego serniczka, pewnie pychotka

07 marca 2013 15:23
kijki jak kijki ale ten serniczek hmmmmmmmm mniam mniam ;-)))))
07 marca 2013 15:25
Dorothea, bardzo mi Ciebie żal, bo jesteś w miejscu potwornie snobistycznym jak wynika z opisu. Jedyna rada, to świetnie sobie zorganzizowac czas wolny, by mieć dużo energii na przeżycie tych wszystkich "ą" i "ę" przez resztę dnia. Masz codziennie coś dla siebie, co daje Ci dużo frajdy, oprócz naszego forum, oczywiście?
Giunta, zrobiłam sobie półgodzinny marszobieg, ze zdecydowaną przewagą marszu, a i tak wróciłam zmęczona. Ale trening czyni mistrza i będzie lepiej. Piękna sylwetka bez piwnego brzucha uśmiecha się do mnie zachęcająco!
07 marca 2013 15:25
dorothea41

A ja juz zmeczona jestem ta nuda tutaj....cala ta etykieta,srebra i zastawy mnie mecza,te uprzejmosci od rana do wieczora,te caluski na dzien dobry i dobranoc(to zona mojego podopiecznego);te popoludniowe herbatki z mini filizanek.Te kanapki jedzone przy pomocy noza i widelca....jajka na kolacje bo na sniadanie to tylko dzemy...i te obiadki odgrzewane na codzien zeby sie nic nie zmarnowalo(po co gotowac mniej?)...i tylko:ojej skarbie nie te talerze do dzisiejszego obiadku,ojej nie tak uklada sie te lyzeczki,ojej nalesniki na obiad? Ojej kawa w kubku i do tego sypana! O ZGROZO salatka na tym samym talerzu co drugie danie? nie salatke sie jako vorspeisse skarbie...... a do tego to wszystko z usmiechem i z dobrego serca..... marudze? nie.... ja chce byc soba ale tutaj to nie mozliwe :-(

Kurcze, jak gdzies w palacu. Troche wymagajacy ci podopieczni. Nie marudzisz, ja bym takiej etykiety na dluzsza mete nie wytrzymala, ale oni pewnie inaczej nie umia. Wytrzymaj.... i mysl o urlopie i o normalnosci w domu.

07 marca 2013 15:43

No wlasnie o to chodzi,ze oni nie umieja i ja to rozumiem.Smieje sie tylko w duchu sama do siebie i tak jak piszesz mysle o swoich 4 scianach,kawie pitej w olbrzymim kubku,bedac w pizamce(bo tu do sniadania to trzeba usiasc juz wyfryzowanym i przynajmniej lekkim makijazu hahaha) i delektujac sie widokiem mojej coreczki bawiacej sie z naszym psiakiem........robie tzw dobra mine ale czasami od tych uprzejmosci to brakuje mi powietrza hihihihi dziadek spi ide troche na spacerek ;-)

07 marca 2013 15:48
dorothea41

No wlasnie o to chodzi,ze oni nie umieja i ja to rozumiem.Smieje sie tylko w duchu sama do siebie i tak jak piszesz mysle o swoich 4 scianach,kawie pitej w olbrzymim kubku,bedac w pizamce(bo tu do sniadania to trzeba usiasc juz wyfryzowanym i przynajmniej lekkim makijazu hahaha) i delektujac sie widokiem mojej coreczki bawiacej sie z naszym psiakiem........robie tzw dobra mine ale czasami od tych uprzejmosci to brakuje mi powietrza hihihihi dziadek spi ide troche na spacerek ;-)

Milego spacerku U mnie za chwile kawa i ciasto, babcia sie juz rusza powoli i szykuje do wstania

07 marca 2013 15:53
PA PA ))))
07 marca 2013 16:05
dorothea41

A ja juz zmeczona jestem ta nuda tutaj....cala ta etykieta,srebra i zastawy mnie mecza,te uprzejmosci od rana do wieczora,te caluski na dzien dobry i dobranoc(to zona mojego podopiecznego);te popoludniowe herbatki z mini filizanek.Te kanapki jedzone przy pomocy noza i widelca....jajka na kolacje bo na sniadanie to tylko dzemy...i te obiadki odgrzewane na codzien zeby sie nic nie zmarnowalo(po co gotowac mniej?)...i tylko:ojej skarbie nie te talerze do dzisiejszego obiadku,ojej nie tak uklada sie te lyzeczki,ojej nalesniki na obiad? Ojej kawa w kubku i do tego sypana! O ZGROZO salatka na tym samym talerzu co drugie danie? nie salatke sie jako vorspeisse skarbie...... a do tego to wszystko z usmiechem i z dobrego serca..... marudze? nie.... ja chce byc soba ale tutaj to nie mozliwe :-(

Oj biedna ty biedniusia:) To ci się książęta trafili:):):)Az dziw ,że stosownego uniformu nie dostaąłś na dzien dobry.:) Jak odbierasz telefon to powinnaś się zgłaszać  -tu rezydencja frau X  :):):):) Babuszka by pewno piała z zachwytu:):)


A nuda ,cóż wiadomo,ze meczy i czas tak w                   o                        l                       n                    o  płynie:):):):)


Ale jak to mówia-co nas nie zabije to nas wzmoci wiec wytrzymaj jeszcze trochę-lepsza etykieta i srebra jak agresywna demencja......cos za coś:)

07 marca 2013 17:16
Kochane juz Wam wysylam serniczka, samodzielnie pieczony z wlasnym lukrem cytrynowym, ktory lekko za rzadki wyszedl i pieknie sie rozplywa po ciescie, po wyjeciu z lodowki. pyszny, dlatego dziele - zostalo pol blachy. kto chetny?

Matko kochana Dorothea podziwiam Cie slonce, nie wiem jak dlugo dalabym rade z taka przeslodzona forma....

Moja dama po raz 20 podchodzi do stolu, na ktorym stoja przysmaki dla gosci, ktorzy ewentualnie ja oddwiedza, dokladnie oglada i komentuje.... skad u mnie tyle cierpliwosci, zeby po raz kolejny to samo tlumaczyc? czyzby pozostalosc po pracy w Banku, gdzie non stop mowisz i robisz to samo? a moze efekt bycia szczesliwa Mamusia, zakochana w Zielonych, gadatliwych i ciekawskich Skrzatow?
Mam nadzieje, ze mi jej nie zabraknie...
pisze sobie do Was i chwale Babcie, ze pieknie chodzi o rolatorku i takie tam pierdoly z nia zawijam, gadula sie z niej zrobila, wszystko chce wiedziec o robie, mysle i z kim.... zazdrosna o kazda chwile nie poswiecona jej...
07 marca 2013 17:46
kasia63

Oj biedna ty biedniusia:) To ci się książęta trafili:):):)Az dziw ,że stosownego uniformu nie dostaąłś na dzien dobry.:) Jak odbierasz telefon to powinnaś się zgłaszać  -tu rezydencja frau X  :):):):) Babuszka by pewno piała z zachwytu:):)


A nuda ,cóż wiadomo,ze meczy i czas tak w                   o                        l                       n                    o  płynie:):):):)


Ale jak to mówia-co nas nie zabije to nas wzmoci wiec wytrzymaj jeszcze trochę-lepsza etykieta i srebra jak agresywna demencja......cos za coś:)

oj tak tak bidna ja hehehehehe   a co do odbierania telefonu to wcale sie nie pomylilas za wiele bo jak odbieram to mowie FAMILE VON ----------  betreuuerin Dorothea am telefon  hahahahahaha   lac ze smiechu mozna!!!    bo cala rodzina to VON .... i kazdy sygnet z herbem swym nosi...... czasami tak sie zastanawiam czy ta agresywna demencja nie byla by lepsza,przynajmniej cos by sie dzialo hehhehehee    znam wiele przypadkow agresji i zawsze sobie radzilam to nie nowosc dla mnie.