11 lutego 2013 11:32 / 7 osobom podoba się ten post
Hej!
A u mnie po wojskowemu.
Mój dziadek, urodzony we Wrocławiu, w czasie wojny był w Panzerpioneeren /czołgi/. Przez to pewnie głuchy jak pień. Pod koniec wojny popadł w niewolę u Amerykanów i z tego czasu został mu się pamiątkowy gwizdek amerykańskiej żandarmerii - MP.
Tak więc, jak nie chce rano otworzyć oczu i poddać się toalecie, robię mu, z użyciem tego gwizdka, różne symulacje wojenne. A to "bitwa o Ardeny", a to "lądowanie aliantów w Normandii" itp. czasami on próbuje zrobić mi wrzesień'39, ale ja wtedy "szturm Berlina" i jesteśmy kwita.
A jak już dochodzi do kapitulacji i wzajemnych uścisków, to oglądamy albumy o Wrocławiu i Śląsku. Ja mu wtedy recytuję Rotę, albo razem śpiewamy jakieś sprośne piosenki.
Wieczorkiem trochę TV i jakoś nam leci.
Pozdrawiam i życzę pogodnego tygodnia.