Zgadzam się anka z Twoją wypowiedzią. Może wspomnę o moim doświadczeniu, chociaż było to moje pierwsze i ostatnie "na czarno", gdyż teraz podjęłam inną decyzję, bo jak wspomniałam ta praca mnie nie przeraża.
Otóż dostałam propozycję pracy "na czarno", spróbowałam i wystarczy mi to raz na zawsze. Trafiłam i to z polecenia do rodziny ponoć inteligenckiej ( na miejscu odniosłam inne wrażenie ). Od razu po przyjeździe zauważyłam, że osoba przede mną jest fizycznie wyczerpana, wręcz słaniająca się na nogach. Za nim przejęłam swoje obowiązki, babcia zaczęła się zwracać do mnie, jak do smarkatej, wrogo i arogancko. Córka babci, zaczęła mnie pouczać i zastraszać, że babcia mnie obserwuje itd. Mało tego, widząc w jaki sposób traktuje moje poprzedniczkę natychmiast nastawiłam się na to, że albo uda mi się ochronić swoją godność albo natychmiast wracam do domu. Przy pierwszej rozmowie postawiłam swoje warunki ( na szczęście udało mi się od poprzedniczki wyciągnąć informację, że wszystkie poprzednie opiekunki co dzieję się od kilku lat, po jednym pobycie więcej w to miejsce już nie wracają ), po pierwsze powiedziałam, że nie muszę za wszelką cenę tutaj pracować i bardziej ja obserwuję jak zachowuje się staruszka i jaka panuje tutaj atmosfera, napomknęłam też że zostałam poinformowana, iż żadna z opiekunek nie chce po jednym doświadczeniu w tym miejscu wracać. Zaskoczenie totalne, bo jak się okazało, wcześniej żadna z pań nie odważyła się jasno wyrazić co od samego początku jej się nie podoba. Potem postawiłam kolejne warunki: jeśli ma być wstawanie w nocy, oczekuję dodatkowej zapłaty, ponieważ nie mam mieć żadnego dnia wolnego, zatem w ciągu każdego dnia będę robiła sobie 2 przerwy po 2 godziny. O dziwo, moja zdecydowana postawa nie przyczyniła się do żadnych oporów ze strony pracodawców. Napomknięto mi, o porządkach wokół domu i w ogrodzie - odmówiłam. Trzymałam się twardo obowiązków jakie na początku w rozmowie telefonicznej były z rodziną babki uzgodnione. Nie nadskakiwałam, a obowiązki wykonywałam należycie. Oczywiście babka codziennie wyskakiwała z różnymi złośliwościami, próbowała obrażać, dokuczać na różne sposoby. Nie pozwoliłam na to od samego początku. Nikt nie miał mi nic do zarzucenia , że nie wykonuję swoich obowiązków, mało tego ale skargi babki na mnie gdzie przeważały kłamstwa z jej strony nie znalazły poparcia w jej rodzinie. Mało tego, ale zaczęłam być szanowana, liczono się z moimi uwagami i spostrzeżeniami. Być może dlatego, że zwróciłam uwagę na to, że rodzina powinna współpracować z opiekunką a nie traktować jak służącą. To jest taka sama praca jak inna, tyle że w ich prywatnym domu, a moje pierwsze wrażenie było, że to nie dom a obóz pracy. Zawstydzili się. oczywiście babcia na różne sposoby "urozmaicała" mi czas, spróbowała raz dla kaprysu zrobić mi pobudkę tylko dlatego, że nie może spać i chce się jej pochodzić. Zdecydowanie odmówiłam jej, sprawdziłam że nie wzięła położonej zapisanej przez lekarza tabletki nasennej. Powiedziałam jej jasno: albo będzie brała tabletkę na sen, albo będzie mi płacić dodatkowo za każdą zarwaną noc dla jej kaprysu. Skończyło się po tym pierwszym razie budzenie mnie. Rodzinę na bieżąco informowałam o każdej sytuacji, Na szczęście zaufali mi, wierzyli mnie a nie babci.
Kiedy żegnałam się po skończonej pracy, usłyszałam że byli ze mnie bardzo zadowoleni i chętnie by mnie tam znowu widzieli. Odmówiłam od razu, przede wszystkim argumentując że nie interesuje mnie praca na czarno. Zapracowałam sobie na szacunek, ale zmienniczka , która powróciła po raz kolejny po mnie, natychmiast poddała się terrorowi babki, mało tego sama pakując się w prace które nie należały do obowiązków. Powiedziałam jej, że skoro siebie nie szanuje, nikt jej szanować tutaj nie będzie, poza tym nikt nie zechce być jej stałą zmienniczką, nie sztuka obgadywać jak się źle tutaj pracuje, sztuką jest samej sobie stworzyć dobre warunki do pracy.
Co do mnie, wybieram się na kurs dla opiekunek, podszkolić chcę swój słaby język niemiecki i wyruszyć do pracy:)
Pozdrawiam