Za czym najbardziej tęsknimy

19 lutego 2015 09:10 / 4 osobom podoba się ten post
Annika

Wczoraj, po tym co się stało z naszym kotkiem (kotek został uśpiony), rozmawiałam z moim mężem. Zrzuciłam na Niego całą odpowiedzialność, bo jakoś nie dochodziło do mnie to, że Misia już nie ma. To był wypadek, splot nieszczęśliwych okoliczności, ale to mąż był "tam", ja (jak zwykle) na wyjeździe. Mąż próbował mnie uspokoić- powiedział: "jak wrócisz do domu...."
- Do jakiego domu? Ja nie mam domu - wykrzyczałam.
Chciałam go "ukarać" tymi słowami , ale ja rzeczywiście czuję się czasami tak, jakbym nie miała domu. Tym bardziej, że ja jestem domatorką. W "moim domu" dawniej było mnóstwo kwiatów, mnóstwo drobiazgów, które własnoręcznie robiłam, mnóstwo muzyki, książek...
Teraz tego nie ma. Kwiaty przywiędły, o drobiazgi przestałam dbać, na muzykę i książki mam za mało czasu. Tego mi właśnie brak, za tym tęsknię.... za domem

Oj Annika tak bardzo chciałabym Ci coś miłego, pocieszajacego powiedzieć, ale żadne mądre słowa nie przychodzą mi do głowy.Zastosuje zasadę " Milczenie jest złotem" i wiedz tylko, że ciepło o Tobie myślę.
19 lutego 2015 09:36 / 2 osobom podoba się ten post
Dziewczyny, bardzo dziekuje za wpisy. Jakos wczoraj mialam dola i przyszla mi do glowy ta mysl- za czym tesknie, co jest moim marzeniem.... Ja w odroznieniu od Was tak naprawde nie mam do kogo wracac, nie mam swojej przystani, czuje sie jak zawieszona w prozni. Staram sie nie myslec o przyszlosci, zyje dniem codziennym. Moje plany?- wynajac swoje malutkie mieszkanie, miec gdzie odetchnac w czasie wolnym od pracy.Jestem bardzo zla na siebie, ze tak dlugo w swoim zyciu bylam slepa i naiwna. Dlaczego w wieku 50 lat musze startowac od nowa? Staram sie zawsze byc silna, ale czasem przychodzi zwatpienie. Boje sie czasu , kiedy nie bede juz mogla wykonywac swojej pracy:( nie wiem co wtedy zrobie.
19 lutego 2015 09:42 / 4 osobom podoba się ten post
leni

Dziewczyny, bardzo dziekuje za wpisy. Jakos wczoraj mialam dola i przyszla mi do glowy ta mysl- za czym tesknie, co jest moim marzeniem.... Ja w odroznieniu od Was tak naprawde nie mam do kogo wracac, nie mam swojej przystani, czuje sie jak zawieszona w prozni. Staram sie nie myslec o przyszlosci, zyje dniem codziennym. Moje plany?- wynajac swoje malutkie mieszkanie, miec gdzie odetchnac w czasie wolnym od pracy.Jestem bardzo zla na siebie, ze tak dlugo w swoim zyciu bylam slepa i naiwna. Dlaczego w wieku 50 lat musze startowac od nowa? Staram sie zawsze byc silna, ale czasem przychodzi zwatpienie. Boje sie czasu , kiedy nie bede juz mogla wykonywac swojej pracy:( nie wiem co wtedy zrobie.

Nie martw sie na zapas. Poradzisz sobie. Odnajdziesz swoja przystan, a moze tez czekajacego w niej rybaka. Wiele z nas z roznych wzgledow musialo zaczynac zycie od nowa. Na to nigdy nie jest za pozno. Wystarczy bardzo chciec I wytrwale dazyc do celu
19 lutego 2015 09:48 / 6 osobom podoba się ten post
Annika

Wczoraj, po tym co się stało z naszym kotkiem (kotek został uśpiony), rozmawiałam z moim mężem. Zrzuciłam na Niego całą odpowiedzialność, bo jakoś nie dochodziło do mnie to, że Misia już nie ma. To był wypadek, splot nieszczęśliwych okoliczności, ale to mąż był "tam", ja (jak zwykle) na wyjeździe. Mąż próbował mnie uspokoić- powiedział: "jak wrócisz do domu...."
- Do jakiego domu? Ja nie mam domu - wykrzyczałam.
Chciałam go "ukarać" tymi słowami , ale ja rzeczywiście czuję się czasami tak, jakbym nie miała domu. Tym bardziej, że ja jestem domatorką. W "moim domu" dawniej było mnóstwo kwiatów, mnóstwo drobiazgów, które własnoręcznie robiłam, mnóstwo muzyki, książek...
Teraz tego nie ma. Kwiaty przywiędły, o drobiazgi przestałam dbać, na muzykę i książki mam za mało czasu. Tego mi właśnie brak, za tym tęsknię.... za domem

35 lat temu, w dniu ślubu moja Matka Chrzestna życzyła mi "Nigdy, w najgorszym gniewie nie mów tego, czego naprawdę nie myślisz". Zapamiętałam, stosuję na codzień. Działa.
Rozumiem, co piszesz. Czasami mam też takie odczucia - mówię to mężowi, ale innymi słowami. Kasia ma rację, słowa to ciężka broń. Przytulam Cię.
19 lutego 2015 09:52 / 1 osobie podoba się ten post
leni

Dziewczyny, bardzo dziekuje za wpisy. Jakos wczoraj mialam dola i przyszla mi do glowy ta mysl- za czym tesknie, co jest moim marzeniem.... Ja w odroznieniu od Was tak naprawde nie mam do kogo wracac, nie mam swojej przystani, czuje sie jak zawieszona w prozni. Staram sie nie myslec o przyszlosci, zyje dniem codziennym. Moje plany?- wynajac swoje malutkie mieszkanie, miec gdzie odetchnac w czasie wolnym od pracy.Jestem bardzo zla na siebie, ze tak dlugo w swoim zyciu bylam slepa i naiwna. Dlaczego w wieku 50 lat musze startowac od nowa? Staram sie zawsze byc silna, ale czasem przychodzi zwatpienie. Boje sie czasu , kiedy nie bede juz mogla wykonywac swojej pracy:( nie wiem co wtedy zrobie.

Mój znajomy w moim mieście z uwagi na splot nagłych, niespodziewanych wydarzeń 9 lutego tego roku musiał zmierzyć się z niespodziewanym. Nie ma nic. Zero i null. Musi zacząć od nowa. Ma 70 lat...
Tyle lat przed Tobą. Dziś jest pierwszy dzień reszty Twojego życia. Licz na siebie, nie chowaj głowy w piasek. Masz zdrowie - dasz radę.
19 lutego 2015 11:16 / 9 osobom podoba się ten post
Ja natomiast staram się myśleć codziennie pozytywnie.Smutki odganiam precz.A gdy jest mi żle łapię za telefon aby usłyszeć,że "dasz radę bo jestem z tobą" po prostu kochany głos.A najbardziej tęsknię za moim dwuletnim wnusiem.Za Jego całuskami i tymi rączkami,które czule mnie obejmują.No ale już niedługo i wszystkich będę miała przy sobie.I tą myślą zaczynam każdy kolejny dzień tu w DE.
19 lutego 2015 12:48 / 8 osobom podoba się ten post
Tu w DE najbardziej doskwiera mi brak poczucia przynależności.
Mimo, że pracuje już 3 lata w tym samym miejscu i rodzina PDP traktuje mnie jak swoja rodzinę, nie czuje się emocjonalnie z nimi związana.
Brak mi więzi, uczucia ciepła, miłości,poczucia bezpieczeństwa, bliskości jaką mam w moim domu.
Brak mi mojego kochanego męża , moich córeczek i mojej małej dwuletniej wnuczki.
Brak mi tego co tworzy "Dom" przez duże "D".
19 lutego 2015 13:32 / 2 osobom podoba się ten post
DOM PRZEZ DUZE D- ewa14, to Twoje zdanie dalo mi do myslenia. Taki DOM , to byl dom moich Rodzicow. Teraz dochodze do wniosku, ze moj dom byl przez 32 lata, do momentu mego wyjazdu. Niestety, kiedy mnie tam zabraklo, rozsypalo sie wszystko. Bylam jak sie okazuje tym laczacym malych ogniwem , ale wiele znaczacym. Z perspektywy czasu dochodze do wniosku, ze lepiej wczesniej pozwolic umrzec czemus smiercia naturalna, niz dzwigac wiele lat ponad wlasne sily.Mam nadzieje, ze dam sobie dalej rade z tym ostatnim rozdzialem mego zycia.Nie wiem dlaczego od wczoraj trzyma mnie taki dolek, moze zmeczenie praca? Taka szara codziennosc od ponad 3 lat.
19 lutego 2015 13:37 / 6 osobom podoba się ten post
leni

DOM PRZEZ DUZE D- ewa14, to Twoje zdanie dalo mi do myslenia. Taki DOM , to byl dom moich Rodzicow. Teraz dochodze do wniosku, ze moj dom byl przez 32 lata, do momentu mego wyjazdu. Niestety, kiedy mnie tam zabraklo, rozsypalo sie wszystko. Bylam jak sie okazuje tym laczacym malych ogniwem , ale wiele znaczacym. Z perspektywy czasu dochodze do wniosku, ze lepiej wczesniej pozwolic umrzec czemus smiercia naturalna, niz dzwigac wiele lat ponad wlasne sily.Mam nadzieje, ze dam sobie dalej rade z tym ostatnim rozdzialem mego zycia.Nie wiem dlaczego od wczoraj trzyma mnie taki dolek, moze zmeczenie praca? Taka szara codziennosc od ponad 3 lat.

Nie wszystko w naszej pracy jest kolorowe.Poszukaj jednak pozytywnych aspektow takiego zatrudnienia.Wolala bys pracowac na jakiejs lini produkcyjnej w PL za 1750 brutto ? Czy wtedy dala bys rade zapobiec "smierci naturalnej" i dzwigac cos ponad sily ? W tej pracy przynajmniej jestes niezalezna finansowo
19 lutego 2015 13:46 / 2 osobom podoba się ten post
Masz racje ORIM.Tak , jestem niezalezna finansowo i co dale? Musze stworzyc swoja przynaleznosc do czegos. Jak dotad,mam tylko prace ta czy inna, bez odpoczynku, bo musze zarobic na swoje czarne momenty.Wiem, ze jesli dziadkowie umra, bede starala sie o prace tylko dzienna , bez 24. Moze to pozwoli mi na inne , pewniejsze stapanie po ziemi.Pozdrawiam Was, ide z dziadkami na spacer jak dziennie na lono natury.
19 lutego 2015 14:10 / 1 osobie podoba się ten post
leni

Masz racje ORIM.Tak , jestem niezalezna finansowo i co dale? Musze stworzyc swoja przynaleznosc do czegos. Jak dotad,mam tylko prace ta czy inna, bez odpoczynku, bo musze zarobic na swoje czarne momenty.Wiem, ze jesli dziadkowie umra, bede starala sie o prace tylko dzienna , bez 24. Moze to pozwoli mi na inne , pewniejsze stapanie po ziemi.Pozdrawiam Was, ide z dziadkami na spacer jak dziennie na lono natury.

Masz racje.Szukaj alternatywy zatrudnienia i szukaj swojego miejsca.Powodzenia
19 lutego 2015 14:33 / 3 osobom podoba się ten post
Leni, ja sobie tak od rana o Tobie mysle... Nie wiem, moze napisalas pod wplywem chwili czy nastroju, ze nie masz do czego wracac. W sumie zawsze jest ktos lub cos, co zostaje, tam, po tamtej stronie i za czym sie teskni. Ale czasem dostaje sie tak po tylku od zycia, ze ta tesknota mija lub instynkt samozachowawczy zwycieza... Wtedy jest sie gotowym na porzucenie wszystkiego i zaczecie od nowa. Jesli jestes w takiej sytuacji to moze sprobuj tu sie osiedlic? Zobacz ilu dziewczynom sie udalo:) Latwo nie bedzie. Nigdy nowe latwe nie jest. Ale przynajmniej szansa na normalne zycie wieksza.
19 lutego 2015 15:00 / 2 osobom podoba się ten post
Nieodmiennie Twoje komentarze bardzo poprawiają mi samopoczucie ;)))))
Super masz poczucie humoru :))))))))))))))
19 lutego 2015 15:03
Benita

Mój znajomy w moim mieście z uwagi na splot nagłych, niespodziewanych wydarzeń 9 lutego tego roku musiał zmierzyć się z niespodziewanym. Nie ma nic. Zero i null. Musi zacząć od nowa. Ma 70 lat...
Tyle lat przed Tobą. Dziś jest pierwszy dzień reszty Twojego życia. Licz na siebie, nie chowaj głowy w piasek. Masz zdrowie - dasz radę.

Przeczytałam Twój post rano i nie mogę przestać mysleć o tym człowieku...Koszmar!!!
19 lutego 2015 15:21 / 4 osobom podoba się ten post
moncherie

Leni, ja sobie tak od rana o Tobie mysle... Nie wiem, moze napisalas pod wplywem chwili czy nastroju, ze nie masz do czego wracac. W sumie zawsze jest ktos lub cos, co zostaje, tam, po tamtej stronie i za czym sie teskni. Ale czasem dostaje sie tak po tylku od zycia, ze ta tesknota mija lub instynkt samozachowawczy zwycieza... Wtedy jest sie gotowym na porzucenie wszystkiego i zaczecie od nowa. Jesli jestes w takiej sytuacji to moze sprobuj tu sie osiedlic? Zobacz ilu dziewczynom sie udalo:) Latwo nie bedzie. Nigdy nowe latwe nie jest. Ale przynajmniej szansa na normalne zycie wieksza.

Moncherie, to wszystko co mialam zostawilam i nie ogladam sie za siebie. Pewnie, ze mam za kim tesknic, 3 wnuczki i 2 corki:) Ja tu zostaje, taka decyzje podjelam wyjezdzajac tu, niewazne jak bedzie. Chcialam zyc i uratowalam tym wyjazdem siebie. Wlasnie tak, jak piszesz odezwal sie we mnie instynkt samozachowawczy, bo myslec juz nie potrafilam. Mam tylko czasem taki zal do zycia, dlaczego mnie tak urzadzilo? Wiem, ze to moja wina bo pozwalam przez tyle lat soba manipulowac. Pozbieralam sie juz psychicznie , ale mam czasem w sobie taka nicosc istnienia. Moze uda mi sie w tym roku spotkac sie z corkami i wnusiami, dobrze, ze istnieje skype:)