50 euro na tydzień - zakupy dla opiekunki i podopiecznego

23 maja 2015 19:20 / 2 osobom podoba się ten post
emilia

Nie musisz wierzyć, ja mam na ten temat własne zdanie, nauczona zresztą doświadczeniem. I żeby nie wiem co mi osobiście się chciało, to kupuję za swoje. Żeby nikt nigdy mi nic nie zarzucił. Pracuję również na to, żeby było mnie stać na drobne przyjemności. 

Rownez rzeczy dla mnie kupuje za swoje , czy szampon czy pasta do zebow . Dla mnie to sa osobiste zakupy i osobiscie za nie place. Jesli to ma byc od czasu do czasu kawa rospuszczalna , czy czekolada rowniez. Dla mnie tak na prawde sa to drobiazgi i drobne kwoty za ktore moge sama zaplacic . Jestem  w  rodzinie gdzie nic nie jest mi odmawiane i wyliczane , ja z z zasady place sama za siebie. Nie mniej i nie wiecej. Czy ktos w to wierzy  srednio mnie obchodzi.
23 maja 2015 19:30 / 3 osobom podoba się ten post
evaa

A ja dodam od siebie , że jakoś ciężko mi uwierzyc, ze nic sobie nie kupisz , bo myśle że przesadzać to mozna tylko kwiatki. Dlaczego miałabym sobie nie kupić kawy, czekolady czy czegoś tam na co mam ochote zjeśc. Moja babcia nie lubi np. ciasta czy lodów to ja też mam nie kupić sobie i nie zjeść? albo iśc kupic za swoje ?  bo to okradanie? Nie! kupuje jem jawnie nie pokryjomu i nikt niema do mnie pretensji i mimo to nikt mnie nie rozlicza z pieniędzy 

A mnie nie jest ciężko uwierzyć emilii, ponieważ należy do osób, które szanuję i którym wierzę. Na forum jest od kilku lat, ma tysiące postów - i są to posty mądre i zrównoważone. Gdyby, jak twiedzisz, przesadzała czy zmyślała, to takie rzeczy wychodzą w praniu i prędzej czy później człowiek by się "sypnął".
Emilka jest człowiekiem godnym szacunku.
Zaraz zostanę zjechana, ale dla mnie ma znaczenie, czy ktoś ma 25 postów na forum, czy 1000. I nie zamierzam się z tego tłumaczyć. :)))))
23 maja 2015 19:31 / 3 osobom podoba się ten post
Kosmetyki jasne że ze swoich. Ale jedzenie? przecież na to dostajemy właśnie kasę od rodzin, więc dlaczego mam kupować jedzenie za swoje? Nie jem kawiorów ani łososiów...
23 maja 2015 19:40 / 3 osobom podoba się ten post
mzap88

Kosmetyki jasne że ze swoich. Ale jedzenie? przecież na to dostajemy właśnie kasę od rodzin, więc dlaczego mam kupować jedzenie za swoje? Nie jem kawiorów ani łososiów...

Nie, no pewnie, normalne jedzenie za kasę przeznaczoną na zakupy, ale ekstrasy? Ja mam fioła na pukcie egzotycznych owoców i zawsze pytam, czy to będzie problem, jak sobie kupię liczi lub chocby głupiego ananasa. Jak widzę kręcenie nosem, to kupuję za swoje, wszystko jest względne i zalezy od podopiecznego. Natomiast nie wymuszam kupowania tego, co lubię za kase pdp.
Jem bezglutenowo - produkty bezglutenowe są drogie i pdp nie musi się zgadzać na kupno extra dla mnie takich produktów, jeśli się zgadza to spoko, ale jak nie , to kupuję za swoje.
23 maja 2015 19:40 / 5 osobom podoba się ten post
mzap88

Kosmetyki jasne że ze swoich. Ale jedzenie? przecież na to dostajemy właśnie kasę od rodzin, więc dlaczego mam kupować jedzenie za swoje? Nie jem kawiorów ani łososiów...

Jedzenie mam zapewnione i zawsze miałam,  ja piszę o takich np. sytuacjach, gdy rodzina pije tylko taką a nie inną kawę, której ja akurat nie lubię. Wówczas swoją ulubioną kupuję za swoje. Nigdy i nigdzie nie miałam ograniczeń,  głodna nie byłam. Ale w pierwszej pracy tak ściśle analizowano moje zakupy, że ja już inaczej nie umiem i nie chcę. W pierwszej pracy nie wydzielono kasy ale analizowano i więcej tego nie chcę, 
23 maja 2015 19:41 / 3 osobom podoba się ten post
A ja jem łososia bardzo chętnie i to w każdej postaci...
do tego awokado , mango , kiwi...
i teraz zawsze na koszt pdp
dostałam po po na pierwszej szteli ...dawno temu...i już sobie nie daję wciskać paszketówki ,
bo takiej jak u nas oni nie mają.
Jak człowiek się szanuje to oni to widzą i mają respekt.
23 maja 2015 19:46 / 2 osobom podoba się ten post
Binga

A ja jem łososia bardzo chętnie i to w każdej postaci...
do tego awokado , mango , kiwi...
i teraz zawsze na koszt pdp
dostałam po po na pierwszej szteli ...dawno temu...i już sobie nie daję wciskać paszketówki ,
bo takiej jak u nas oni nie mają.
Jak człowiek się szanuje to oni to widzą i mają respekt.

Ja nieco inaczej buduję swój szacunek u pdp i ich rodzin, niekoniecznie kupując mango i łososia.
Gratuluję szteli. :)
Ja tylko skromnie dodam, budując kolejną "urban legend", że dzień na turnusie zaczynam od kawioru i na kawiorze kończę. Za pełną aprobaty i szacunku zgodą podopiecznego.
23 maja 2015 19:49 / 2 osobom podoba się ten post
Ejjj, bo zaczne robic kreseczki na opakowaniu !!!! Spoko, wypijemy razem morze kawy, niech strace (zartuje co do "straty"!!!!)
23 maja 2015 19:50 / 5 osobom podoba się ten post
U mnie mam zakaz wydawania moich pieniędzy. Nawet za pastę do zębów mi zwrócono (mam specjalną) z uwagą, że na to mam pieniądze domowe. Wszystkie kosmetyki również kupuje wspólnie z córką PDP. Nie dokupuję jedzenia lub słodyczy (tych akurat nie lubię zbytnio). Jedyne na co wydaję to ciuchy choć i tutaj mam pozwolenie na zakup, ale dla mnie to już przesada.
Faktem jest, że to moja pierwsza praca i nie bardzo wiedziałam co się mieści w "normie" więc dostosowałam się do wytycznych rodziny. I tak zostało.
23 maja 2015 19:51 / 3 osobom podoba się ten post
Nie będe cytować ,ale nie mówie o szamponie czy pascie do zębów, bo to przywoże ze sobą i mi wystarczy , ale myśle że gdyby mi brakło i kupiłabym nie z moich pieniędzy to nikt by mi głowy nie urwał za te 2 e. Nie kupuje fajek ani alkoholu ani niewiadomo co. Jestem u tej rodziny poraz 3ci i jakos nikt niema pretensji , że mamusia czegoś tam nie lubi ,a ja to kupiłam.
23 maja 2015 19:55 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

Ja nieco inaczej buduję swój szacunek u pdp i ich rodzin, niekoniecznie kupując mango i łososia.
Gratuluję szteli. :)
Ja tylko skromnie dodam, budując kolejną "urban legend", że dzień na turnusie zaczynam od kawioru i na kawiorze kończę. Za pełną aprobaty i szacunku zgodą podopiecznego.

Każdy je co lubi...
Ja kawioru nie cierpię.
23 maja 2015 19:55 / 6 osobom podoba się ten post
Lawenda

Ja nieco inaczej buduję swój szacunek u pdp i ich rodzin, niekoniecznie kupując mango i łososia.
Gratuluję szteli. :)
Ja tylko skromnie dodam, budując kolejną "urban legend", że dzień na turnusie zaczynam od kawioru i na kawiorze kończę. Za pełną aprobaty i szacunku zgodą podopiecznego.

Oczywiscie,rosyjskim,najdrozszym:):):):):)hi hi hi


Kawę kupuje z domowych bo rzadko kiedy pija tu rozpuszczalną,ale kawa to przecież na miesiąc czy 6 tygodni wydatek jednorazowy.Jedzenie w tym owoce z domowych ale pozostałe zachciewajki typu mietówki,które ZAWSZE musze miec czy kosmetyki do prywatnego uzytku za swoje oczywiście:)
Zresztą,wszystko zalezy od tego do jakich ludzi sie trafi:)Tu ,np.córka zobaczyła w lodówce jogurty i pyta czy ja jem-jem i przy nastepnych zakupach kupiła mi mały zapasik-ona zakupy robi.To samo z szynka bo moja PDP je tylko szwarcwaldzką i salami-słone ,ja nie jem.
Na pewno nie kupiłabym kosmetyków czy fajek z domowych,przeciez to oczywiste jest.Dostaje tu małe kiesszonkowe na zachciewajki własnie -10 euro na tydzien  i  z tego mnie nie rozlicza,fajek nie kupuję ale lody codziennie prawie:)
23 maja 2015 20:00 / 2 osobom podoba się ten post
Binga

Każdy je co lubi...
Ja kawioru nie cierpię.:taniec2:

A ja mogę jeść tonami. :DDDDD
W domu jadam, może nie tonami, ale jajeczko z majonezem i odrobinka kawioru dla smaku.....bajka....
Niestety, bywam niekiedy kobietą luksusową, ale tylko niekiedy i w rozsądnym zakresie.
23 maja 2015 20:03 / 12 osobom podoba się ten post
evaa

Nie będe cytować ,ale nie mówie o szamponie czy pascie do zębów, bo to przywoże ze sobą i mi wystarczy , ale myśle że gdyby mi brakło i kupiłabym nie z moich pieniędzy to nikt by mi głowy nie urwał za te 2 e. Nie kupuje fajek ani alkoholu ani niewiadomo co. Jestem u tej rodziny poraz 3ci i jakos nikt niema pretensji , że mamusia czegoś tam nie lubi ,a ja to kupiłam.

Nie wiem, dlaczego mam sie tlumaczyc ze nie jestem wielbladem, ale niech tam. Mam taki, a nie inny charakter. Na przyklad:
Bylam 9 miesiecy w jednym miejscu, gdzie na dzien dobry mialam do dyspozycji 800 EUR kasy domowej, placilam za fryzjerke dla PDP, ogrodnika, sprzataczke, za dowoz napojow i piorun wie, za co jeszcze i mialam przykazane, zeby PDP miala to, co uznam za najlepsze i co bedzie chciala, to zeby jadla. Moja PDP (rodzina mieszkala w innych miastach) nie pila kawy, to co, mialam kawe, w tym ukladzie tylko dla siebie, kupowac z domowych? No, na moj rozum - nie. Rozmawialam z rodzina, ze nie jest mi zbyt wygodnie gotowac wode w garnuszku, czy moge wobec tego kupic "na stan" mieszkania, w ktorym ja mieszkalam, czajnik elektryczny. W odpowiedzi dowiezli mi w trypie ekspresowym ekspres do kawy. Bylam tam pierwsza opiekunka, mieszkanie bylo urzadzone, ale takie bezosobowe. Wiosna pokazaly sie w sprzedazy kwiaty doniczkowe. Zadzwonilam najpierw do rodziny, czy moge kilka sztuk nabyc do mojego mieszkania. PDP miala kwiaty u siebie. Oczywiscie, wyrazono zgode i od tego czasu kwitki kasowe dla nich nie istnialy! Ja uwazam, ze warto pewne sprawy sobie przemyslec i poukladac. Jak do tej pory zle na tym nie wychodze. Sprzataczka pracowala iles tam lat, ale na czarno. Do konca bralam od niej karteluszek, gdzie pisala date, ile godzin i ile dostala. 
Ale to jest moj osobisty sposob postepowania i wiecej juz sie tlumaczyc nie zamierzam, prawde mowiac, bedac  - dla jednych do przesady - uczciwa, dostaje wiecej, niz te kilka euro "skrecone" na boku.
23 maja 2015 20:03 / 1 osobie podoba się ten post
WSTENGA

U mnie mam zakaz wydawania moich pieniędzy. Nawet za pastę do zębów mi zwrócono (mam specjalną) z uwagą, że na to mam pieniądze domowe. Wszystkie kosmetyki również kupuje wspólnie z córką PDP. Nie dokupuję jedzenia lub słodyczy (tych akurat nie lubię zbytnio). Jedyne na co wydaję to ciuchy choć i tutaj mam pozwolenie na zakup, ale dla mnie to już przesada.
Faktem jest, że to moja pierwsza praca i nie bardzo wiedziałam co się mieści w "normie" więc dostosowałam się do wytycznych rodziny. I tak zostało.

To wszystko jest kwestią niepisanej umowy z pdp.
To, co przejdzie u jednych, nie przejdzie u innych. Ja w każdym razie na początku turnusu zawsze pytam, na co mogę sobie pozwolić.
Były sztele, gdzie parówka była luksusem ( oj, we Friedrichshafen była, była, podobnie jak bułeczki), a były i takie, gdzie owoce, mięso wyskogatunkowe, słodycze były normą również i dla opiekunki.