Na wyjeździe #23

16 kwietnia 2015 22:47
Oni też się niby trzymają razem - przynajmniej na telefonach to ciągle wiszą. Babcia ma 3 siostry, one mają dzieci, wnuków i jestem na bieżąco z historią każdego dziecka i wnuka. Ale na pogrzeb pojechać to anstrengend.
Co dziwne - siostra zmarła 14 kwietnia, a pogrzeb 2 maja. Długo ich tu trzymają.
16 kwietnia 2015 22:50
wichurra

Oni też się niby trzymają razem - przynajmniej na telefonach to ciągle wiszą. Babcia ma 3 siostry, one mają dzieci, wnuków i jestem na bieżąco z historią każdego dziecka i wnuka. Ale na pogrzeb pojechać to anstrengend.
Co dziwne - siostra zmarła 14 kwietnia, a pogrzeb 2 maja. Długo ich tu trzymają.

U nas pogrzeb dopiero w następny piątek,czyli dopiero po 10 dniach od zgonu. Mówilam synowi,że w Polsce max to 3 dni,a on mi powiedział,że kiedyś w Niemczech też tak szybko chowali,ale skoro nie ma problemu z przetrzymaniem ciała dłużej to już nikt się tu nie spieszy. Poza tym znajomi i rodzina mają czas na przyjazd. Może to i lepiej,już sama nie wiem .
16 kwietnia 2015 22:54 / 1 osobie podoba się ten post
Babcia powiedziała, że u nich takie obłożenie jest, że trzeba swoje na pochówek odczekać.
16 kwietnia 2015 23:03 / 2 osobom podoba się ten post
wichurra

Babcia powiedziała, że u nich takie obłożenie jest, że trzeba swoje na pochówek odczekać.

Hmmm, kto wie czy obecni średniolatkowi Niemcy nie będą musieli za kilkanaście lat rezerwować sobie z 10 letnim wyprzedzeniem, że chcą się pochować,
16 kwietnia 2015 23:24 / 1 osobie podoba się ten post
tu gdzie jestem opowiadali mi o takich sytuacjach, ze pod drzewem chowaja ludzi jesli oni maja taką wolę, że wolą leżeć na łonie przyrody, w ciszy, spokoju, to chyba u nich nic nadzwyczajnego jest, dla nas to trochę dziwne
16 kwietnia 2015 23:34 / 1 osobie podoba się ten post
Dagmara

tu gdzie jestem opowiadali mi o takich sytuacjach, ze pod drzewem chowaja ludzi jesli oni maja taką wolę, że wolą leżeć na łonie przyrody, w ciszy, spokoju, to chyba u nich nic nadzwyczajnego jest, dla nas to trochę dziwne

Scarletki pdp jest tak własnie pochowana. Niemcy wcale nie odwiedziają grobów swoich bliskich,a jesli juz to bardzo rzadko,poza tym te groby są tylko przez 20 lat ,potem ktos inny w tym miejscu jest chowany. 
16 kwietnia 2015 23:48 / 7 osobom podoba się ten post
Opowiem wam ciekawą historię, w poniedziałek rano przyjechał do mnie mąż, w czwartek miał wyjechac na nowe miejsce pracy, we wtorek zadzwoniła jego szefowa z niemieckiej agencji, Polka mieszkająca tutaj na stałe, wiedziała, ze jest tu w DE na miejscu u mnie, i mówi Panie Jarku potrzebuje pomocy, opiekunka na nowej steli leży pijana, wiem, ze jest Pan u żony no i takie tam......, ale bardzo Pana proszę, jak będzie wszystko ok może Pan zostać na dłużej jak coś nie tak do czwartku i na swoje miejsce, więc ok zgodził się, zła byłam jak cholera, no bo były inne plany na te 3 dni razem, ale ok, wsiadł w pociąg dojechał do Wurzburga 100 km, szefowa po niego przyjechała i dalsze 60 km razem, dziura zabita dechami, no ok to nie problem, stają pod wskazanym adresem, nadmieniam, że szefowa swojej steli nie widziała wcześniej na oczy, super dom, wyremontowany, wychodzi facet w średnim wieku i mówi, że to trochę dalej, to jakiś siostrzeniec czy bratanek pacjenta, więc ida razem, stoi rudera, no ok, otwieraja drzwi a tam pobojowisko, trudno to opisac nawet, wszędzie puste butelki, tony butelek, ciuchów, śmieci, niebyło nawet jak przejść żeby się nie podtknąć, mówił, ze takiego syfu jeszcze nie widział, ze piwnice to apartamenty w porównaniu z tym domem, smród, zimna woda, łazienka bez światła, bojler zepsuty, popodstawiane słoiki do kapiącej wody, ściany czarne, okna bez widoku na świat, nie ma gdzie swobodnie stanąć, usiąść a co dopiero położyć się, garnki, szklanki, wszytsko nie myte od chyba roku z pozasychanym jedzeniem, to jedno wielkie śmietnisko, dziadek leżący, zdrowy na umyśle, mysliwy, wszedzie pełno cukru, butki do wińska, jedzenie pokupowane owszem ale leżące w tych śmieciach na blatach kuchennych, opiekunka leżąca w niby łóżku jeśli można to tak nazwać dosłownie w śmietnisku, niekumata, nie mogąca utrzymac się na nogach, nos, czoło obdarte, nie ma się co dziwić potykała się na śmietnisku, przyszła jeszcze siostrzenica czy bratanica z dziewczynką 15-16 letnią przynieśc kod do internetu, nowe BMW, markowe ciuchy wszyscy, zdziwieni o co chodzi, uśmiechnięci, oczywiście usłyszeli parę słów od agencji i że jeśli nie posprzątają, chociaż mąż twierdzi, ze samo posprzątanie nic nie da, umowa zostanie zerwana, dziadek z cewnikiem, aparatem tlenowym, dwa razy dziennie pflegedinst, jedzenie to jogurt, słoiczek jak dla dziecka HIPP i winko do popijania przy zażywaniu leków, insuliny, ale to decyzja rodziny, umowa była ze mąż zostanie do czwartku jeśli coś teraz zrobia, przebrali łóżko, nowa pościel, materac strach usiąść, odkurzyli męża pokój, większe śmieci wykopali dosłownie na przedpokój, pojawiły się robaczki i tak po chwili ja z córką mojej podopiecznej pojechałam o 21,30 160 km po męża, umowa niby została zerwana, ale czy na pewno nie wiem, opiekunka zawieziona do biura, bo człowieka na dworcu się nie zostawia, ale nawet nie chciała wcale opuszczac tego przytulnego miejsca, dobrze jej było przecież, całe dnie w łóżeczku, takie to rzeczy się dzieją nawet i tu, nie do pomyślenia i nie do uwierzenia, dziewczyna 36 lat, pierwszy raz, rodzina aż trudno nazwać tych ludzi ludzmi, ale ja męża jeszcze odzyskałam przed kolejną rozłąką :)
16 kwietnia 2015 23:56 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

Scarletki pdp jest tak własnie pochowana. Niemcy wcale nie odwiedziają grobów swoich bliskich,a jesli juz to bardzo rzadko,poza tym te groby są tylko przez 20 lat ,potem ktos inny w tym miejscu jest chowany. 

jestem w rodzinie ewangelickiej i bardzo często jesteśmy na cmentarzu, groby sa różne, ale bardzo zadbane i naprawdę bardzo dużo "odwiedzających", starsi ludzie to codziennie na spacer na cmentarz ale do bliskich właśnie, młodsi sprzatają, podlewają, sadzą kwiatki często, figurki aniołków wszędzie, byc moze tu gdzie jestem tak jest, pewnie nie wszędzie
17 kwietnia 2015 00:16 / 1 osobie podoba się ten post
Drogo coś.
Drzewo mojej Irmelin kosztowało 4800 E, wykup na 99 lat.
Pod jednym drzewem miejsce dla 10 członków rodziny.
Urna była też drewniana, biała z brzozy, impreza świecka.
O tym kto jest pochowany informuje mała tabliczka na drzewie.
Cmentarz połozony na zboczach, cos pięknego.
 
Będę tam w maju, to wstawię fotkę jak to teraz wygląda.
Chyba sama bym tak chciała, zielono, ptaszki śpiewają.. żadnej pompy.
Ale u nas to daleka droga do tego.
Jak ktos ciekawy, to linka do cmentarza podaje..
 
http://www.bestattungen-neumann.de/aktuelles/artikel/2010/07/08/neuer-waldfriedhof-in-ebermannstadt/
17 kwietnia 2015 05:55 / 2 osobom podoba się ten post
To co teraz cytowałaś było jeszcze w miarę " grzeczne " ...((((
17 kwietnia 2015 08:53
Groby w Niemczech nie są tylko na 20 lat Ivanilio.
17 kwietnia 2015 08:55
wichurra

Groby w Niemczech nie są tylko na 20 lat Ivanilio.

Zależy na jakim cmentarzu i na jakiej ziemi. W zależności od tego jak długo ciało się rozkłada. I wiadomo zależy czy rodzina opłaci na dłużej.
17 kwietnia 2015 09:07
Dagmara

Opowiem wam ciekawą historię, w poniedziałek rano przyjechał do mnie mąż, w czwartek miał wyjechac na nowe miejsce pracy, we wtorek zadzwoniła jego szefowa z niemieckiej agencji, Polka mieszkająca tutaj na stałe, wiedziała, ze jest tu w DE na miejscu u mnie, i mówi Panie Jarku potrzebuje pomocy, opiekunka na nowej steli leży pijana, wiem, ze jest Pan u żony no i takie tam......, ale bardzo Pana proszę, jak będzie wszystko ok może Pan zostać na dłużej jak coś nie tak do czwartku i na swoje miejsce, więc ok zgodził się, zła byłam jak cholera, no bo były inne plany na te 3 dni razem, ale ok, wsiadł w pociąg dojechał do Wurzburga 100 km, szefowa po niego przyjechała i dalsze 60 km razem, dziura zabita dechami, no ok to nie problem, stają pod wskazanym adresem, nadmieniam, że szefowa swojej steli nie widziała wcześniej na oczy, super dom, wyremontowany, wychodzi facet w średnim wieku i mówi, że to trochę dalej, to jakiś siostrzeniec czy bratanek pacjenta, więc ida razem, stoi rudera, no ok, otwieraja drzwi a tam pobojowisko, trudno to opisac nawet, wszędzie puste butelki, tony butelek, ciuchów, śmieci, niebyło nawet jak przejść żeby się nie podtknąć, mówił, ze takiego syfu jeszcze nie widział, ze piwnice to apartamenty w porównaniu z tym domem, smród, zimna woda, łazienka bez światła, bojler zepsuty, popodstawiane słoiki do kapiącej wody, ściany czarne, okna bez widoku na świat, nie ma gdzie swobodnie stanąć, usiąść a co dopiero położyć się, garnki, szklanki, wszytsko nie myte od chyba roku z pozasychanym jedzeniem, to jedno wielkie śmietnisko, dziadek leżący, zdrowy na umyśle, mysliwy, wszedzie pełno cukru, butki do wińska, jedzenie pokupowane owszem ale leżące w tych śmieciach na blatach kuchennych, opiekunka leżąca w niby łóżku jeśli można to tak nazwać dosłownie w śmietnisku, niekumata, nie mogąca utrzymac się na nogach, nos, czoło obdarte, nie ma się co dziwić potykała się na śmietnisku, przyszła jeszcze siostrzenica czy bratanica z dziewczynką 15-16 letnią przynieśc kod do internetu, nowe BMW, markowe ciuchy wszyscy, zdziwieni o co chodzi, uśmiechnięci, oczywiście usłyszeli parę słów od agencji i że jeśli nie posprzątają, chociaż mąż twierdzi, ze samo posprzątanie nic nie da, umowa zostanie zerwana, dziadek z cewnikiem, aparatem tlenowym, dwa razy dziennie pflegedinst, jedzenie to jogurt, słoiczek jak dla dziecka HIPP i winko do popijania przy zażywaniu leków, insuliny, ale to decyzja rodziny, umowa była ze mąż zostanie do czwartku jeśli coś teraz zrobia, przebrali łóżko, nowa pościel, materac strach usiąść, odkurzyli męża pokój, większe śmieci wykopali dosłownie na przedpokój, pojawiły się robaczki i tak po chwili ja z córką mojej podopiecznej pojechałam o 21,30 160 km po męża, umowa niby została zerwana, ale czy na pewno nie wiem, opiekunka zawieziona do biura, bo człowieka na dworcu się nie zostawia, ale nawet nie chciała wcale opuszczac tego przytulnego miejsca, dobrze jej było przecież, całe dnie w łóżeczku, takie to rzeczy się dzieją nawet i tu, nie do pomyślenia i nie do uwierzenia, dziewczyna 36 lat, pierwszy raz, rodzina aż trudno nazwać tych ludzi ludzmi, ale ja męża jeszcze odzyskałam przed kolejną rozłąką :)

Przeczytałam i jestem w szoku .........
17 kwietnia 2015 09:16
Bez komentarza.
17 kwietnia 2015 09:36
przeczytajcie dzisiejszy artykuł "Zbrodnia w Gdańsku. Zabił córkę, bo "puściły mu nerwy" .........Co się dzieje to w głowie się nie mieści